Polityczne napięcie w Małopolsce rośnie od kilku tygodni w związku z konfliktem między radnymi PiS, związanymi z Beatą Szydło oraz stronnikami Ryszarda Terleckiego. Radni, związani z byłą premier, blokują wybór Łukasza Kmity na marszałka województwa, którego kandydaturę forsuje Ryszard Terlecki i kierownictwo partii, w tym także Jarosław Kaczyński. Największym przeciwnikiem Kmity jest dziś Witold Kozłowski, obecnie marszałek w Małopolsce. Kozłowski i inni "zbuntowani radni" są uznawani za ludzi Szydło, choć ona sama przekonuje centralę partii, że nie ma wpływu na ich decyzje, bo relacje w samorządach rządzą się swoimi prawami. Małopolska i spór w PiS. Drugie podejście Kiedy w ostatnich wyborach samorządowych partia Jarosława Kaczyńskiego wywalczyła większość w regionie, zdobywając 21 z 39 mandatów, wydawało się, że kwestia powołania nowych władz w województwie będzie formalnością. Pierwsze głosowanie zakończyło się fiaskiem. Popieranego przez Jarosława Kaczyńskiego Łukasza Kmitę poparło tylko 13 radnych. Poniedziałkowa sesja miała zakończyć bratobójczą walkę. Jednak zamiast głosowania, sesja została przerwana, a obrady odbędą się ponownie w środę. Ryzyko porażki kandydata, wspieranego przez Jarosława Kaczyńskiego, było realne, dlatego zdecydowano się zaczekać z nim do środy. Kto z kim walczy? Po jednej stronie są radni związani z Ryszardem Terleckim, którzy popierają Kmitę. Po drugiej ekipa, której bliżej do Beaty Szydło, wspierająca obecnego marszałka Kozłowskiego. Bunt w PiS. Blisko porozumienia w Małopolsce Poniedziałkowa sesja rozpoczęła się z opóźnieniem, a później była kilkukrotnie przerywana na wniosek osób związanych z PiS. Im było bliżej głosowania, tym sytuacja stawała się bardziej napięta. Z naszych informacji wynika, że w kuluarach trwały rozmowy pomiędzy ludźmi PiS i próba przeciągania liny na swoją stronę. Żeby dopilnować, że wszystko pójdzie zgodnie z założeniem Kaczyńskiego, do Krakowa przyjechał Piotr Milowański, sekretarz generalny partii. Miał on dopilnować, tego, aby radni tym razem zagłosowali zgodnie z partyjną linią. Łukasz Kmita, żeby zostać marszałkiem, potrzebował poparcia w głosowaniu tajnym, co najmniej 20 radnych. Jeszcze na początku obrad szefostwo PiS szacowało, że nieprzychylnych kandydatowi może być od trzech do sześciu radnych. Jednak wraz z upływem kolejnych godzin udawało się przekonać kolejne osoby i wypracować kompromis. Ostatecznie stanęło na tym, że marszałkiem zostanie Łukasz Kmita, jego zastępcami Witold Kozłowski (obecny marszałek - przyp.red.) i Łukasz Smółka (obecny wicemarszałek - przyp. red.). Członkami zarządu mieli zostać Iwona Gibas (wieloletnia dyrektor biura poselskiego Beaty Szydło - przyp. red.) oraz Ryszard Pagacz, radny kojarzony z Ryszardem Terleckim. W praktyce oznaczałoby to rozkład głosów trzy do dwóch dla ludzi kojarzonych z Beatą Szydło. Jednak Łukasz Smółka to osoba, która przez wielu polityków w regionie jest postrzegana neutralnie i akceptowalna przez obie frakcje. Suwerenna Polska wkracza do gry Jak dowiedziała się Interia, kiedy wojujące ze sobą frakcje PiS dogadały się, do gry weszła bowiem nieoczekiwanie Suwerenna Polska, która - jak się okazuje - ma podpisaną z PiS umowę koalicyjną, z której wynika, że w każdym sejmiku, w którym rządzi PiS, przysługuje jej miejsce w zarządzie. Do zarządu sejmiku małopolskiego zgłoszono więc Piotra Saka, byłego posła i tarnowskiego adwokata. Na to nie zgodził się z kolei Ryszard Terlecki, który nie chce, by miejsce w zarządzie stracił związany z nim radny Ryszard Pagacz. Znów powstał więc pat. Z tą jedynie różnicą, że teraz to przeciwnicy Terleckiego jemu zarzucają blokowanie porozumienia. - Dostał wszystko czego chciał, prawie pełnię władzy, bo marszałek jest w praktyce nieodwołalny (do jego odwołania trzeba 3/5 głosów - red.), ale uznał, że chce więcej i walczy jeszcze o członka zarządu - denerwuje się jeden z naszych rozmówców z frakcji, która jest w opozycji do Terleckiego. Z naszych informacji wynika, że Suwerenna Polska ani myśli odstąpić od umowy koalicyjnej. Zwłaszcza, że ma w sejmiku dwójkę swoich radnych, bez których wybór marszałka nie jest możliwy. Nowogrodzka nie kryje rosnącego zniecierpliwienia całą sytuację. Zwłaszcza, że Ryszard Terlecki ma przekonywać prezesa, że Suwerenna Polska weszła do gry w porozumieniu z Beatą Szydło, aby osłabić Łukasza Kmitę w roli marszałka. Zgodnie z przepisami radni mają czas na porozumienie do 9 lipca. Jeśli do tego czasu nie zostaną wybrane władze województwa, oznacza to kolejne wybory w Małopolsce. Kamila Baranowska, Dawid Serafin Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: kamila.baranowska@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!