Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy prokuratura dysponuje twardymi, jednoznacznymi dowodami na to, że komisja weryfikująca WSI była nieszczelna i podatna na korupcję? Zbigniew Ćwiąkalski: Gdyby nie było dowodów, to nie byłoby całej akcji ABW. Wiadomo, że ta akcja się odbywała za zgodą prokuratury. <a href="http://interia.tv/goscie-interia_tv/politycy,4685,0,1,1113424"class="more" style="color:#07336C">Więcej na ten temat w INTERIA.TV</a> Ale są dowody na przecieki, korupcję? Ale nie ma takiego zwyczaju, żeby śledztwo toczyło się w <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radiu</a> i żeby przychodził minister czy prokurator generalny i ujawniał, jakie dowody są w sprawie. Ale powiedział pan: "Gdyby nie było takich dowodów, to nie byłoby sprawy". A dlaczego w takim razie żadnemu z członków komisji weryfikacyjnej nie postawiono w tej sprawie żadnych zarzutów? Dlaczego oni występują jako świadkowie? Dlatego, że są dwie role procesowe - albo podejrzanego, albo świadka. W związku z czym można albo w takiej, albo w takiej wystąpić. Proszę zwrócić uwagę, że sąd co do dwóch osób zastosował aż trzy środki zapobiegawcze naraz. Ale prokuratura wnioskowała o zatrzymanie ich w areszcie, a sąd się na to nie zgodził. Bo właśnie taka jest rola sądu. Sąd ma bardzo uważnie przyglądać się wnioskom prokuratury. Jeżeli jest 25-krotność średniego wynagrodzenia plus zakaz opuszczania kraju plus obowiązek meldowania się na policji - to są trzy najsurowsze środki poza tymczasowym aresztowaniem. Pytam dlatego, że mam poczucie, iż ta cała sprawa Sulmińskiego, Lichockiego, Pietrzaka i Bączka to może być tak naprawdę efekt czyjejś bujnej wyobraźni albo tego, że po prostu chciał wyciągnąć pieniądze, natomiast komisja weryfikacyjna nie jest w tej sprawie obciążona żadnymi poważnymi zarzutami. Ale sąd jest niezawisły, a jednak po obradach trwających od godz. 10 do 15 zdecydował się na zastosowanie tych środków. Dobrze, ale to Sulmiński i Lichocki. Ale czy jest tak, że są dowody na to, że ktoś za nimi stał, że jacyś członkowie komisji weryfikacyjnej rzeczywiście byli z nimi w kontakcie i im pomagali? Ale po to jest właśnie śledztwo, żeby te rzeczy wyjaśnić. Ale było już przeszukanie. Pytam, czy w ich wyniku zostały znalezione jakieś dowody na to, że rzeczywiście komisja weryfikacyjna była nieszczelna? Ale przeszukanie to jest zupełnie coś innego, a prowadzenie postępowania i ewentualne stawianie zarzutów w toku postępowania to jest zupełnie coś innego. To są dwie nieporównywalne rzeczy. Niestety społeczeństwo zostało przyzwyczajone przez ostatnie dwa lata do tego, że jak nie ma tymczasowego aresztowania to nie ma dowodów. Czasy się trochę zmieniły. Może jeszcze nie wszyscy to zauważyli, że nie jest tak, że wychodzi prokurator generalny i mówi: "Ten jest winny, a tamten jest niewinny", "A ten pójdzie w kajdankach, a tamten nie".