Częstochowa, Włocławek, Ostrów Wielkopolski, Świdnica, Będzin - to lista miast prezydenckich, w których kandydaci i kandydatki Lewicy wygrali w drugiej turze wyborów samorządowych. Sukcesy odnieśli też politycy wspierani przez Lewicę - wygrali w Krakowie (Aleksander Miszalski), Wrocławiu (Jacek Sutryk) i Rzeszowie (Konrad Fijołek). Dla formacji Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia to pozytywny akcent na zakończenie bolesnych i przegranych wyborów. "Wielkie gratulacje!!! Sukces Nowej Lewicy!!! Duma" - napisał na Twitterze w wieczór wyborczy Czarzasty. Wybory 2024. Satysfakcja na miarę możliwości - Na pewno mamy kilka sukcesów, z których jesteśmy dumni - mówi w rozmowie z Interią Anna Maria-Żukowska. - Mamy też miasta, gdzie będziemy mieć wiceprezydentów, ponieważ poparliśmy zwycięskiego kandydata - mówię np. o Krakowie, Wrocławiu i Rzeszowie. Myślę, że to jakoś obiektywizuje wynik sejmikowy Lewicy - wylicza posłanka i przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy. - Na dobry wynik, który zrobiliśmy w drugiej turze, nie ma co patrzeć w kategoriach osłody - zastrzega z kolei Wanda Nowicka. - Lewicy w wyborach sejmikowych nigdy nie szło spektakularnie, z kolei w wyborach prezydentów czy burmistrzów mieliśmy już niezłe wyniki - zauważa posłanka i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. Pytana o ocenę wyników w drugiej turze, Nowicka stwierdza, że "satysfakcja jest stosowna do naszych aktualnych możliwości". - Nastawialiśmy się na te miasta, w których mieliśmy realne szanse na sukces. I tam, gdzie je mieliśmy, tam te szanse wykorzystaliśmy - tłumaczy. Wybory samorządowe 2024. Lewica obroniła miasta Byłej wicemarszałkini Sejmu trudno nie przyznać racji. W drugiej turze wyborów samorządowych Lewica wygrała to, co mogła wygrać. Krzysztof Matyjaszczyk wywalczył czwartą kadencję w fotelu prezydenta Częstochowy dzięki zdecydowanemu zwycięstwu nad kandydatką Prawa i Sprawiedliwości Moniką Pohorecką. W drugiej turze dotychczasowy prezydent Częstochowy zdobył 57,76 proc. głosów. Swoją funkcję obroniła również Beata Klimek w Ostrowie Wielkopolskim. Startująca z własnego komitetu, ale popierana przez Lewicę, polityczka rządzi miastem od 2014 roku. 21 kwietnia pokonała dwukrotnie młodszego kandydata Koalicji Obywatelskiej Jakuba Paducha. Zwycięstwo było bardzo przekonujące, Klimek zdobyła ponad 58 proc. głosów ostrowian i otrowianek. Swój urząd dalej będzie pełnić też rządząca Świdnicą od dekady Beata Moskal-Słaniewska. Należąca do Nowej Lewicy polityczka startowała w wyborach z własnego komitetu, ale z poparciem swojej partii. W wyborczej dogrywce rozprawiła się z wystawionym przez Koalicję Obywatelską Janem Dzięcielskim. Uzyskała 55,9 proc. głosów. Swoje wpływy Lewica utrzymała także w Będzinie. Tam wiceprzewodniczący Nowej Lewicy Łukasz Komoniewski w drugiej turze wywalczył czwartą kadencję w fotelu prezydenta miasta. Komoniewski w pokonanym polu zostawił reprezentującego Koalicję Obywatelską Konrada Dziubę. Ponadto 21 kwietnia zwycięsko z wyborczej dogrywki wyszli także Aleksander Miszalski w Krakowie, Jacek Sutryk we Wrocławiu i Konrad Fijołek w Rzeszowie. W każdym z tych trzech miast Lewica popierała zwycięskiego kandydata. W zamian może liczyć na stanowiska wiceprezydentów. Przedstawiciele władz Nowej Lewicy nie martwią się, że tylko w jednym z powyższych miast udało im się zdobyć władzę, a w pozostałych po prostu utrzymali polityczne status quo. - Nie wszyscy urzędujący włodarze się obronili, także z innych partii, więc reelekcja zawsze jest cenna. Nie jest łatwo przebić się w samorządzie - ocenia posłanka Żukowska. - Na pewno mamy powody do satysfakcji. Tam, gdzie wystawiliśmy swoich kandydatów, to oni raczej wygrywali - dodaje wiceprzewodnicząca Nowicka. Wyniki wyborów. Przetasowania na Wiejskiej i w rządzie Ciekawa sytuacja miała miejsce we Włocławku. Prezydentem miasta został Krzysztof Kukucki. Senator Lewicy oraz wiceminister rozwoju i technologii odpowiedzialny za mieszkalnictwo pokonał w drugiej turze rządzącego Włocławkiem od 2014 roku Marka Wojtkowskiego z Platformy Obywatelskiej. Kukucki, który w wyborczej dogrywce zdobył 56,28 proc. głosów, to doświadczony samorządowiec. Przed wejściem do dużej, ogólnopolskiej polityki był przez dziewięć lat (2010-19) miejskim radnym we Włocławku, a także przewodniczącym Rady Miasta w latach 2017-18. Od 2019 roku pełnił natomiast funkcję wiceprezydenta miasta. Zwycięstwo Kukuckiego we Włocławku będzie mieć poważne reperkusje parlamentarne i rządowe. Lewica musi znaleźć kandydatów do wyborów uzupełniających do Senatu oraz na stanowisko wiceministra rozwoju i technologii ds. mieszkalnictwa. - Mamy kilka nazwisk na liście, będziemy o nich rozmawiać na piątkowym zarządzie partii - mówi o obsadzie fotela senatorskiego posłanka Żukowska, zapewniając, że tzw. pakt senacki nadal obowiązuje i to Lewica wskaże polityka bądź polityczkę, którzy powalczą o mandat złożony przez Kukuckiego. Członkini zarządu Nowej Lewicy dodaje, że także w kontekście ministerialnym lista nazwisk jest krótka, kilkuosobowa. Są na niej politycy i polityczki Nowej Lewicy - głównie prezydenci i wiceprezydenci - którzy podobne programy mieszkaniowe jak ten włocławski wdrażali w ostatnich latach w swoich miastach. - Chcemy, żeby to była osoba z doświadczeniem w kwestiach mieszkaniowych - zaznacza przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy. Wybory samorządowe. Pierwsza tura zawiodła Drugą turę wyborów samorządowych Lewica kończy więc w zupełnie innym stylu i zupełnie innych nastrojach niż turę pierwszą. 7 kwietnia formacja odebrała bolesną lekcję polityki, kończąc wybory sejmikowe z poparciem zaledwie 6,32 proc. i będąc najgorszą w stawce partii obecnych w parlamencie. Uzyskany rezultat był wyraźnie niższy niż w 2014 (8,79) i 2018 roku (6,62 proc. SLD i 1,57 proc. Razem). Oznacza też, że w nowym rozdaniu w sejmikach wojewódzkich Lewica będzie mieć tylko ośmioro swoich przedstawicieli. To strata trzech mandatów wobec i tak słabego wyniku sprzed sześciu lat. Nic dziwnego, że po pierwszej turze w szeregach partii przez wszystkie przypadki odmieniane było jedno słowo: zawód. Politycy i polityczki Lewicy, z którymi rozmawialiśmy po pierwszej turze, wskazywali cały szereg potencjalnych powodów wyborczej porażki. Opisywaliśmy je zresztą wnikliwie na łamach Interii. Na liście politycznych grzechów Lewicy znalazły się m.in. niedoszły start razem z Koalicją Obywatelską, niska frekwencja (zwłaszcza wśród najmłodszych wyborców), niepotrzebna awantura o kwestię liberalizacji aborcji, brak strategii długoterminowej czy problem przywództwa w partii. - Główną refleksją po wyborach samorządowych zawsze jest to, że trzeba pracować więcej, intensywniej i trafiać do mieszkańców z atrakcyjnymi dla nich programami - ocenia wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Wanda Nowicka. - Oferta w wyborach samorządowych musi być dostosowana do lokalnego kontekstu. U nas zabrakło łącznika między naszymi ważnymi postulatami politycznymi i programowymi a ich przełożeniem na codzienne życie mieszkańców - podkreśla. Słaby wynik w połączeniu z długą listą błędów i żali wywołał w partii poważne obawy o przyszłość Nowej Lewicy. - Wiele osób obawia się, że to początek konsumpcji Lewicy przez KO. Zresztą takie obawy towarzyszyły nam od początku przy wejściu do rządu - tłumaczyło nam po pierwszej turze wyborów samorządowych jedno z naszych źródeł w formacji Czarzastego i Biedronia. Nowa Lewica na celowniku Tuska Obawy nie były zresztą bezpodstawne. W Koalicji Obywatelskiej po 7 kwietnia pojawiły się głosy, że wspólny start z Lewicą pozwoliłby pokonać PiS i być może przyspieszyć dekompozycję politycznego obozu Jarosława Kaczyńskiego. Dominujące było jednak przekonanie, że osiągnięty w pojedynkę wynik KO był dobry, a być może nawet bardzo dobry. Co zaś najważniejsze - lepszy od wyniku z październikowych wyborów parlamentarnych, więc kierunek, w którym idzie formacja Donalda Tuska jest właściwy. Drugą istotną refleksją wśród polityków KO była natomiast ta dotycząca Nowej Lewicy. Konkretnie: planów jej przejęcia i wcielenia do Koalicji Obywatelskiej. - Celem jest zbudowanie silnej Platformy, niekoniecznie z ludźmi Lewicy - wprost przyznał w rozmowie z Interią jeden z doświadczonych polityków PO. - Lepszą wersją są nasi ludzie, ale z elementami ich programu i mówiący do ich elektoratu. Donald nie jest handlarzem, tylko ideowcem. On nie będzie skupiać się na wyciągnięciu jednego czy drugiego nazwiska z Lewicy, tylko na przejęciu programu i elektoratu - dodał nasz rozmówca. Inne z naszych źródeł w Platformie przyznało: - Donald chce zatopić Lewicę, to oczywiste. Na pewno nie chce wcielać całej Lewicy do KO, tylko zabrać im wszystko, zatopić cały projekt. Łukasz Rogojsz *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!