Tomasz Skory, RMF : Irlandczycy powinni się bać dzisiejszego meczu z Polską? Jerzy Engel: Dziś Polski musi bać się każdy zespół w Europie. Są dwa zespoły w nasze grupie, które są finalistami ostatnich mistrzostw świata - Anglia i Polska - i to jest dwóch faworytów. Trener drużyny Irlandii twierdzi, że Polska jest do pokonania - już we wrześniu, kiedy Polska wygrała 3:0 wprawdzie, to tak naprawdę graliśmy jak równy z równym - mówi. Trener Azerbejdżanu mówił to samo i mam nadzieję, że trenerzy tylko machają szabelkami, a na boisku to wszystko się weryfikuje. Zagrzewanie swoich do boju, wojna psychologiczna czy może odrobina prawdy? W końcu statystyka jest po stronie Irlandii - więcej skutecznych podań, rożnych itp. Ale bramki po naszej stronie. Przypominam sobie tych Irlandczyków, grałem z nimi, jeśli się nie mylę, w 2001 roku, przed mistrzostwami świata i potraktowaliśmy ich jako worek treningowy - 4:1. Dziś na boisku Legii zmierzą się dwie drużyny o skrajnie różnej kondycji psychicznej. Irlandia po sobotniej przegranej 4:0 z Anglią, wcześniej 3:0 z Polską w Belfaście. Polska ma jeden punkt mniej niż Anglia i wygraną z Azerbejdżanem. Uważa pan wynik za przesądzony? Może nie przesądzony, bo nigdy nie wolno wyrokować, zanim się mecz zacznie, ale jestem optymistą. Zadowoli nas połowa tych bramek, które strzeliliśmy Azerom. A Irlandczykom coś się uda? To nie jest zespół, który łatwo zdobywa bramki, więc nie sądzę, by nam zagrozili. Jak powinien poprowadzić drużynę trener Janas, by uniknąć jakichkolwiek kłopotów? Dokładnie tak, jak ostatnio. Ofensywnie. Gramy w tej chwili futbol na "tak", gramy bardzo ofensywnie, zdobywamy dużo bramek i nie trzeba bać się tego, że stracimy bramkę. Straci się jedną, ale strzelimy trzy i to też da nam zwycięstwo. Ale dla Irlandczyków jest to mecz niemal ostatniej szansy. Oni nie mają żadnych szans, czy to będzie ostatnia czy przedostatnia. Czy sądzi pan, że trener Janas powinien dokonać jakichś zmian w zwycięskim zespole? To zależy od badań, jakie zawodnicy mieli po meczu z Azerbejdżanem, od koncepcji trenera. Jeśli są jakieś zmiany, to bardzo niewielkie. Wrócili do zdrowia Głowacki, Kałużny. Wzmocnienie obrony będzie potrzebne? Obrona grała bardzo solidnie, ale z drugiej strony nie miała co robić. Azerowie doszli właściwie tylko do jednej sytuacji, o której można powiedzieć, że była to czysta sytuacja bramkowa. Dlatego chyba bez zmian. Maciej Żurawski, mimo braku precyzji strzeleckiej, Tomasz Frankowski w szczytowej formie skuteczności, Mirosław Szymkowiak i Jacek Krzynówek z pewnością zagrają. Ale np. Kamil Kosowski, Grzegorz Rasiak, Radosław Kałużny? Jasne, jeśli będzie taka potrzeba. Trzeba się cieszyć, że możemy wymienić nie tylko 11, ale 16-17 zawodników, z których każdy w każdej chwili może wejść na boisko. To jest taka realizacja pańskich zamiarów, kiedy pan był trenerem kadry, tak? Nie tylko moich, ale każdego szkoleniowca, które chce coś osiągnąć. Nie wygra niczego jedenastką, musi mieć 22 zawodników, by słabszych czy kontuzjowanych zamienić innymi. Pan niejako lekceważy Irlandczyków. Nie sądzi pan, że może to być nieco pochopne i zgubne dla naszej drużyny? Nie wierzę, by zespół zlekceważył Irlandczyków. To jest zupełnie co innego mówić, że są słabsi od nas, a co innego podejść do meczu poważnie. I z taką koncentracją, z jaką podeszliśmy do Azerów, powtórzymy to dziś. A na co trzeba uważać w takim meczu jak z Irlandczykami? Oni mają specjalne predyspozycje do gry agresywnej, czasami brutalnej. Co jeszcze? Nie wolno przyjąć ich sposobu gry. To jest prosty futbol, agresywny, oparty o dośrodkowania w pole karne. I grać swoje, dołem, krowimi szybkimi podaniami; to co najbardziej lubimy - to, co lubi Frankowski, Żurawski, Szymkowiak. Sądzę, że taką grą wygramy.