Posłuchaj Kontrwywiadu Kamila Durczoka: Kamil Durczok, RMF: Ucieszył pana sondaż OBOP? Jarosław Wałęsa: Po ostatnich wyborach nie wierzę w cyfry sondażowe, ale wierzę, że tendencja rzeczywiście jest sprzyjająca Platformie. Obawa przed wcześniejszymi wyborami w PO chyba trochę mniejsza? Tak, chociaż nikt - czy PO, czy PiS, czy inny klub - nie chce tych wcześniejszych wyborów. Nie powinny się odbyć, pańskim zdaniem? Jeszcze nie, jeszcze powinniśmy zobaczyć, czy coś się uda zrealizować w tym Sejmie. A jak pan obserwował wczorajsze targi przed głosowaniem, takie targi pokazujące, że jedyne co jest pewne w tym Sejmie, to stałe obrzydzanie ludziom polityki - to nie pomyślał pan sobie, że może wcześniejsza elekcja to jest jakiś sposób? Gdyby się na to spojrzało tak hermetycznie, to tak to widać z telewizora czy z audycji w radiu, ale może to jest element polityki polskiej; może to jest urok naszej polityki; może to jest lekcja, którą musimy się nauczyć, że w taki sposób decyzje są podejmowane. Może z czasem to ulegnie zmianie. Co się właściwie wczoraj zdarzyło w Sejmie? Zawiązała się koalicja PiS, LPR i Samoobrony? Na pewno była podpisana jakaś umowa, nie wiem, czy to jest umowa długotrwała, czy tylko na dzień wczorajszy. Wiem, że coś takiego zostało zdecydowane między PiS, Samoobroną i LPR. Jak do tego dodać dzisiejsze spotkanie w poszerzonym gronie o PSL, to pan myśli, że te partie podpiszą plan stabilizacyjny? Wydaje mi się, że tak. Widmo wcześniejszych wyborów dla tych mniejszych ugrupowań jest takim biczem, któremu trudno się oprzeć. Pana zdaniem PiS nie chce wcześniejszych wyborów? Rozmawiałem wczoraj ze zwykłymi posłami z klubu PiS i muszę powiedzieć, że oni sami są zdziwieni niektórymi zachowaniami swoich liderów. Jak pan myśli, dlaczego nie ma koalicji PO-PiS? Platforma jest zbyt silna i byłaby zbyt równoprawnym partnerem. Zbyt silna? PiS dziś pokazuje Platformie, gdzie jest jej miejsce. Jak najbardziej, ale to tylko dlatego, że Platforma nie ma koalicjantów opozycyjnych. W koalicji rządowej PiS musiałby się liczyć z głosem PO i Platforma nie pozwoliłaby sobie na dyktowanie; tak jak słuchać teraz muszą się mniejsze kluby. A Platforma jest bez winy w tym jesiennym rozejściu się, zaraz po wyborach? Nikt nie jest bez winy. Tu moi starsi koledzy z klubu i starsi koledzy z innych klubów zrzucają winę jedni na drugich. Mnie się wydaje, że wszyscy jak jeden mąż powinniśmy uderzyć się w piersi i powiedzieć, że to, co się stało dwa tygodnie temu, to co się stało wczoraj, to jest nasza wina i my to firmujemy własnymi nazwiskami. Może trzeba było przypomnieć starszym kolegom, Donaldowi Tuskowi, Janowi Rokicie, że ojciec siadał do stołu rozmów nawet z tymi, z którymi nie było mu po drodze? Nie chcą tego słuchać? Słuchają. Jestem członkiem prezydium klubu Platformy i wiem, że mój głos jest słyszalny, i że rzeczywiście mogę powiedzieć, co myślę. I realizuję to. Ale nie mówmy tylko o politykach jednej opcji. Tu nikt nie jest bez winy. A to było tak, że Platforma była w takim powyborczym szoku? Pan czuł, że to zwycięstwo w wyborach parlamentarnych było w zasięgu ręki i nagle coś gdzieś umknęło? Szok powyborczy - to się odbija co chwilę. Nie, wydaje mi się, że jedną rzeczą, na której traci polski parlament, polska polityka, ekonomia i wszystko inne, jest to, że w Platformie znajduje się niesamowicie dużo fachowców. To są ludzie dobrze wykształceni, doświadczeni w samorządach, w spółkach prywatnych; ich potencjał mógłby zostać wykorzystany w rządzie. W tej chwili, po stu dniach rządów pana premiera Marcinkiewicza, widzimy, że ławka kadrowa w PiS jest ograniczona. Możliwe, że pewne ugodowe kroki w stronę Platformy powinny zostać wykonane dla dobra Polski, a nie dla partykularnych interesów. Nie znudziła się panu polityka w takim wydaniu, jakie obserwujemy w Sejmie? Prawdę powiedziawszy, jeśli potrafię i często się staram trzymać moje emocje na wodzy, to patrzę na to wszystko bardzo akademicko. I z akademickiego punktu widzenia jestem tym zafascynowany. Tymi targami, tymi kłótniami, tym, co się dzieje w Sejmie od kilku tygodni? Tak, bo jeśli spojrzeć na to tak sucho i hermetycznie, oddzielając fakt, że tu chodzi o Polskę, to to, co się dzieje w parlamencie w tej chwili pomiędzy klubami, jest dla mnie fascynujące. Panie pośle, czytałem pana wypowiedzi z czasów kampanii wyborczej, z początku kadencji. Pan się chciał zajmować stworzeniem klubu młodych posłów, którzy forsowaliby swoje projekty ustaw. Chciał się pan zajmować edukacją. A teraz się pan zajmuje obserwowaniem targów, układów, rozmów i kompromisów w Sejmie. Naprawdę nie żal tego, o czym pan myślał wcześniej? Nie, chwileczkę. Ja jestem młodym posłem, jeszcze niedoświadczonym, czas od wyborów wykorzystałem na poznanie mechanizmów funkcjonowania Sejmu, mechanizmów funkcjonowania międzyludzkiego w Sejmie. To, co się dzieje między ludźmi wszędzie indziej niż w Sejmie, wygląda troszeczkę inaczej. A ojciec co mówi? Będą wcześniejsze wybory? Pewnie będą, ale jeszcze nie teraz. Dziękuję za rozmowę.