Konrad Piasecki, RMF: Panie generale, mówił pan: "nie wiedziałem o tym, że w otoczeniu Jana Pawła II Służba Bezpieczeństwa ulokowała swojego tajnego współpracownika". Jakże pan mógł o tym nie wiedzieć? To dla kogo ci ludzie pracowali, dla kogo pisali raporty? Wojciech Jaruzelski: Wywiad w każdym państwie, nawet tym superdemokratycznym, dostarcza informacji dla czynników kierujących, częstokroć fałszywych. Ostatni dobitny przykład: CIA poinformowała prezydenta Busha o tym, że Irak dysponuje bronią masowego rażenia. Tak samo i nasze wywiady różnego rodzaju informacje dawały, które nie były wiarygodne. Oczywiście one działały według zasad obowiązujących w każdym państwie i każdy wywiad. Zgodnie z tymi zasadami jest tak, że głowa państwa dostaje informacje wywiadowcze. Rozumiem, że informacji na temat Watykanu pan nie dostawał? Prawdopodobnie dostawałem. Nie interesował się pan, skąd się one biorą? Skąd się biorą? Biorą się z plotkarstwa! Biorą się z kontaktów najrozmaitszych z biskupami, z księżmi, z pielgrzymami. To jest potem syntetyzowane i podawane w zbiorczej formie na szczyty. Czy tam jest element wywiadu, pogłoski, rozmowy z jakimś księdzem czy biskupem ... Zapytam inaczej: a gdyby Służba Bezpieczeństwa drogą służbową doniosła panu tak: "Mamy swojego tajnego współpracownika w otoczeniu papieża", to by pan powiedział: "Zerwijcie tą współpracę"? Nie. W ogóle mi o tym nie powiedzieli. Ale gdyby powiedziano? Nie powiedziałby pan: "Bardzo dobrze. Tak dalej, towarzysze!"? Nie wiem. Pan prawdopodobnie oczekuje, że ja się będę mizdrzyć. Papież dla mnie jest dla mnie wielkim autorytetem. Osiem rozmów miałem z papieżem. Wielki autorytet. Niezwykle szanuję wielkie jego zasługi. Jeśli pan chce skłonić do tego, że ja jako szef państwa jeśli miałbym otrzymywać jakieś informacje ważne chociażby z tego punktu widzenia, czy Reagan przyjechał do Watykanu i o czym on mówił, czy mówił o sankcjach w stosunku do Polski, to ja to odrzucam. Ja tego nie chcę słyszeć. Ja nie pamiętam ... Ja wykluczam absolutnie i nietrudno będzie to sprawdzić, są przecież dokumenty, żebym wiedział o agencie wokół papieża. Jeśli by mówiono, że istnieje jakaś informacja ważna dla naszego państwa, to ja bym tą informację przyjął. Pan wiedział przecież, że Służba Bezpieczeństwa inwigiluje Kościół, że księża są prześladowani, podsłuchiwani, że są im podrzucane jakieś materiały. Pan nie miał nic przeciwko temu? Dlaczego pan mi imputuje, że ja wiedziałem o podrzucaniu materiałów? Jak pan czytał, że ks. Jerzy Popiełuszko miał 32 naboje, detonatory i dynamit, to pan wierzył, że rzeczywiście ma? A skąd ja mogłem nie wiedzieć? Urban w to uwierzył! Urban - na tyle człowiek inteligentny ... Urban zawsze mówi, że to pan jest dla niego wzorem intelektu. Dziękuję bardzo, nawzajem. On uwierzył i on to publicznie powiedział. Czy pan uważa, że on by się specjalnie naraził na kompromitację, wiedząc, że to jest podrzucone? Ja nie wiem, czy on uwierzył. Ja wiem, że on był propagandzistą, panie generale. Pan też uwierzył w każdym razie. On wierzył, bo rozmawiałem z nim na ten temat. Dostałem taką informację i przekazuję taką informację. Dlaczego ja miałem nie wierzyć? I pan wie, że działacze partyjni otwarcie mówili: "Tak, inwigilujemy księży. Służba Bezpieczeństwa będzie się interesowała księżmi bo takie jest jej zadanie." Nie słyszałem, żadnego działacza partyjnego, który powiedział, że będziemy inwigilowali księży. Proszę mi wskazać konkretne nazwisko, moment ... Kazimierz Barcikowski, 1983 r.: "Nie obiecujemy, że Służba Bezpieczeństwa przestanie interesować się duchownymi. Działaniom ks. Popiełuszki będzie towarzyszyć Służba Bezpieczeństwa i on o tym doskonale wie." Interesować się - to nie znaczy inwigilować. To znaczy chodzić i słuchać kazań. Ja dostawałem m.in. spis kazań ks. Popiełuszki. To dla nas było ważne. Przecież nie było dla nas ważne, co jadł na śniadanie ks. Popiełuszko. Na miły Bóg. Czyli, że wobec księży katolickich prowadzone są pozaprawne, bezprawne działania i pan, człowiek nr 1 w państwie o tym nie wiedział? Co to znaczy pozaprawne? Na przykład, że podrzuca im się kompromitujące materiały, że przecina się im opony, że próbuje dokonywać się zamachów na ich życie. Pan uważa, że ja wiedziałem o tym, że komuś przecinają opony? Panie redaktorze, my może skończmy tą rozmowę. Pan mnie obraża. Pan mnie uważa za pętaka jakiegoś, który będąc na szczycie tego państwa, wiedział o tym, że księżom podrzucają jakieś rzeczy czy przecinają opony? To dla kogo i dlaczego ci ludzie to robili? Pan dzisiaj wie, że to robili? Tak. Wiem, że oni to robili. Z wielkim ubolewaniem o tym mówię. Żałuję i często słyszy pan te moje walenie się w pierś: ". Przepraszam. Ubolewam. Żałuję" itd. Byłem na szczycie tej piramidy i za wszystko czuję się odpowiedzialny moralnie. To nie znaczy, że ja to śledziłem na co dzień i na co dzień inspirowałem. Jak pan myśli, dla kogo oni to robili w takim razie? Jeden robił dla drugiego, dla przełożonych. No właśnie dla przełożonych, a przełożeni? W dziennikarstwie chyba również pracujecie dla swoich przełożonych. Też wiecie, czy przełożony będzie zadowolony, czy nie będzie zadowolony. Czy jemu dostarczy, czy nie dostarczy. Czy Jaruzelskiemu przyrżnie mocno, czy nie. Ja rozumiem, że pan dostaje za to jakąś tam gażę. Ja to rozumiem. Nawet tonacja pańskich pytań świadczy o tym, że pan przychodzi z jakąś złą wolą. Pan za to prawdopodobnie będzie pochwalony, że właśnie, ale "mu przyłożył". Panie generale, taki jest mój zawód - zadawanie trudnych a nie łatwych pytań. I dlatego tacy, o których pan pyta, oni też - to był ich zawód. Mieli obserwować działalność Kościoła skierowaną przeciwko realnemu państwu, która wyrażała się w jakiś kazaniach, spotkaniach, działaniach, itd. Oni to robili, niektórzy robili to nadgorliwie, niektórzy przekraczali granicę prawa i to ja odrzucam, potępiam.