Konrad Piasecki: A pan w czym byłby gotów pomóc premierowi? Joachim Brudziński: - We wszystkim panie redaktorze, a najbardziej w tym, aby poszedł już na zasłużony, polityczny urlop. Premier tego nie zauważa i skarży się przy okazji 500 dni, że nie czuje wsparcia ze strony opozycji a czas trudny, kryzysowy. A oni nic. - Pan premier ma doświadczenia głęboko z PRL. Oczekuje, że wszyscy będą rząd kochali i wspierali. Opozycja w demokratycznym państwie prawa, tak samo zresztą tak media panie redaktorze, winna być od tego, żeby rządzącym patrzeć na ręce i ich krytykować......w czasach PRL-u opozycji nie było, przynajmniej w parlamencie. Więc doświadczenia premiera w tym względzie...- ...dlatego o tym panie redaktorze mówię. Być może panu premierowi marzy się sytuacja, aby opozycji w polskim parlamencie nie było, skoro żąda, aby wszyscy go w tym parlamencie popierali. Nie żąda, oczekiwałby, chciałby, miałby nadzieję. - Z opozycją, a nawet z opozycyjną satysfakcją , pragnę poinformować pana redaktora a za pana pośrednictwem również pana premiera, że jako opozycja będziemy wobec jego rządów krytyczni , będziemy go krytykować a jeżeli pojawi się coś za co być może pana premiera będzie warto pochwalić, to pochwalimy. Ale wątpię. Pomożecie premierowi w rozmontowywaniu, albo wygaszaniu OFE? - Już rok temu złożyliśmy projekt ustawy......wiemy, wybór między ZUS-em a OFE. - Właśnie. I pan premier ustami swojego dzisiaj wicepremiera, ministra Rostowskiego, który doprowadził do tej katastrofy w systemie finansów publicznych, mówił, że opozycja to tacy szarlatani, to osoby nieodpowiedzialne i on wie, co robić. Więc jak wie, co robić, to niech robi, tylko nie kosztem moich pieniędzy, pieniędzy pana redaktora, pieniędzy radiosłuchaczy, bo najpierw doprowadzić do takiej dziury budżetowej, w przeciągu dwóch miesięcy skonsumować już 60 procent zaplanowanego w budżecie na ten rok deficytu - a do tego doprowadził Rostowski... A pan uważa, że to wina Rostowskiego? - A czyja? Kryzysu, tak? Jeśli nie miałaby to być wina Rostowskiego, to powinien natychmiast podwyższyć podatki, co też by się opozycji nie podobało. - A czyja to jest wina? Jeśli pojawiają się jakieś perturbacje, to wtedy mówimy: opozycja - nieodpowiedzialna, nie pomaga... Nie. Panie pośle, wiadomo, w jaki sposób zasypywać dziury budżetowe i deficyty budżetowe. - No właśnie, w jaki sposób? No podwyższaniem podatków najczęściej się je zasypuje albo potężnymi oszczędnościami, które też nie będą się panu podobały. - Właśnie, bardzo wyraźnie pan to powiedział: zabieraniem oszczędności. Szanowni państwo, Donald Tusk i minister Rostowski chcą zabrać państwa oszczędności. I ta różnica między nami a Cyprem wcale nie jest tak dramatycznie wielka. A wy w tym pomożecie? - My pomożemy tym, którzy chcieliby, aby Donald Tusk i minister Rostowski wrócili do swoich poprzednich zajęć, czyli minister Rostowski do Budapesztu, a pan premier Donald Tusk na Kaszuby, niech lepi bałwany. Politycy PO są przekonani: jeśli PiS albo lewica dojdą do władzy, to i tak przejmą pieniądze Otwartych Funduszy Emerytalnych. Rzeczywiście tak by było? - Kiedy dojdziemy do władzy, damy Polakom wybór. To dajcie wybór na przyszłość. A pytanie, co z tymi 270 miliardami, które w OFE już są. Nacjonalizować się wzorem węgierskim czy nie? - Te pieniądze są własnością tych Polaków, którym zostały zabrane i odłożone na ich indywidualne konta. Chociaż ja osobiście uważam i podzielam pogląd zarówno pani profesor Ancyparowicz, jak i pani Oręziak, że w dużej mierze są to pieniądze wirtualne i możemy zapomnieć, że kiedykolwiek je dostaniemy. Ale one są w obligacjach i akcjach. Jeśli państwo zbankrutuje, to wtedy będą wirtualne. - Te pieniądze są przejadane. Przecież pan bardzo dobrze wie, że sam pomysł reformy OFE, polegającej na tym, że niezależnie od wyników poszczególnych OFE 9 procent trafia do ich kieszeni, a poziom zwrotu jest na poziomie poniżej inflacji... No nie, bo jest jeden procent w OFE. Rozmija się pan z prawdą, panie pośle. - Dzisiaj słyszymy, że propozycja ze strony OFE jest taka, aby emerytura była wypłacana tylko przez 10 lat. A na jakim poziomie jest ona dzisiaj wypłacana? 50 złotych miesięcznie dla tych pań, które przeszły na emeryturę. 50 złotych miesięcznie. No tak, ale one krótko oszczędzały, my będziemy oszczędzać dłużej. Pan zapewne ma w OFE dobrych kilkadziesiąt tysięcy. - Czyli przy optymistycznym wariancie, że będzie to wzrost o 100 procent, to dostaniemy z tej emerytury, nie 50, ale 100 złotych miesięcznie. Moim zdaniem, 100 albo 200. - No dwieście. Ten rząd wielkości - jeśli ma być dożywotnio. - Jest się o co bić. Taki to jest system, tam jednak idzie niewiele pieniędzy. - I na tym polega moja satysfakcja, że w czasach, kiedy ta reforma powstawała, czyli za rządów premiera Buzka, dzisiaj prominentnego działacza PO, jedynymi, którzy byli przeciw tej reformie w ówczesnym parlamencie, byli poseł, wtedy niezależny, Jarosław Kaczyński i Ludwik Dorn. Pewny pan jest? - Jestem pewny. Na sto procent? - Na sto procent. A wczoraj patrzyłem w głosowania i moim zdaniem Jarosław Kaczyński wstrzymywał się w tym głosowaniu. - Jarosław Kaczyński był przeciwny tej reformie i wyrażał... Ale wstrzymał się w głosowaniu. - Wie pan, wstrzymanie się od głosu oznacza, że jest przeciw. Nie. Jak ktoś jest przeciw, to głosuje przeciw. Tam są trzy guziki. - Był przeciw tej reformie i dzisiaj mamy z tego niewątpliwą satysfakcję. Wzór węgierski skoku na OFE to jest coś, co się panu podoba czy nie? - My mamy swój pomysł na to. Ja wiem, ale ten wzór się panu podoba czy nie? - Panie redaktorze, wiele rozwiązań premiera Orbana mi się podoba, ale też Polacy nie Węgrzy i swój język mają, ani tym bardziej nie gęsi... ...bo ma być drugi Budapeszt w Warszawie. - Tak, no życzymy sobie tego, żeby rzeczywiście taki sukces jak Fidesz Orbana odnieść. Natomiast jeżeli chodzi o OFE i pomysł Prawa i Sprawiedliwości - w najbliższym tygodniu duża konferencja ekspercka, m.in. z udziałem pana profesora Glińskiego. Jesteśmy merytoryczną alternatywą, a nie demagogiczną alternatywą wobec rządów Platformy Obywatelskiej. W tym tygodniu także 10 kwietnia, obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej. Czy PiS chciałby ten dzień przeżyć w nastroju raczej zadumy czy boju ze zdrajcami o prawdę smoleńską? - My - bo państwo w tej sprawie abdykowało po raz kolejny, po raz trzeci już - przygotujemy jako PiS wraz z różnymi środowiskami, za których zaangażowanie jestem im bardzo wdzięczny, kolejną rocznicę upamiętniającą - tak, jak już o tym mówiłem - w duchu narodowym, żałobnym i patriotycznym. Czyli więcej żałoby, mniej krzyku? - Oczywiście, bo to nie PiS w sposób małostkowy odgrodziło Pałac Prezydencki stalowymi, żelaznymi barierkami. To nie PiS wyprowadzało Bogu ducha winnych funkcjonariuszy policji państwowej w pełnym rynsztunku naprzeciw starszym paniom czy matkom z dziećmi. Pan mówi tak, jakby PiS nigdy nie ogradzał niczego barierkami. Sam pamiętam kancelarię premiera ogrodzoną przed pielęgniarkami. Taki jest standard władzy, że jak jest demonstracja, to się władza odgradza od narodu barierkami. - My nie organizujemy żadnej demonstracji. O godzinie 8 rano będziemy w Kościele Seminaryjnym na mszy. O godzinie 8:41, w godzinę tej tragedii, będzie apel poległych, modlitwa za tych, którzy zginęli w Smoleńsku, następnie będziemy na grobach tych wszystkich, którzy są pochowani w Warszawie, ale również w innych miejscach Polski - we Wrocławiu, w Krakowie, na grobie pani senator Fetlińskiej, na grobie marszałka Putry w Białymstoku. Potem oddamy Krakowskie Przedmieście właśnie tym różnym stowarzyszeniom, organizacjom, które zaangażowały się w przygotowanie tych uroczystości. Będzie koncert młodych muzyków, filharmoników, prezentacje filmów, o 12 Anioł Pański. Bardzo serdecznie zapraszam wszystkich warszawiaków. I w tym wszystkim, rozumiem, potępianie Donalda Tuska za to, że leci do Nigerii. - W tym wszystkim będzie modlitwa i zaduma. A pan premier Donald Tusk - jeżeli go sumienie uwiera, a na pewno uwiera - to takiej rejterady dokonuje... To nie jest rejterada - rano złoży kwiaty pod pomnikiem na Powązkach... - No tak, pod osłoną nocy, tak jak pod osłoną nocy urzędnicy Kancelarii Prezydenta... ...a potem poleci. - A potem poleci. Panie redaktorze, mówi się o zawłaszczaniu pamięci o Smoleńsku... Pan by go chętnie przyjął na Krakowskim Przedmieściu? Nie wygwizdałby go pan? - Panie redaktorze, mówi się o zawłaszczaniu pamięci o Smoleńsku, ale z drugiej strony trzeba też mówić o świadomej próbie zamiatania tej pamięci pod dywan i takiej próby po raz kolejny pan premier Donald Tusk dokonuje... Lecąc do Nigerii? - Również. Jest to takie ostentacyjne pokazanie opinii publicznej, pokazanie również rodzinom tych wszystkich, którzy zginęli, że "ta tragedia dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia". A tak naprawdę pana premiera Donalda Tuska goni prawda o Smoleńsku i prędzej czy później, nawet w Nigerii, go dogoni.