Robert Mazurek, RMF FM: Chce pani rozmawiać o Puszczy Białowieskiej, czy jednak porozmawiamy o szkole? Anna Zalewska, minister edukacji: - Bezwzględnie staram się mówić tylko i wyłącznie na temat edukacji, bo to pasjonujące. Tylko że ja mam takie wrażenie, że jak pani zaczyna mówić o edukacji, to pani mówi ostatnio głównie o jednym, czyli: "Drodzy nauczyciele, nie straciliście pracy, czyli jest sukces reformy". Z całym szacunkiem dla nauczycieli, którzy mają te swoje zawstydzająco niskie pensje i mają pracę. Szkoła ma być głównie dla uczniów. I chciałbym dzisiaj porozmawiać o uczniach. Zgadza się pani na to? - Ależ oczywiście, że tak. Uczeń, który dobrze się uczy... I chce zostać nauczycielem? - ...i rodzice, którzy są zadowoleni ze szkoły, to właśnie zadowolony nauczyciel. Stąd wiele działań skoncentrowanych właśnie na nauczycielach. To ja mam prośbę, postarajmy się mówić konkretnie. - Bardzo konkretnie. Co uczeń będzie miał z pani reformy edukacji? Bo na razie ma tłok w szkole i przepełnione klasy. - To nie jest efekt reformy. To w dużym stopniu jest efekt reformy. Pozwoli pani na takie proste dodawanie. Jeżeli do szkoły, które ma pojemność na przykład 100 osób dodamy jeszcze trzy klasy VII, to pojemność szkoły się nie zwiększa, a liczba dzieci owszem. - Liczba dzieci pozostaje taka sama... Jak taka sama? - ...jeżeli właściwie dokonano rekrutacji do klasy pierwszej. Czyli po prostu nie przyjmujemy pierwszaków... - ...bo na tym polega planowanie, to po pierwsze. I jeszcze raz powtórzę, bo my to cały czas stale monitorujemy. Dwuzmianowość, przepełnienie, szczególnie w dużych miastach, to nie jest efekt reformy. To jest wyzwanie, które stoi przed samorządowcami i Ministerstwem Edukacji. A z punktu widzenia rodziców, niech się pani nie gniewa, co mnie rodzica to obchodzi. Mój syn chodzi do szkoły w czwartek i piątek na godzinę 13:00. Lekcje ma do godziny 16:30. To jest klasa IV, to są dzieci dziewięcioletnie. Czego on się ma nauczyć w piątek o godzinie 16:30 po całym tygodniu nauki? - Musi pana redaktora to bardzo obchodzić, dlatego że pan redaktor jest obywatelem głosującym na prezydenta Warszawy. Ja znam tę historię, pani zawsze mówi, że w Warszawie to złośliwa Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Nie, nie tylko. W dużych miastach. I to jest efekt tego, że samorządowcy nie zdecydowali się na zmianę filozofii liczenia subwencji oświatowej... Pani minister, a Słupsk jest dużym miastem? - ...dlatego, że subwencja liczona na ucznia powoduje zachętę do szukania oszczędności właśnie na dzieciach i kumulowania dzieci w jednym budynku. Niech się pani nie gniewa, nie mam zielonego pojęcia, o czym pani mówi. I myślę, że ogromna większość naszych słuchaczy, rodziców albo uczniów, też nie. - Starajmy się tłumaczyć. Panie redaktorze... Może porozmawiajmy o konkretach. - ...pan jest wybitnym dziennikarzem... Dziękuję serdecznie, a pani wybitnym ministrem. W Słupsku dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 5... - ...mającym szeroki oddźwięk społeczny. Przeprowadźmy akcję społeczną przed wyborami samorządowymi. Szkoła Podstawowa nr 5, Słupsk. Nie wiem, czy to jest wielkie miasto dla pani, czy średnie. Jest to miasto w tej chwili nawet nie wojewódzkie. Otóż tam dyrekcja zaproponowała przeniesienie dzieci do innej szkoły lub lekcje - uwaga - do 18:00. - Decyzję prawdopodobnie podejmowali rodzice przy kształtowaniu sieci. To jest o tyle interesujące i dziwne w Słupsku, że tam niż demograficzny właściwie doprowadził do tego, że w ciągu ostatnich kilku lat zniknęło prawie 20 proc. populacji. Kiedy rozmawialiśmy o kształtowaniu sieci szkół, właśnie kuratorzy takie zalecenia dawali i zgody... Pani minister, czy pani słyszy, że pani nie odpowiada na żadne pytanie? - ...na to, żeby właśnie nie było na przykład wygaszania gimnazjum i pozostawienia pustego budynku, i kumulowania dzieci w jednym, który przekształca się na szkołę podstawową. Pani minister, ja daję pani konkretne przykłady, na które pani odpowiada cały czas taką mową pod tytułem: subwencja, kumulacja... - Bo ona jest strategiczna. Dobrze, ale zadaję pani bardzo konkretne pytanie: co uczeń z tego ma? Tutaj pani zawsze mówi: Warszawa, duże miasta. Mała miejscowość pod Warszawą, uczniowie klasy VII mają w piątek dwie ostatnie lekcje w tygodniu. To są dwie lekcje polskiego, czyli taki czas, żeby na przykład napisać sprawdzian, to w końcu już VII klasa. Mają to do 17:30. Czego ci uczniowie, 12-letni, po całym tygodniu nauki, o 17:00 mogą nauczyć się z polskiego? Jak pani chce sprawdzić ich wiedzę, na litość boską? - Panie redaktorze, jeszcze raz cierpliwie powtórzymy naszym słuchaczom, że to nie jest efekt reformy. To jest to, czym powinniśmy się zająć razem z samorządowcami przez następnych kilka lat... Ale ja nie rozmawiam w ogóle o reformie, ja rozmawiam teraz o tym... - Tak, to jest nieprawidłowe, panie redaktorze. Mówimy o sytuacji... Ja nie rozmawiam z panią o gimnazjach. Rozmawiam o tym, że w polskiej szkole dzieci siedzą w przepełnionych klasach i w dodatku siedzą do późnych godzin popołudniowych. O godzinie 17:30 w listopadzie jest ciemno, jak... Wszyscy wiemy, jak ciemno. - Drodzy rodzice, drodzy nauczyciele, bo muszę w ten sposób apelować do słuchaczy... Nie posyłajcie dzieci do szkoły na popołudnie. - ...to jest nasza wspólna sprawa. Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, który ma tzw. dwuzmianowość. Przez najbliższych kilka lat... ..."Polki i Polacy". - ...będziemy różnymi sposobami wspólnie dążyli do tego, żeby szkoła zaczynała się o godzinie 8:00, a kończyła o 15:00, żeby dziecko zjadło i miało na to 40 minut, i wracało do domu z odrobionymi lekcjami. To jest cel, który sobie stawiamy i to jest nasza wspólna odpowiedzialność. W tej chwili polska szkoła jest albo szkolą dla prymusów, albo dla bogaczy. Mój sąsiad z Warszawy wyliczył, że on ma dziecko w podstawówce jak najbardziej publicznej, czyli nie prywatnej, ale jak płaci za angielski, za tańce, za korepetycje awaryjne, bo czasem są potrzebne, to on miesięcznie płaci 900 zł plus koszty dojazdów. Przecież to jest czesne w niezłej szkole prywatnej. - Tak i to są decyzje rodziców, że w taki sposób organizują zajęcia dodatkowe dla swoich dzieci. Nie, to nie są decyzje rodziców. - Proszę wybaczyć, taniec. Proszę wybaczyć, pianino. Korepetycje? Zgoda. My z trwogą wyliczyliśmy... Taniec jest dla dziewczynek tak naprawdę formą zajęć fizycznych. - ...że korepetycje - proszę państwa - to prawie cztery mld zł. Dlatego dokonujemy zmian. Te zmiany, panie redaktorze, to klasa I, IV i VII. A zmiany, które będą dotyczyć czteroletniego liceum zaczną się od 2019 r. Bo właśnie liceum ogólnokształcące jest przede wszystkim tym miejscem, gdzie ciągle rodzice proszą o wsparcie... Pani minister... Tu gdzieś był taki pilot do wyłączania gości... - ...prywatnie proszą o wsparcie nauczycieli, ponieważ liceum ogólnokształcące jest tylko i wyłącznie półtorarocznym kursem przygotowującym do matury. Tak... Mamy też zapadnię dla niesfornych ministrów, którzy nie pozwalają dojść do głosu. - ...po to, panie redaktorze, dokonujemy zmian, systematycznych. Pełna zgoda. Razem z rodzicami, razem z nauczycielami, musimy być z samorządowcami, by doprowadzić do takiego modelu szkoły. Przed nami najbliższych kilka lat. Ale jeszcze pan redaktor... Ale nie, błagam panią, czy ja naprawdę mogę zadać jakieś pytanie? - ...mówi jedną rzecz - o przepełnionych klasach w szkołach podstawowych. To jest rzeczywiście zaskakujące i będę prosiła o konkrety poza anteną. A ja daję konkrety już teraz. - Nie, panie redaktorze. "Jakaś szkoła" - to dla mnie nie jest konkret. Nie, ale ja dam pani... - Bardzo będę wdzięczna. Szanowni państwo, jesteście świadkami tego, że nie mogę zadać żadnego pytania... - Średnia, proszę państwa, w systemie informacji oświatowej, średnia liczba uczniów, panie redaktorze, w szkole podstawowej, w związku z tym przekształcanej również klasie VII, bo nie pozwoliliśmy na kumulację ani łączenie klas, to jest to 19 osób. Pani minister, tu Ziemia, proszę. - Tu Ziemia, panie redaktorze. 19 osób. Zalewska: Zapraszam Anję Rubik do MEN W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał swojego gościa o kampanię edukacji seksualnej #sexedpl zainicjowaną przez Anję Rubik. "Anję Rubik znam z telewizji - to piękna i słynna na całym świecie modelka. Natomiast samej akcji, niestety, nie znam" - mówiła Anna Zalewska. "Oczywiście edukacja seksualna, która patrzy na dziecko przede wszystkim holistycznie i widzi nie tylko jego fizyczność, ale mówi o jego kształceniu do życia w rodzinie, trwa w Polsce od 16 lat" - stwierdziła szefowa MEN. Anna Zalewska zaprosiła Anję Rubik do wizyty w ministerstwie. "Razem przeczytamy rozporządzenie i podstawy programowe do wychowania do życia w rodzinie i (...) z ekspertami będziemy mogli pokazać, w jaki sposób małe dziecko między innymi przygotowuje się do dorosłego życia, do znajomości jego cielesności" - zadeklarowała. Tradycyjnie też przy okazji wizyty w RMF FM pytaliśmy minister o to, co ostatnio czyta. "Wyciągnęłam 'Nowy wspaniały świat' Huxleya. To prognoza i antyutopia tego, jak indywidualizm zabijany jest przez inżynierię, jak trzeba się wspomagać tabletkami szczęśliwości, żeby mieć radość i satysfakcję z codziennego życia" - mówiła Zalewska.