Konrad Piasecki: Czy Ryszard C. przed łódzkim zabójstwem był znany spec służbom? Jacek Cichocki: - Nie ma takich informacji. Żadnych sygnałów o tym, że coś planuje, że szuka broni, że interesuje się politykami? - Ja takiej informacji nie znam. To nie jest błąd służb? To nie jest tak, że ktoś taki, kto się kręci wokół polityków, wysyła jakieś niepokojące sygnały, powinien zostać wcześniej namierzony? - Jest bardzo wielu ludzi, którzy się interesują polityką, czytają dużo gazet... Nie wszyscy mają pistolety i nie wszyscy kręcą się wokół polityków. - Jeżeli nie wysyłają wcześniej jakiś wyraźnych sygnałów, które wskazywałyby na to, że stwarzają jakieś zagrożenie, to służby się nimi nie interesują. Nie mogą "prewencyjnie" inwigilować wszystkich zainteresowanych polityką obywateli. Dziś dysponujecie kompletną mapą ruchów Ryszarda C.? Wiecie z kim się spotykał, do kogo próbował się dostać, wokół kogo krążył? - Tutaj wszystkie czynności nadzoruje i prowadzi prokuratura. Głównie prowadzi je policja, służby specjalne tylko pomagają w tym zakresie, o ile są proszone, bo tu już trwa śledztwo. To policja ma pełną wiedzę na temat działań podejmowanych, ale według mojej wiedzy te czynności trwają. Kaczyński, Kurski, Ziobro, Niesiołowski, Napieralski, Miller - to jest kompletna lista polityków, których próbował zabić, dostać się do nich czy jakoś namierzać? - O ile wiem, to chyba te wszystkie osoby nie były w zainteresowaniu Ryszarda C., ale prewencyjnie BOR, robiąc analizę zagrożeń, zaproponował ochronę. A umie pan powiedzieć, kim on rzeczywiście był zainteresowany? Kogo rzeczywiście chciał zabić? Bo są już legendy wokół tego, jaką miał listę, co robił, wokół kogo krążył, kiedy krążył. - Nie. Nie umiem w tym momencie powiedzieć w sposób zweryfikowany. Taką najpełniejszą informację, o jakiej było wiadomo parę dni wcześniej, przedstawił minister spraw wewnętrznych w Sejmie. Myślę, że trzeba poczekać na kolejny etap śledztwa. Czy wiadomo już, że on działał sam? - O ile wiem, każda hipoteza w śledztwie wciąż jest sprawdzana. A jest pan w stanie powiedzieć, dlaczego jest tak, że skoro on siedzi w najlepszym areszcie w Polsce, skoro jednak przyjmuje się, że działał sam, podejmuje się tak silne i tak wielkie środki ochrony wokół polityków... - Po pierwsze, tak jak mówię, wciąż badane są hipotezy i założenie, że może jednak nie działał sam. Po drugie, takie wydarzenia zawsze zwiększają na pewien czas zagrożenie. Sprawiają, że inne osoby mogą być w jakiś sposób zainspirowane działaniami Ryszarda C. Dlatego też Biuro Ochrony Rządu ma obowiązek przeprowadzić taką solidną analizę zagrożeń i w oparciu o to zaproponować nawet tego typu środki. Ale wokół jakiego klucza są dobierane te osoby? Wokół klucza, którym kierował się Ryszard C., czy według zupełnie innego klucza? - Ja nie bardzo mam kompetencję, żeby się wypowiadać w imieniu szefa BOR-u, jaki przyjął w pełni klucz. Ale dla mnie jest on czytelny o tyle, że to są też osoby, które często występują w mediach i są twarzami pewnych formacji politycznych czy wyraźnych poglądów politycznych, a w związku z tym mogą być też tymi najbardziej rozpoznawalnymi politykami. Czy wiecie, z kim się kontaktował Ryszard C.? Bo pan mówi, że nie wiadomo czy na pewno nie był on samotnym zabójcą. Czy wiadomo z kim miał kontakty, z kim je utrzymywał, do kogo próbował... - To są podstawowe czynności, jakie przeprowadza się w śledztwie, ale tak jak mówię, prowadzi je prokuratura i prosi różne służby, w tym przede wszystkim policję, o ustalenia. Czy są jakieś sygnały o szczególnych zagrożeniach związanych z dzisiejszym pogrzebem? - Zawsze takie wydarzenie, po takiej tragedii, w momencie kiedy tak wiele osób w ogóle przyjdzie na pogrzeb i tak wielu polityków, stwarza podwyższone zagrożenie, ale ja nie znam dzisiaj jednoznacznych sygnałów, który by wskazywały, że jakieś ugrupowania coś przygotowują, natomiast wszelkie środki bezpieczeństwa, niezależnie od tego, muszą być powzięte. A czy jest tak, że po tym, co wydarzyło się w Łodzi, coś trwale zmieni się w systemie ochrony polityków i miejsc, w których oni przebywają? - Ja myślę, że nie tylko polityków, ale w ogóle myślenia o bezpieczeństwie publicznym. Po pierwsze jest cały ten system, o którym mówił już minister spraw wewnętrznych - system przekazania pewnej wiedzy przez służby ochrony porządku, przez policję, przez ABW do posłów, do ich współpracowników w biurach poselskich na temat tego, jak należy rozpoznawać różnego rodzaju przesłanki, że pojawia się jakieś zagrożenie i jak zachowywać w czasie tego zagrożenia. I to jest jakby pierwszy etap. - A drugi etap, ten ważniejszy, żeby te osoby, ale nie tylko te osoby, także wszystkie inne, przekazywały te informacje do odpowiednich służb, a te służby między sobą, bo to jest ten problem, żeby służby, i nad tym teraz pracujemy, między sobą bardziej ściśle w tej dziedzinie współpracowały. My korzystamy trochę z doświadczeń innych krajów, w których ten problem wystąpił wcześniej, tak jak w Niemczech, w Holandii... Tam także najważniejszą sprawą jest prewencja czyli odpowiednio szybkie rozpoznanie sygnałów - gróźb, jakichś podejrzanych zachowań, dziwnych anonimów itd. Panie ministrze, czy wizyta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku miała podwyższony status zagrożenia? - O ile pamiętam, tam BOR ze względu na tą elastyczną analizę zagrożeń zwiększył liczbę swoich funkcjonariuszy. Polski kontrwywiad odnotował wzmożoną aktywność służb rosyjskich - tak twierdzi Antoni Macierewicz i jego komisja. Rzeczywiście odnotowywał, rzeczywiście były sygnały, że tam się może coś wydarzyć? Albo w związku z tą wizytą może się coś dziać? - Ja nie jestem uprawniony, żeby teraz mówić o materiałach naszego kontrwywiadu, natomiast zarówno w przypadku wizyty premiera Putina, jak i prezydenta, były podejmowane adekwatne środki bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę charakter tych wizyt. W tej przestrzeni publicznej padają sformułowania, że ona miała średni stopień zagrożenia, bo obawiano się, że zostanie poddana wzmożonej inwigilacji służb rosyjskich. To są uprawnione twierdzenia? - Proszę mi wybaczyć, ale kiedy osoby z zewnątrz wyrażają różnego rodzaju poglądy, to są to ich poglądy. Jeżeli ja czy kontrwywiad mielibyśmy na ten temat mówić, to właściwie zdradzalibyśmy informacje niejawne. A jakie były przesłanki, żeby podejrzewać, że może dojść do jakiegoś zamachu terrorystycznego na samolot państwa Unii Europejskiej? Bo były takie ostrzeżenia podobno też. - Ale mówimy o ostrzeżeniach z wiosny czy o ostrzeżeniach z jesieni? O ostrzeżeniach z wiosny. - Nie chciałbym w ogóle wiązać tej sprawy z tragedią smoleńską. Ale były takie ostrzeżenia? - Ale my mamy takie ostrzeżenia co pewien czas wysyłane w różny sposób. Ostatnio służby amerykańskie, nawet publicznie, takie ostrzeżenia sformułowały, tak że tutaj mówimy o zupełnie innych zagrożeniach niż... Ja uważam, że jak tak zaczniemy wszystko wrzucać do jednego worka, to dojdziemy do wniosków, które wszystkich nas zaskoczą.