Konrad Piasecki: - Niedoszły premier rządu technicznego, a dziś? Piotr Gliński: - Dziś jestem socjologiem, pracuję na uniwersytecie... ...wciąż bliskim Prawu i Sprawiedliwości? - Tak, jestem w kontakcie. I wciąż przymierza się pan do funkcji premiera? - Nie, raczej nie myślę o konkretnej funkcji, raczej pełnię rolę eksperta. Trochę buduję instytucję, która ma być częściowo zapleczem tej części sceny politycznej...Mówi pan o stowarzyszeniu Program dla Polski.- Tak. I to ma być zaplecze takie "think tankowe" Prawa i Sprawiedliwości, eksperckie?- To ma być taki nietypowy "think tank", bo my chcemy raczej współpracować z tymi "think tankami", które już istnieją. Prawo i Sprawiedliwość ma bardzo dobre "think tanki", a jest kilka jeszcze innych, które są profesjonalne i dobre. To jest raczej platforma do debaty i opracowywania konkretnych rozwiązań programowych. Może się urodzić z tego jakieś ugrupowanie polityczne? Coś np. wejdzie w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością? - Nie sądzę, żebyśmy myśleli o samodzielnym ugrupowaniu politycznym. Nie, to jest raczej zaplecze eksperckie. Będą kolejne wnioski o konstruktywne wotum nieufności? Bo już spokojnie i konstytucyjnie można by to robić. - Tego nie wiem. Zawsze można robić...Ale chciałby pan? Jest pan gotów? - Jeżeli byłaby taka sytuacja polityczna, że warto byłoby to robić to tak, bo tę władzę, która jest w tej chwili panuje w Polsce trzeba zmienić. A uważa pan, że sondażowo, osłabienie rządu tworzy tu jakieś możliwości? Otwiera nową przestrzeń? - Samo osłabienie sondażowe nie tworzy. Trzeba zobaczyć, czy ten trend się utrzyma. Zobaczymy, jak będą wyglądały sondaże w następnym miesiącu. Ale pewnie ten trend się utrzyma, bo wytrzymałość społeczeństwa ma swoje granice i chyba ta wytrzymałość już pękła. Rozumiem, że mówi to pan bez...- Władzę trzeba zmienić, ale można w różny sposób zmieniać. Nie tylko stosując to konstytucyjne narzędzie, które było wykorzystywane poprzednio. Rozumiem, że te niepowodzenia sondażowe rządzących nie smucą pana nadmiernie? - A dlaczego miałyby mnie smucić? To dobrze, że społeczeństwo wyciąga wnioski ze złego sprawowania władzy. A myśli pan, że trochę się pan do tego przyczynił? - Nie wiem. Trudno mi powiedzieć. Będzie pan gorąco kibicował rekonstrukcji rządu? Czy pan uważa, że już nie ma go co rekonstruować, tylko odwołać?- Przecież to jest niepoważne.Dlaczego to jest niepoważne? - Dlatego niepoważne, że te rekonstrukcje służą głównie jakimś propagandowym zagrywkom. Zapowiadanie ciągle, że ktoś coś zrekonstruuje, zmieni: w lecie, teraz jesienią. Później te kandydatury, z którymi mamy do czynienia, są w większości również niepoważne.Konstruktywne wotum nieufności też okazało się propagandową zagrywką. - Ja nie sądzę, żeby to była propagandowa rozgrywka.Propagandowa, bo przecież politycznie nic z tego nie wyszło. - No wie pan, nie wyszło, ale mogło wyjść. Zależy to właściwie od tego, jaki byłby układ sil politycznych, jeżeli inne parte, które są w sejmie pomyślałyby troszeczkę o innych scenariuszach możliwych, to mogłoby wyjść. A poza tym wydaje mi się, że za tym stała pewna propozycja programowa, którą szybko i w miarę sprawnie stworzyliśmy i przedstawiliśmy.Tą propozycją personalną i programową wsparłby pan dzisiaj rząd Tuska? Gdyby premier zaprosił Piotra Glińskiego? - Do pana premiera nie mam zaufania. Sądząc po jego funkcjonowaniu w życiu publicznym, nie mam zaufania, więc na pewno bym go nie wsparł.To zły człowiek? - Nie wiem, czy zły człowiek. Człowiek, który źle rządzi Polską i człowiek, który używa w polityce metod, których ja nie akceptuję.Na przykład? - No na przykład agresji i wzbudzania takiego negatywnego PR czy propagandy wobec przeciwnika politycznego.Prawo i Sprawiedliwość nie sięga po takie brudne metody? - Ja widziałem znacznie częściej, jak Donald Tusk to robił.A prezes Kaczyński? Nie zdarza mu się sięganie po takie metody? - Nie sądzę, żeby prezes Kaczyński robił to w sposób wyrachowany. Robi to, ale czasami emocje ponoszą w polityce, także i Tuska bym usprawiedliwiał. Natomiast wyrachowane stosowanie tak zwanego zła... Zawsze podaję przykład "spotu zła" - nie wiem, czy pan pamięta taki spot zła, taki na samym końcu ostatniej kampanii wyborczej parlamentarnej. PO przedstawiło PiS-owców jako faszystów agresywnych. To jest nieprawdziwe, to była wrzutka. Zresztą twórcy tego spotu nazywali go "spot zło", czyli spot, który był specjalnie robiony fałszywie, żeby przedstawić przeciwnika w takim złym i czarnym PR.Czyli świetnie odgadłem pańskie intencje pytając, czy to był zły człowiek? - Stosuje metody, których ja nie akceptuję. Nie wiem, czy jest zły. A co by pan jeszcze politycznie chciał zrobić z Prawem i Sprawiedliwością? - W jakim sensie "politycznie"? Czy na przykład chciałby pan być powyborczym kandydatem na premiera? - Ja nie myślę o tym, co ja bym chciał. W tej chwili się koncentruję na budowie czy wspomaganiu eksperckim tej partii czy tej części sceny politycznej. "Gazeta" pisze dziś: Kaczyński prawdopodobnie nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Pewnie PiS wystawi Piotra Glińskiego. - Jaka gazeta? "Gazeta Wyborcza". - "Gazeta Wyborcza" pisze coś o Glińskim? Ciekawe. O Glińskim pisze dokładnie ustami Michała Kamińskiego, że pan będzie kandydatem na prezydenta. - Nic na ten temat nie wiem. Ale czuje pan w sobie potencjał prezydencki? - Wie pan, ja jestem po pierwsze nowym człowiekiem w polityce, wciąż nowym. Mam niewielkie doświadczenie. Trudno jest mi tak od razu mówić o takich funkcjach. To jest jednak dość poważna deklaracja, gdybym powiedział, że się czuję... Ale z drugiej strony moje doświadczenia tych 6 miesięcy w polityce są takie, że to nie jest takie znowu bardzo trudne, żeby konkurować z obecnie funkcjonującymi politykami w Polsce. Czyli dałby pan radę stanąć przeciwko Komorowskiemu w wyborach? Cisza w radiu słabo się sprzedaje. - Ale też może być wymowna. A może prezydentura Warszawy się panu marzy? - Nie, to znaczy nie w kategoriach marzeń naprawdę. Jeżeli podejmowanie jakiś takich wyzwań, jeżeli chodzi o stanowiska, byłoby racjonalne dla polskiej polityki, to mógłbym to rozważyć, mógłbym zacząć o tym myśleć poważnie. w tej chwili naprawdę myślę małymi krokami. W tej chwili najważniejsze jest to, żeby ta moja mała i na razie skromna instytucja ekspercka sensownie funkcjonowała. Rozumiem, pomyśleć na przykład o prezydenturze i walce z Komorowskim w 2015 roku? - Nie, nie. Myślę w tej chwili o zapleczu eksperckim. Pytania słuchaczy. Pani Ewa: gdyby zdarzyło się tak, że objąłby pan funkcję premiera, jaka byłaby pana pierwsza decyzja na tym stanowisku? - Ja wielokrotnie o tym mówiłem: nie ma jednej pierwszej decyzji. Bardzo wiele decyzji byłoby jednoczesnych. Na przykład decyzje personalne, dotyczące zaplecza zespołu, który prowadził państwo, byłyby bardzo ważne. A ma pan jakiś pomysł na rosnące bezrobocie? - Tak, ja przedstawiałem takich pomysłów bardzo wiele, między innymi dynamiczne uruchomienie funduszu pracy, który został zablokowany i mimo, że w tym roku ma być częściowo odblokowany, to jednak są niepoważne działania. Zmiana funkcjonowania urzędów pracy oczywiście, także pomysły dotyczące ulg ZUS-owskich dla młodych. Te kroki trzeba pogłębiać, one są znane. Mini-praca, czyli dopłacanie do etatów, które mogą być kasowane przez przedsiębiorców, itd. Ostatnie pytanie od pana Sebastiana. Czy pan profesor uważa siebie za lidera? - Nie, ja w tym kontekście w ogóle nie patrzę na rzeczywistość. To pewnie chodzi o taki duch czy kulturę przywództwa. Nie wiem, czy go posiadam. Staram się być naturalny i z tego punktu widzenia nie oceniam swoich działań.