- Polak potrafi, Stadion Narodowy to kawał dobrej roboty. Dobrą robotę wykonał też prezes Rafał Kapler. Odebrałbym mu tylko część nagrody. Kiedy podpisywano z nim kontrakt, rynek wyrywał sobie fachowców. Wzięliśmy ludzi z sukcesami i sercem do Euro 2012 - tłumaczy. Konrad Piasecki: W meczu Polska - Portugalia wygrał Stadion? Mirosław Drzewiecki: - Wygrali wszyscy Polacy. Szkoda tylko, że było 0:0, bo bardzo liczyłem na to, że pierwszą bramkę na Stadionie Narodowym strzeli np. Lewandowski, ale Lewandowski nie grał, może dlatego tej bramki nie mamy. Natomiast Stadion wygrał. I wygrał, potwierdzeniem tego jest to, co mówią ludzie. Bo to jest najważniejsze dzisiaj. Jakbym miał oceniać, czy jest OK, to słucham tego, co ludzie mówią, kibice. Fachowe oko pańskie dostrzegło jakieś choćby minimalne usterki, słabości, niedoróbki? - To jest piękny stadion, że jest nowoczesny nie ma dyskusji, wszyscy już dzisiaj wiedzą. Po tej fali, która się przelała, krytyki - czy zasłużonej, czy nie, bym dyskutował. Natomiast to jest najszybciej wybudowany stadion tej wielkości na świecie. Mimo że on miał opóźnienie, to jest sukcesem. Natomiast on będzie tylko piękniał, kibicom mogę obiecać, że pucowanie tego stadionu doprowadzi, że ten kurz, który się tam jeszcze gdzieś unosi, będzie już tylko przeszłością. Kibice wczoraj narzekali, że trochę za wąskie wyjścia, że powstaje tumult przy wyjściu. - Nie wszystkie wyjścia były otwarte, dlatego, że od strony, gdzie jest kolejka, wyjście siłą rzeczy było zamknięte, dlatego, że tam jeszcze trwa na tym przystanku kolejowym robota, prace budowlane i nie można ludzi puścić na tę budowę. Będzie lepiej, krótko mówiąc. - Będzie lepiej, przyjdzie wiosna. Tak myjemy chodniki i myjemy asfalt po zimie, która pozostawia taki nieprzyjemny i zapach, i wygląd. Będzie dużo lepiej. Powie pan już dzisiaj, że ani pasztet, ani narodowa tragedia, tylko kawior i narodowy triumf? - Nie wiem, czy kawior, ale bardzo się cieszę, nawet z tego, co wczoraj obserwowałem. Ale to też słyszałem, jak się zmieniło nastawienie jednak również i mediów. I za to dziękuje, bo ten stadion zasługuje na to, żeby ludziom, którzy go zbudowali, a to jest cała masa ludzi, zbudowali go w rekordowym tempie, pracując 24 godziny na dobę, bo tak ten stadion był budowany, warszawiacy to widzieli, dzień i noc. Że to rosło, rosło, rosło w oczach. Trzeba im powiedzieć "dziękuję". Kawał dobrej roboty zrobili i "Polak potrafi". I co, i niech żyje Kapler i jego premia dzisiaj? - Kapler niech żyje za to, że zbudował stadion i dopilnował, niech żyje Borowski, który zaczynał budować. Ale radziłby pan dzisiaj minister Musze machnąć ręką na te problemy z premią i po prostu ją wypłacić? - Mnie jest trudno nawet to oceniać, bo ja sam się dziwię, jak to jest, że pani minister Mucha mówi, że premia jest 570 tysięcy, dzielone na 48 miesięcy to byłoby jakieś 11 tysięcy miesięcznie premii, a sam Kapler w 'Newsweeku" bodajże w wywiadzie mówi, że należy mu się 330 tysięcy. A ile się pańskim zdaniem należy? Tyle, ile mówi Kapler czy tyle, ile mówi Mucha? - Ja już to powiedziałem, że za to, że dopuścił do tego, żeby doszło do narodowej tragedii przynajmniej przez jakieś dwa tygodnie tego kryzysu przy tym pięknym obiekcie, że nie przewidział, że może być załamanie i ten mecz Wisły z Legią o Superpuchar się nie odbędzie, naraził ten stadion, tę ideę na szwank i zabrał bym mu część pieniędzy. Czyli trochę mu wypłacić, a trochę zabrać? - Tak jest. Panie ministrze, a pod częścią tych sum, pod częścią tych umów widnieją pańskie podpisy. Czy panu nie drżała ręka, kiedy pan decydował, że ktoś dostanie premię równą wysokości stu czy dwustu średnich krajowych? To spore pieniądze. Gigantyczne. - Trzeba sobie powiedzieć w ten sposób: w momencie, kiedy my obejmowaliśmy ten projekt, mieliśmy sytuację zapóźnienia. UEFA nam groziła... Nikt nie chciał przyjść za mniejsze pieniądze? - Rynek był wtedy taki - koniec 2007, początek 2008 roku. Proszę pamiętać, jaka była koniunktura. Było 6 proc. wzrostu gospodarczego. W związku z tym rynek wyrywał sobie dobrych... Czy nie było fachowców, którym można było zapłacić mniej niż prawie 30 tysięcy miesięcznie? - Jakby byli, to byśmy ich wzięli. Natomiast postawiliśmy na to, żeby wziąć ludzi z rynku, którzy są sprawdzeni, prowadzili duże projekty i mają sukces, i którzy też mają serce do tego i chcą, żeby to Euro było sukcesem. Ale wie pan doskonale, że dzisiaj wiele osób, pewnie nawet tych słuchających nas, powie: emerytury 1200 zł, a tu gigantyczne premie - dziki kraj, dziki kraj. - Ale nie będę populistą i powiem tak: jeżeli byśmy mieli w telewizji czy w mediach ustalać wysokość zarobków poszczególnych ludzi, to gwarantuję, że 90 proc. dziennikarzy, którzy mają dobre gaże, nigdy nie byliby zaakceptowani w tych pieniądzach, które zarabiają. Tylko, że to są z reguły prywatne pieniądze, a nie publiczne. - Ale są w Telewizji Polskiej na przykład i to są też publiczne pieniądze. Tak, że tym nie szermujmy. Oczywiście, że to jest dużo, natomiast zobaczmy jeszcze efekt, który został osiągnięty. Moi poprzednicy podpisali i utworzyli spółkę NCS. Ja ją zostawiłem, uważałem, że to jest dobry pomysł. Nadzór inwestorski kosztował nie 140 milionów - bo tyle powinien kosztować - a 40. Czyli za pół miliona mamy 100 milionów oszczędności. Warto? Przy takich oszczędnościach. Chociaż nad wysokością tych premii i pensji bym się zastanawiał. Panie ministrze, a nie czuł pan wczoraj żalu? Żalu, że to nie pan, ale minister Mucha, spija śmietankę? - W życiu jest tak, że raz jest tak, a raz tak. Kontynuacja w polityce jest rzeczą świętą. A myślał pan sobie: "To mógł być dzień mojego triumfu"? - Wie pan co, ja tak się czułem. Dostałem bardzo dużo sms-ów, że "to jest twój dzień, to jest twoje dziecko". Ja to tak traktuję. Mnie się w tamtym tygodniu urodził wnuk. Przyznam szczerze, że miałem łezkę w oku, jak się dowiedziałem, że już jest na świecie i go zobaczyłem. Ale jak wczoraj z kolegami z Platformy wchodziliśmy na ten stadion, to sobie pomyślałem, że to wielka rzecz i wielki dzień, że jednak, przy tym wszystkim, co było, jest, stoi, będzie służył Warszawie. Mało tego - zmieni na trwałe pozycję Warszawy na mapie Europy. Warszawa nie będzie omijana jako stolica dużego kraju, bo nie było gdzie robić imprez. Dobrze wczoraj zauważyłem, że stara paka siedziała osobno podczas meczu? Tusk gdzie indziej, Schetyna gdzie indziej, pan blisko Schetyny. - Pan premier i pan prezydent siedzieli w loży prezydenckiej. My siedzieliśmy wspólnie, bo chcieliśmy siedzieć razem po drugiej stronie. Bo co? Bo paka się posypała? - Czas trudny. Mam nadzieję, że jak będzie trzeba, to ci, którzy są w tej grze, będą siebie wspomagać i wspierać, żeby tworzyć synergię, a nie osłabiać. Pan rozumie, dlaczego jest tak, że w rządzie Gowin, Nowak, Kopacz marszałkiem Sejmu, a Schetyna na bocznym torze? - Nie, nie rozumiem. Błąd premiera? - Nie chcę tego oceniać, ale nie rozumiem. Uważam, że Schetyna był świetnym marszałkiem Sejmu. Dalej powinien być? - Jest, jak jest, trzeba to akceptować. To jest plan premiera. Miał jakiś plan, słyszeliśmy o tym, że to jest rezerwa strategiczna. Zobaczymy, kiedy premier użyje rezerwy strategicznej. A nie jest tak, że dzisiaj przez te ruchy personalne, także przez ruchy personalne, Tusk staje się mniej popularny w partii niż przed paroma laty? - Może to jest też kwestia tego, że władza zużywa i jednak zużywa nawet w tej kategorii odbioru. Przy takim ciężarze, jaki wziął premier osobiście na siebie, siłą rzeczy konfrontuje się codziennie z problemami. A że czas jest trudny, to wszyscy wiemy i widzimy gołym okiem. A czas jest trudny i Mirosław Drzewiecki nie wraca do polityki? - Nie, nie wraca. Bo ma już dosyć? Czy dlatego, że ma jeszcze problemy różnego rodzaju? - Ma jeszcze chęć zbudować niejedną fajną rzecz, która będzie powodem do satysfakcji, a niekoniecznie do lania. Co sądzisz o Stadionie Narodowym? - podyskutuj na Forum