Pierwszy raz od 2002 r., w dwóch miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców, wyborcy będą mogli poprzeć ledwie jednego kandydata. W praktyce mamy więc do czynienia z plebiscytem, który nie wydarzył się w Polsce od dwóch dekad. - Osoby uprawnione do głosowania będą zaznaczały na karcie "tak" lub "nie". Wybrany zostaje kandydat, który uzyska więcej głosów za swoją prezydenturą niż przeciw - tłumaczy nam Wiesław Kozielewicz, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. - Nie ma znaczenia, ile osób pójdzie głosować. Jeśli dany kandydat nie zdoła przekonać do siebie ponad 50 proc. wyborców, zostaje uruchomiona dalsza procedura. To niezmiernie rzadkie przypadki, ale się zdarzają - dodaje. Co dzieje się, jeśli jedyny kandydat nie zdoła przekonać do siebie ponad połowy głosujących? Kodeks wyborczy jest tu bardzo precyzyjny: "W przypadku gdy kandydat (...) nie uzyskał więcej niż połowy ważnie oddanych głosów, wyboru wójta dokonuje rada gminy bezwzględną większością głosów ustawowego składu rady w głosowaniu tajnym" - czytamy w art. 482. W przypadku miast chodzi oczywiście o rady miejskie. Start bez kontrkandydata powodem do dumy Jednym z dwóch kandydatów na urząd prezydenta miasta w Polsce, który nie poczuje na plecach oddechu konkurencji, jest Rafał Zając. Rządzi w Stargardzie (woj. zachodniopomorskie) od 2018 r. Wtedy wygrał wybory w cuglach. W pierwszej turze zdobył poparcie na poziomie 82,4 proc. Jak podchodzi do tegorocznej elekcji i braku kontrkandydatów? - Dla mnie to powód do dumy (start bez kontrkandydatów - red.). Najwyraźniej wizja miasta, którą realizowałem przez ostatnią kadencję, nasze propozycje, nie są kwestionowane przez żadną z partii politycznych - powiedział Interii Rafał Zając. - Co więcej, brak kandydatów dużych komitetów, dla mnie, oznacza zgodę i akceptację na moją politykę w Stargardzie. Udało nam się doprowadzić do konsensusu, który przekonuje wszystkie siły polityczne - podkreśla. Włodarz Stargardu nie ukrywa, że był zaskoczony brakiem politycznych oponentów. Jak jednak usłyszeliśmy, samorządowa kampania wyborcza prezydenta, nie różni się od tej, którą wygrał przed sześcioma laty. - Robimy swoje, weszliśmy w tryb pracy kampanijnej, prezentujemy przede wszystkim program. Dla nas to bardzo merytoryczne działania. Pracujemy równie ciężko, jakby byli kontrkandydaci - deklaruje Rafał Zając. - Przekazaliśmy ambitny program wyborczy, chcemy pokazać, jaki wkład w realizację programu może mieć zespół kandydatów na radnych. Przedstawiamy pewną wizję oraz konkretne punkty - podkreśla. Wybory samorządowe 2024. Rywal może dać pewność siebie Nieco inne podejście prezentuje prezydent mazowieckiego Ciechanowa, Krzysztof Kosiński. Kiedy po raz pierwszy wygrywał wybory w 2014 r. był jednym z najmłodszych włodarzy w Polsce i rzecznikiem PSL. W wieku 26 lat pokonał Waldemara Wardzińskiego, który rządził miastem grubo ponad dekadę. Jak mówi nam jednak Kosiński, wygrane w 2014 i 2018 r. to już przeszłość. Tegoroczna kampania, bez konkurenta, będzie inna niż te, które wygrywał dotychczas. - Byłbym bardziej pewny siebie, gdybym miał jakiegoś rywala, mógł podjąć rękawicę, stanąć do debaty. Wcześniej takie debaty się odbywały, obecnie nie mam z kim debatować - rozkłada ręce prezydent Ciechanowa. - To dla mnie nowość, coś dziwnego, stresującego, co budzi we mnie niepewność. Na pewno nie jest to do końca komfortowe - mówi Interii polityk PSL. W przeciwieństwie do włodarza Stargardu, w tegorocznej kampanii wyborczej Krzysztof Kosiński nie zamierza pracować jak do tej pory. Chodzi o reklamy - billboardy i banery, które podczas walki o urząd pojawiają się w przestrzeni miejskiej. Prezydent Ciechanowa powiedział nam jednak, że brak konkurenta nie miał żadnego wpływu na jego decyzję. - Jeszcze zanim dowiedziałem się, że będę jedynym kandydatem, zdecydowałem się nie wywieszać banerów i billboardów w mieście. To różnica w stosunku do roku 2014 czy 2018. Największą reklamą są dla mnie zmiany w Ciechanowie. Mieszkańcy to widzą i zauważają - uważa Kosiński. - Wspieram swoich kandydatów do rady miasta, obecnie mam samodzielną większość i chciałbym, żeby tak zostało w kolejnej kadencji. Nie występuję na billboardach i banerach z innymi, ale na niektórych nośnikach widnieje moje nazwisko. Chodzi o frazę: "Popieram, Krzysztof Kosiński" - zastrzega. Pierwsza tura wyborów samorządowych 2024 r. odbędzie się 7 kwietnia. W drugiej turze zagłosujemy 21 kwietnia. Jakub Szczepański *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!