Konrad Piasecki, RMF: Panie pośle zacznijmy od cytatu; to nasza rozmowa sprzed roku: K.P.: Ma pan słodka pewność, że Sobotka to człowiek kryształowy i niewinny w aferze starachowickiej? J.Dz.: Ja mam nosa gliniarskiego proszę pana. On mnie nie zawiódł w sprawie Oleksego. Sobotka też jest niewiny. I co zawiodło panie pośle - gliniarski nos, sąd czy Zbigniew Sobotka? Jerzy Dziewulski: Nie proszę pana, dalej mnie nie zawiódł. Potrafię rozróżnić lumpa od człowieka uczciwego. To jest wyrok medialny. Zdecydowanie mówię to i z pełnym przekonaniem. To jest wyrok sądowy panie pośle. Wyrok medialny, dokonany przez sąd. To jest oczywiste. To jest słuszne pana uzupełnienie. Ja nie krytykuje sądu, tylko mówię: w sposób przekonywujący wydaje się, że nie było nigdy sytuacji, w której Sobotka mógłby to przekazać posłowi Długoszowi. Nie było najmniejszych powodów, dla których mógł to zrobić. Jagiełło był posłem "nikt", posłem który nie istniał z punktu widzenia politycznego. Do tego Jagiełło wyraźnie powiedział "Nie przekazał mi tego Sobotka" i zeznał to przed sądem. Ale z informacji, które ma sąd i z dowodów w tej sprawie wynika, że Sobotka powiedział to Długoszowi, a Długosz powiedział to Jagielle, wobec czego źródło przecieku, czy miejsce przecieku to nie był kontakt Sobotka-Jagiełło, tylko Sobotka-Długosz. Jagiełło w swojej informacji, którą przekazał na taśmie mówił jasno: Wiem to od Sobotki, więc tu jest pierwszy błąd. Ale potem Jagiełło mówił, że blefował, bo wiedział, że ta informacja pochodzi z MSWiA, wobec czego blefował. No właśnie Jagiełło blefował, natomiast nigdy nie ustalono okoliczności i czasu, w których Sobotka miał przekazać tą informację Długoszowi. Ustalono 25 marca 2003 Forum SLD ul. Rozbrat w Warszawie. Tam są świadkowie, którzy byli jasno przy tej sprawie, wiedzieli co było, wiedzieli o czym rozmawiali i tych świadków nie uznano za świadków wiarygodnych. Świadków, którzy byli na Forum wśród setki innych ludzi. Czy Jerzy Dziewulski jest człowiekiem, który dotrzymuje słowa? Tak. Oczywiście. Nie zrobił tego i mogę dać własną legitymacje poselską, że jeżeli zostanie skazany ja ją złożę - mówił rok temu poseł Dziewulski. Słowo się rzekło panie pośle. Poczekamy panie redaktorze. Na co? Jeszcze powalczymy. Mówił pan "Jeśli zostanie skazany złoże własny mandat poselski". Musi być wyrok prawomocny. Wie pan skazanie to nie jest skazanie. Musi być wyrok prawomocny zdecydowanie określający jego sytuację. Jak będzie prawomocny to pan składa mandat. Będziemy o tym rozmawiać. Ja nie boję się żadnych sytuacji, także i takiej, że cisnę legitymacje tam gdzie trzeba i komu trzeba. Dziękuję za rozmowę.