Ma na swoim koncie niezliczone odcinki przygód "Johnny'ego Bravo", "Krowy i Kurczaka", "Misia Jogi", "Sama i Maxa", "Sfrustrowanego Eryka" i wielu innych. Autor dialogów do tak znakomitych hitów kinowych, jak: "Uciekające kurczaki", "Nowe szaty króla", "Mali agenci", "Shrek", "Lilo i Stitch", "Asterix i Obelix : Misja Kleopatra", "Potwory i spółka". Autor dialogów do telewizyjnego serialu "Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście". Ostatnim osiągnięciem Bartosza Wierzbięty jest praca nad polskimi dialogami do przeboju "Shrek 2". Z Bartoszem Wierzbiętą rozmawiała Magdalena Voigt (INTERIA.PL). Kilkanaście dni temu w mediach pojawiła się informacja, że "Kraków przegrał z salami", co oznaczało, że podczas prac nad "Shrekiem 2" "coach" [osoby delegowane przez macierzyste studia do nadzorowania prac nad dubbingiem - przyp. red.] przeszkadzał i nie udało się panu przeforsować podczas tłumaczenia wszystkich pomysłów. Okazało się to jednak nieprawdą, a "coach" był podobno niezwykle otwarty na wszelkie propozycje. Jak przebiegała współpraca z wysłannikiem studia DreamWorks? Bartosz Wierzbięta: Podobnie jak za pierwszym razem - układała się bardzo dobrze. Do tej pory pamiętam, jak za pierwszym razem kłóciliśmy się o to "salami". W filmie była taka kwestia, że Shrek mówi do Osiołka: "Przestań, bo cię strzelę w tyłek". Nie brzmiało to po polsku jakoś strasznie śmiesznie, więc wymyśliłem, żeby tam napisać: "Przestań, bo otworzę wytwórnię salami". I nasz "coach" usłyszał to "salami" i się zaczęło - że to nie jest film o garmażerii i przetworach mięsnych. Długo na ten temat dyskutowaliśmy, opowiadałem mu o naszej historii, zgliszczach i trudach odbudowy, kreśliłem rys polskiego poczucia humoru i w końcu jakoś ta kwestia przeszła. Dał za wygraną. Wiadomość, że nie udało mi się w "Shreku 2" przeforsować, żeby Osiołek krzyknął "Kraków" nie do końca była prawdziwa. Ten tekst pojawił się, jednak tylko w zwiastunie filmu, w którym znalazła się scena z budynkiem przypominającym krakowskie Sukiennice. W filmie sekwencja z "Sukiennicami" nie znalazła się, nie miało więc uzasadnienia pozostawienie tekstu o Krakowie. "Walka" o "salami" stała się już znaną anegdotą, jednak oprócz takich "kłótni" pracowało się nam znakomicie. To była bardzo owocna współpraca i cenimy sobie wkład "coachów". To nie są jacyś prymitywni Amerykanie, ich wizerunek daleki jest od potocznych wyobrażeń funkcjonujących na świecie - że są to "głupi imperialiści", nierozumiejący "europejskiego poczucia humoru", którzy przyjeżdżają tu i się mądrzą. To nie tak. To są ludzie najwyraźniej niegłupi, skoro udało im się stworzyć taki film. Więcej >>