Konrad Piasecki: Silny człowiek Prawa i Sprawiedliwości, Joachim Brudziński. Dzień dobry. Joachim Brudziński: Dzień dobry. Przewodniczący zarządu głównego tej partii. Myśli pan, że to jest to ciało, o którym Ludwik Dorn mówi, że jest "dworem eunuchów otaczającym sułtana Kaczyńskiego"? Jeśliby się trzymać tej baśniowej poetyki Ludwika Dorna rodem z "Baśni 1000 i jednej nocy", to można by stwierdzić - jeśli miałbym odebrać te słowa o eunuchach do siebie - że pan Ludwik Dorn to taki wyliniały, a co gorsza zgorzkniały wezyr, któremu już pozostało tylko kiszenie czosnku czy ogórków. Bo mówi, że kisi wszystko: marchewkę, czosnek, ogórki, grzyby. Podsoloną słoninę - jakby trzymać się tej baśniowej opowieści. Bardziej adekwatne byłyby tutaj wędzone czy gotowane wielbłądzie cynaderki z przepisu z tysiąc sześćset dziewięćdziesiątego któregoś roku. Ale jak pan czyta te kolejne wypowiedzi Ludwika Dorna, z tą najbardziej okazałą o sułtanie otoczonym przez dwór eunuchów i o łatwych intelektualnie politykach Prawa i Sprawiedliwości, to boli? Pewnie, że boli. Trudno, żeby nie bolały słowa polityka, którego ja osobiście zawsze szanowałem, ceniłem i który dla mnie obok lidera mojej partii od początku lat 90. był wręcz archetypem tego wszystkiego, co chciałbym w polityce widzieć. A ten archetyp mówi dzisiaj, że Kaczyński szkodzi partii i partia go za to kiedyś rozliczy. Może to jest tak, że wy musicie przejrzeć na oczy? A może to jest tak, że panu Ludwikowi rzeczywiście już pozostało kiszenie ogórków. Nie boi się pan, że ślepa wierność prezesowi rzeczywiście zaprowadzi was na manowce? Czasami się zastanawiam, dlaczego wy dziennikarze nie cenicie lojalności? Dlaczego z lojalności w partii, lojalności wobec swojego lidera i to z lojalności bardzo głębokiej, a nie takiej bezrefleksyjnej, czynicie zarzut? To nie jest zarzut. Gdyby nie pańska lojalność wobec stacji, w której pan pracuje; gdyby nie pańska lojalność wobec zespołu, z którym pan współpracuje, to by się to wszystko rozsypało i rozjechało. Gdybyście byli rozmemłani, gdyby to się wszystko przenikało, gdyby dziennikarze radia Zet byli tacy sami jak dziennikarze radia RMF, to po co byłyby te dwie rozgłośnie? To prawda. To prawda, że lojalność jest cnotą, ale czasami jest grzechem. Lojalność w sytuacji, kiedy coś się dzieje źle, jest bez sensu. Przyzna pan? To porozmawiajmy o tym, co się dzieje źle. Dzisiaj, patrząc na sondaże PiS-u i to wszystko, co się dzieje... Panie redaktorze, dzisiaj problemem Polski i polskiej demokracji nie jest Prawo i Sprawiedliwość. Dzisiaj problemem jest wszystko to, co się dzieje w obszarze finansów publicznych, a wy wałkujecie od roku - chociaż przypominam, że od roku jesteśmy partią opozycyjną - co się dzieje w PiS-ie. W PiS-ie Ludwik Dorn kisi ogórki i PiS sobie poradzi. Ale jak wy się tak efektownie kłócicie o alimenty, o fałszywe usprawiedliwienia za 300 złotych, jak politycy pańskiej partii występują na antenie radia w stanie wskazującym na spożycie, to ciężko, żeby się tym nie interesować. Odbiję piłeczkę i wrócę do mojego ukochanego Szczecina i do mojego regionu. Jak myśmy przez ostatnie dwa lata rządzili w Zachodniopomorskiem, to wszyscy byli oburzeni - mówili, że ta koalicja PiS-LPR absolutnie im nie odpowiada. Tylko jakie były tematy? W Szczecinie tematem był gazoport, tunel w Świnoujściu, środki unijne. Dzisiaj co mamy? Radnego z Platformy Obywatelskiej - szanowanego onkologa, który ma postawione zarzuty i zostaje usunięty. Lider Platformy Obywatelskiej pomawia byłą minister finansów, przyznaje się do tego w "Rzeczpospolitej". To był wątek lokalny, szczeciński. Nie. Tak Platforma wygląda w każdych regionach. Dlaczego nie mówicie o tym? Dlaczego nie mówicie o tym, że dzisiaj nie mówi się o gazoporcie, tunelu, środkach unijnych. Platforma Obywatelska na poziomie wojewódzkim czy powiatowym jest gorsza od Samoobrony, a wy o tym nie mówicie. A dlaczego wy w PiS-ie ciągle pouczacie dziennikarzy i wiecie lepiej, jak mamy wykonywać swoją pracę? A dlaczego wy dziennikarze od roku nic innego nie robicie, tylko walicie kłonicą nas, polityków Prawa i Sprawiedliwości, na odlew? Tylko od roku? Powinien pan powiedzieć, że od początku, że zawsze was nienawidziliśmy, zawsze was prześladowaliśmy. Przyjmujemy jako prawo demokracji, że dziennikarze patrzą rządzącym na ręce. Kiedy rządziliśmy, mogliście w nas walić, a i tak mieliśmy dobre samopoczucie, bo coś się z polityce dobrego dla państwa działo. A dzisiaj jesteśmy partią opozycyjną, a wy walicie w dwójnasób. Ludwika Dorna by pan wyrzucił z partii, gdyby to od pana zależało? Gdyby to ode mnie zależało, robiłbym wszystko, i zresztą w jakimś stopniu zależy, i namawiałbym Dorna, aby poszedł po rozum do głowy, bo polskiej polityce bardziej potrzebny jest jego intelekt niż zdolności kiszenia ogórków. Ale jeżeli zdecyduje się na to, żeby z partii wyjść i kisić ogórki, to jest jego wybór. Moja ocena Ludwika Dorna pozostaje niezmieniona, uważam go za jednego z najwybitniejszych polskich polityków i zawdzięczam mu to, że dzisiaj jako jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości mogę spokojnie myśleć o najbliższych wyborach, bo ustawa o partiach politycznych, którą przygotował, porządkuje polską scenę polityczną i za to będę mu wdzięczny. Złe media i źli politycy. Jakoś nikt nie ucieszył się z pomysłu prezydenckiego na referendum w sprawie służby zdrowia. A dlaczego złe media? Pan mówi, że media się zajmują nie tym, co trzeba. Ułatwiam panu życie, wobec tego biję się w pierś, mówię: "Złe media, źli politycy". Nikomu się nie podoba referendum. Ja uważam, że w Polsce media są znakomite, tylko mają troszeczkę przesunięty akcent w opisywaniu rzeczywistości. A ja chciałem dwa zdania o referendum teraz, o tej ważniejszej historii. Pańskim zdaniem to ma sens? Oczywiście, że ma sens. Pytać przeciętnego Polaka o to, jakie mechanizmy powinny rządzić służbą zdrowia? Prawie 80 procent Polaków obawia się prywatyzacji polskiej służby zdrowia, obawia się prywatyzacji szpitali, obawia się, że ich zdrowie będzie wartością rynkową, to dlaczego ich nie pytać? Ale ja pamiętam waszego ministra zdrowia, który mówił: "Prywatyzować, prywatyzować szpitale". Zbigniew Religa się nazywał. Mówił: "Zostawmy tylko w rękach państwa akademie medyczne i szpitale akademii medycznej". A skąd. Proszę zapytać pana Religę, czy on się podpisuje pod tymi projektami, które pani Kopacz dzisiaj do Sejmu wniosła, czy podpisuje się pod tym scenariuszem, który swego czasu podpisała czy opisała pani Sawicka. Oczywiście, że się nie podpisuje. Proszę nie wrzucać profesora Religii do wspólnego platformerskiego worka, do pomysłów Platformy Obywatelskiej na polskie szpitale. Ale wie pan, że tego referendum nie będzie. Ja wiem jedno, że wczoraj byłem dumny z mojego prezydenta, który powiedział uczciwie, że tak samo jak trzy lata temu bardzo szanuje liberalne pomysły Platformy Obywatelskiej, ale z nimi diametralnie się nie zgadza i dlatego poprosi naród, aby w tej sprawie się wypowiedział. A był pan dumny z Mirosława Drzewieckiego? Proszę nie żartować, pan minister Drzewiecki z podkulonym ogonem, jak to na ogół przystaje politykom Platformy Obywatelskiej, czmychnął pomimo buńczucznych zapowiedzi samego premiera czy nawet twardego Grzegorza Schetyny. Dokładnie to samo było półtora roku temu, kiedy rządził PiS. Złożycie wniosek o odwołanie Drzewieckiego? Można by się nad tym zastanawiać, tylko wydaje się, że dzisiaj lepiej dla mnie jako polityka opozycyjnego, aby pan minister Drzewiecki na tym stanowisku pozostał, bo już kibice nigdy mu tego nie zapomną, jak właśnie z tym ogonem podkulonym czmychał z PZPN-u. A ja wczoraj od polityka PiS-u usłyszałem, że "Platforma okazała się takimi samymi partaczami jak my" i było to powiedziane z takim poczuciem deja vu. Joachim Brudziński, dziękuję bardzo. Pozdrawiam.