Konrad Piasecki: Co to za wiosna z takim śniegiem? Coś "Solidarność" musi z tym zrobić i Oburzeni.Piotr Duda: - To nie chodzi o to, żeby wiosna była gorąca, jeżeli chodzi o demonstracje i strajki, chociaż tak, jak wszyscy państwo wiecie, 26 marca będzie na Śląsku strajk generalny... I nic się nie da już z tym zrobić?- Nie, chyba że jeszcze rząd, że tak powiem, stuknie się w głowę i wycofa ten kontrowersyjny projekt ustawy dotyczącej elastycznego czasu pracy, który w tej chwili jest w Sejmie. To jest jedyny i brzegowy warunek do tego, żeby strajk został zawieszony.A zaproszenie na dziś do pana prezydenta nie powstrzyma pana przed organizacją tego strajku?- Absolutnie nie. Jak pan widzi, jestem w studiu w Katowicach. Rozmawiałem wczoraj na ten temat z panem ministrem Rybickim. Bardzo dziękujemy panu prezydentowi za zainteresowanie, zaproszenie na dzisiejsze spotkania, ale prosiłem o czas z jednego powodu - że ja tych ludzi, tych stowarzyszeń nie mogę zawieść. W tej chwili jesteśmy w procedurze podpisywania, przesłania do pana prezydenta i to jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli zbiorę te wszystkie podpisy, to będę...Ale panie przewodniczący, prezydentowi nie odmawia się spotkania!- Panie redaktorze, bardzo dziękuję, że prezydent tak szybko zareagował. Tak jak powiedziałem - dla mnie najważniejsi są ci ludzie. Ja ich nie mogę zawieść i to jest dla mnie najważniejsze. Będę chciał prosić pana prezydenta po podpisaniu przez wszystkich tego przesłania, abym mógł przyjść do pana prezydenta wraz z Pawłem Kukizem i złożyć panu prezydentowi to przesłanie.A na razie pan odmówił spotkania z prezydentem.- Nie odmówiłem. Prosiłem o przesunięcie tylko terminu.I prezydent się zgodził?- Pan minister Rybicki podszedł do tego bardzo wyrozumiale powiedział, że przekaże to prezydentowi. Zresztą, na tyle znam się z panem prezydentem, że pan prezydent wie, że Piotr Duda jest osobą merytoryczną, że nie jest osobą złośliwą i tu nie ma, że tak powiem, złośliwości. Tylko szacunek dla tych osób, które były w sobotę w sali BHP. Ja chcę być dla nich, a nie oni dla mnie, ja ich absolutnie nie chcę w żadnym stopniu wykorzystywać Niezłośliwy Piotr Duda dzisiaj jest w drodze na barykady, czy raczej do polityki i do parlamentu? - Ani na barykady, ani do polityki, ani do parlamentu... Na barykady tak, skoro chce pan strajku generalnego... - Do stołu negocjacyjnego, do stołu dialogu. Taki jest Piotr Duda, ale jeżeli nie ma Piotr Duda drugiej strony, to musi szukać innych rozwiązań. Ci, którzy mówią, że Duda to nowy lider prawicy i następca Jarosława Kaczyńskiego, przekonują pana? - Nie przekonują mnie, bo Piotr Duda jest przewodniczącym Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" i tak pozostanie. Nie interesuje mnie to, co dzieje się na Wiejskiej. Wie pan, mieliśmy wielu przewodniczących "Solidarności", którzy zostawali liderami politycznymi - że wspomnę choćby Lecha Wałęsę i Mariana Krzaklewskiego. - Ale jeszcze nie było Piotra Dudy. Piotr Duda jest całkowicie inną osobą, jest przewodniczącym związku zawodowego i taka polityka, która jest uprawiana na Wiejskiej, Piotra Dudy nie interesuje. A Borowczak mówi: "Ha, ha, zarzekała się żaba błota. Będzie musiał wejść do polityki". - Każdy wie po sobie. Tacy ludzie jak poseł Borowczak, czy w ogóle politycy, myślą sobie, że Duda nie może nic zrobić bezinteresownie, bo oni to wiedzą po sobie. A ja robię bezinteresownie, bo ja chcę pomagać pracownikom w Polsce i nie tylko. Dlatego im się to w głowie nie mieści, że można coś zrobić bezinteresownie. Ale oni wszyscy słuchają Dudy, który mówi: "Wszystkie ważne sprawy dzieją się w parlamencie, tam zapadają decyzje". - Pewnie, jeśli jest potrzeba, to się spotykam z prezesem... To skoro tam zapadają decyzje, to trzeba tam iść. - Nie, nie. Jeśli jest potrzeba, to się spotykam z prezesem Kaczyńskim, z premierem Piechocińskim, z panem premierem Millerem. Rozmawiam o tych tematach, dlaczego nie? Ale ta polityka, która jest tam uprawiana, Piotra Dudy nie interesuje. Więcej mogę zrobić dla ludzi jako przewodniczący "Solidarności" niż szeregowy poseł. A Oburzeni są oburzeni tylko na rząd Tuska czy na całą klasę polityczną? - Absolutnie na całą klasę polityczną, na to, co dzieje się w naszym kraju. A po tej sobocie najbardziej chyba oburzeni są tym, że oburzeni są politycy, dlatego że jak śmie Duda i Oburzeni w Sali BHP rozmawiać na tematy związane z naszym krajem! Przecież to politycy mają patent na rozmowy o Polsce, a tu się okazuje, że spotkali się ludzie w Sali BHP i rozmawiają o Polsce. I tym są politycy oburzeni. Chociażby pan poseł Żelichowski, który mówi, że Kukiz niech lepiej śpiewa, bo na polityce się nie zna. Przepraszam bardzo: czy pan Żelichowski jest z zawodu politykiem? No nie, ale oni znaleźli sobie patent na swoje życie i mówią, że tylko oni mogą się wypowiadać w imieniu społeczeństwa i mieć patent na mądrość w sprawach politycznych. Nie. My też chcemy na ten temat rozmawiać, rozmawialiśmy i to na pewno nie jest pierwsze spotkanie. To jest tak, że chcielibyście wymieść całą polską klasę polityczną czy tylko Tuska, Platformę i dzisiaj rządzących? - Dzisiaj w przesłaniu, które podpisują stowarzyszenia, jest jedno: chcemy więcej demokracji niżej. Chcemy, aby pan prezydent zainicjował zmianę w konstytucji dotyczącą zmiany ustawy o referendum. Jeśli obywatele zbiorą określoną ilość podpisów, to referendum musi być. Jaką ilość podpisów?- Dobrze pan użył określoną ilość. Będziemy na ten temat rozmawiać. Jeżeli pan prezydent faktycznie jest zainteresowany, a wiem, że pan prezydent w tej chwili przygotowuje swoją inicjatywę dotyczącą zmiany referendum lokalnego, to uważam, że powinien się też zainteresować ogólnokrajowym referendum. W Polsce po 1989 roku nie odbyło się ani jedno referendum z inicjatywy obywateli, bo i tak zawsze w konsekwencji musi na to wyrazić zgodę Sejm. Widzieliśmy rok temu co się stało, 2,5 mln podpisów i mówią: "Wy obywatele możecie sobie mówić, co chcecie, a my i tak wyrzucamy to do kosza".Ale jednocześnie jest tak, że wie pan, to jest absurdalne, znaczy sytuacja, w której ktoś zbierze podpisy np. pod tym, czy chcecie legalizować marihuanę albo czy jesteście za liberalizacją ustawy aborcyjnej, nie będzie wyjścia. Trzeba będzie takie referendum przeprowadzić, a wielu będzie mówiło, że to referendum jest sprzeczne z podstawowymi zasadami państwa demokratycznego.- To nie jest tak łatwo zebrać milion czy 1,5 miliona podpisów. To nie jest tak. Panie redaktorze, politycy przed wyborami każdymi, parlamentarnymi szczególnie, mówią tak: "Obywatele, Polacy, jacy wy jesteście mądrzy, zdajemy się na was, wy mądrze zagłosujecie" itd. A po tej niedzieli jak zagłosujemy zbieramy podpisy pod referendum, a oni mówią: "Wy? Przecież wy jesteście głupole. Wy się nie znacie. Jakie pytania? Jakie referendum? My za was zadecydujemy przez cztery lata. Przyjdziemy do was za cztery lata i wtedy znowu będziecie mądrzy, jak będziecie nas wybierać". Nie, można zrobić takie obostrzenia, przecież dzisiejsza ustawa o referendum jasno mówi, że obywatele nie mają prawa się wypowiadać w sprawach amnestii, obronności, podatków, daniny. Naprawdę wszystkie rzeczy można zastrzec, żeby po prostu ta sztuka związana z wypowiadaniem się obywateli poprzez referendum nie była naginana i nie była nagminna i nadużywana. I naprawdę można taką ustawę przygotować, żeby obywatele mogli się wypowiadać w bardzo ważnych sprawach dla nich, dla społeczeństwa.Co pan by powiedział politykom PiS, którzy mówią: "Oburzeni zrozumieją prędzej, czy później, że nadzieja jest tylko w nas"?- Panie redaktorze, nadzieja jest w tych, którzy widzą trudną sytuację społeczną, gospodarczą w Polsce. Wiem, że nadzieja jest w tych wszystkich, którzy w sobotę byli w sali BHP. CZYTAJ NA INTERIA360: Kukiz i Duda pociągną za sobą Polaków i wywalczą zmiany?