Dolny Śląsk, Mazowsze i Łódzkie - tutaj trwają spory dotyczące obsady stanowisk w zarządach sejmików. Dolny Śląsk i Łódzkie są ze sobą ściśle powiązane. Porozumienie między KO a Trzecią Drogą mówi bowiem, że jedno z województw ma przypaść marszałkowi z KO, a drugie marszałkowi z PSL. Żadne z ugrupowań do końca nie chciało jednak odpuścić Dolnego Śląska. Emocje były tak gorące, że rozmowy koalicyjne skończyły się dopiero dzisiaj nad ranem. W zasadzie nie skończyły się, a zostały przerwane. O napięciu świadczy fakt, że kilkukrotnie przekładano już rozpoczęcie zaplanowanej sesji sejmiku. Pierwotnie miała się zacząć o godzinie 11, ruszyła trzy godziny później. - W sejmikach mamy wielopodmiotowe koalicje, które wymagają czasu, żeby ustalić wszystkie szczegóły. Trudniej to zrobić niż w przypadku, kiedy partnerów jest dwóch. To naturalne - przekonuje Krzysztof Paszyk, polityk PSL, minister rozwoju i technologii. - Studzę nastroje: nic złego się nie dzieje. Sejmiki mają do trzech miesięcy, żeby ukonstytuować władze. Daleko nam do granicznego terminu. Sądzę, że ten tydzień przyniesie rozstrzygnięcia w samorządach. Jak nie we wszystkich, to w znamienitej większości - dodaje. Dolny Śląsk i nieoczekiwany zwrot akcji Na Dolnym Śląsku, od ogłoszenia wyniku wyborów samorządowych, sytuacja jest jak z filmu Hitchcocka: trzęsienie ziemi, potem napięcie rośnie. Najpierw mieliśmy zwycięstwo Jacka Sutryka w wyborach prezydenckich, w co mało kto wierzył. Na poziomie województwa też nie zabrakło niespodzianek, bo większość uzyskała Koalicja 15 października. Oznacza to utratę funkcji marszałka przez Cezarego Przybylskiego, samorządowca i współzałożyciela Bezpartyjnych Samorządowców, który rządził Dolnym Śląskiem przez ostatnich dziesięć lat (ostatnio w sejmikowej koalicji z PiS). Jak wygląda rozkład sił? Koalicja Obywatelska zdobyła 15 mandatów, Trzecia Droga cztery (po dwa dla PSL i Polski 2050), a Lewica jeden. Bezpartyjni uzyskali trzy mandaty, a PiS 13.Wszystko wskazywało więc na to, że w sejmiku dolnośląskim odtworzy się koalicja, która rządzi na poziomie ogólnokrajowym. Kością niezgody okazał się jednak forsowany przez KO kandydat na marszałka, którym został oficjalnie poseł Michał Jaros. Jaros budził niechęć zarówno u Bezpartyjnych, jak i u ludowców. Nie chcieli go również radni zblatowani z Jackiem Sutrykiem i schetynowcy z KO. - Samorząd rządzi się innymi prawami. Nikt tu nie lubi polityków narzucanych przez centralę w Warszawie. A podziały przebiegają często zupełnie inaczej niż te w polityce krajowej - mówi nam jeden z dolnośląskich radnych. - Przecież wobec Jarosa był opór nawet wśród radnych Platformy - dodaje. Spór dotyczący przewodniczącego dolnośląskich struktur PO okazał się na tyle ostry, że dzień przed planowanym głosowaniem nad wyborem marszałka sejmiku, mogliśmy obserwować kolejny wzrost napięcia. Bezpartyjni Samorządowcy i dwóch radnych PSL poinformowali na konferencji prasowej o stworzeniu wspólnego klubu. Rekomendowali na stanowisko marszałka Pawła Gancarza, szefa dolnośląskiego PSL i wiceministra infrastruktury. - Nie chcecie Michała Jarosa na Dolnym Śląsku? - zapytaliśmy Krzysztofa Paszyka z PSL. - Ci, którzy próbują personalizować, czasem dość złożone rozmowy, odnośnie do konkretnych kandydatów, są w błędzie. Mówimy o ustaleniach na poziomie politycznym, również samorządów, w których jako PSL, zgłaszamy aspiracje do czołowych miejsc w regionach. W wielu wypadkach to rozmowy kierownictw partii w Warszawie. To nic osobistego - odpowiedział Krzysztof Paszyk. Skąd wolta? Bezpartyjni, jak słyszymy, bardzo nie chcieli oddać Platformie stanowiska marszałka. A ludowcy poczuli, że mogą zagrać o pełną pulę, zwłaszcza, że od zawsze mieli dobre relacje z Bezpartyjnymi i otoczeniem dotychczasowego marszałka Cezarego Przybylskiego. Z zakulisowych informacji Interii wynika także, że do takiej decyzji popchnęła oba środowiska... sama Platforma Obywatelska. Poszło o skład pięcioosobowego zarządu województwa. Sejmik województwa dolnośląskiego. Michał Jaros nie dał rady Jak mówią nasi rozmówcy z Dolnego Śląska, "Platforma się zakiwała", bo przedstawiała podobne propozycje zarówno Trzeciej Drodze, jak i Bezpartyjnym Samorządowcom. Oba ugrupowania się zorientowały i postanowiły dogadać za plecami Platformy. - Pierwsze trzy tygodnie kierownictwo PO na Dolnym Śląsku proponowało Trzeciej Drodze, Polsce 2050 i PSL, jednego członka zarządu przy naszej kluczowej większości - tłumaczy jedno z naszych źródeł. - Poważne podejście to dwóch członków zarządu dla zielonych i żółtych. Zawarlibyśmy koalicję, nie byłoby większego problemu - podkreśla nasz rozmówca. Nasi informatorzy nie kryli żalu: - Próbowano wszystkich rozegrać na zasadzie: kogo taniej uda się kupić. Nie jesteśmy może potęgą, ale mamy swój rozum. Kiedy każde z drobnych środowisk zobaczyło, że jest kiwane, jedni mają rozegrać drugich - mówili nam samorządowcy. Działacze z sejmiku byli na tyle nieustępliwi, że do gry wkroczyli parlamentarzyści. Aleksandra Leo, wrocławska parlamentarzystka od Szymona Hołowni, przekazała jasne wytyczne swoim dwóm radnym. "Biorąc za przykład dobrą współpracę partii tworzących Koalicję 15 Października, wzywamy ugrupowania demokratyczne posiadające swoje reprezentacje w sejmiku województwa dolnośląskiego do utworzenia koalicji w kadencji 2024-2029 samorządu województwa dolnośląskiego" - napisała w serwisie X, publikując wpis razem z fotografią, na której występuje z Michałem Jarosem. Jednak radne Polski 2050 nie były przekonane, co do gładkiego wejścia w mariaż z PO. - Sytuacja jest dynamiczna, trudno przewidzieć, co się wydarzy. Sama tego nie wiem - niedługo przed rozpoczęciem sesji sejmiku powiedziała Interii Natalia Gołąb, radna z Polski 2050. Co z wypowiedzią Leo? - Cały czas komunikujemy, że dla nas ważna jest Koalicja 15 października. Idziemy tą drogą, jak się poukłada, zobaczymy. O deklaracje poseł Leo, proszę pytać pani poseł - odpowiada. Liderzy lokalnego PSL i Platformy też nie byli szczególnie rozmowni. - Proszę o cierpliwość, wiele się jeszcze wydarzy - zapewniał Interię Michał Jaros. - Ze względu na temperaturę sporu, nie chcę ujawniać szczegółów. Kierunkiem jest Koalicja 15 października, chcemy budować swoje rządy na dobrych fundamentach - usłyszeliśmy z kolei od Pawła Gancarza, wiceministra infrastruktury i radnego PSL. Z naszych informacji wynika, że w pewnym momencie doszło nawet do interwencji na szczeblu centralnym. Koalicja Obywatelska zdecydowała się we wtorek zgłosić kandydaturę Michała Jarosa na marszałka, licząc, że uzyska on wystarczającą większość 18 głosów. I tu miał miejsce kolejny zwrot akcji. Michał Jaros przepadł w głosowaniu. Za jego kandydaturą zagłosowało 12 radnych, czyli... mniej niż liczy klub Koalicji Obywatelskiej. Radni PiS poparli kandydata PSL W końcu wieczorem udało się wyjść z klinczu. Na marszałka województwa dolnośląskiego został wybrany wiceminister infrastruktury, szef regionalnego PSL, Paweł Gancarz. Nie obyło się jednak bez kolejnej sensacji. Kandydata PSL poparli radni PiS. Kandydatur Gancarza zgłosił urzędujący marszałek Cezary Przybylski (Bezpartyjni Samorządowcy). PSL i Bezpartyjni Samorządowcy utworzyli w poniedziałek wspólny klub w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, który liczy pięciu radnych - dwóch z PSL oraz trzech z Bezpartyjnych Samorządowców. Za kandydaturą Gancarza opowiedziało się 28 radnych z 35 obecnych na wtorkowej sesji, przeciwko było 6, jeden głos był nieważny. We wtorek sejmik nie obradował w pełnym składzie - brakowało radnej z Lewicy Marty Stożek. Do wyboru marszałka potrzebna była bezwzględna większości, czyli 19 radnych. Głosowanie jest tajne. O poparciu kandydatury Gancarza przez radnych PiS poinformował podczas konferencji prasowej - jeszcze w trakcie liczenia głosów - poseł PiS Michał Dworczyk, uważany za jednego z architektów koalicji PiS i Bezpartyjnych Samorządowców, która rządziła województwem dolnośląskim od 2018 r. Klincz w sejmiku łódzkim. Nie wiadomo, kto będzie marszałkiem Sytuacja z Dolnego Śląska była ściśle powiązana z klinczem w Łodzi. KO i Trzecia Droga (a konkretnie PSL) porozumiały się bowiem na poziomie centralnym, że w każdym z sejmików będzie marszałek z którejś z tych formacji. W Łodzi wybory wygrał PiS, uzyskując 16 mandatów. Do rządzenia potrzebna jest jednak większość 17 mandatów, a tę ma Koalicja 15 października: KO zdobyła 12 mandatów, Trzecia Droga cztery (w tym trzy dla PSL, jeden dla Polski 2050), a Lewica jeden. Sytuację we wszystkich trzech spornych sejmikach dodatkowo komplikował fakt, że - jak wynika z informacji Interii - w wyniku umowy Donalda Tuska i Włodzimierza Czarzastego w każdym z nich do zarządu ma wejść radny Lewicy. - Gdyby nie to, rozmowy na pewno toczyłyby się sprawniej - mówi nam jeden z samorządowców. Tomasz Trela, łódzki poseł Lewicy: - Decyzję o tym, kto będzie marszałkiem województwa łódzkiego podejmuje Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga. Jestem po rozmowach z liderami tych ugrupowań w województwie łódzkim, mamy wszystko uzgodnione i ustalone. Będziemy wspierać tę koalicję - mówi Interii. Widząc, co się dzieje, do gry próbował wejść PiS, próbując negocjować zarówno z Trzecią Drogą, jak i Lewicą. Bezskutecznie. - Nie zanosi się na to, by był tu jakiś gamechanger. Próbowaliśmy na wszystkie sposoby - mówi nam ważny polityk PiS. Adam Struzik i Mazowsze. Czy PSL obroni wpływy? Równolegle do negocjacji w Łodzi i na Dolnym Śląsku toczy się również emocjonujący bój o Mazowsze. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Koalicja Obywatelska od początku chciała mieć tutaj swojego marszałka. Chrapkę na to stanowisko ma Wiesław Raboszczuk, dotychczasowy wicemarszałek. Radni KO irytują się, że choć mają największy klub, to muszą się dzielić władzą w zarządzie z ludowcami i jeszcze Lewicą. Dziś rozkład sił wygląda na Mazowszu tak: 21 mandatów ma PiS, 20 Koalicja Obywatelska, osiem Trzecia Droga, po jednym Lewica i Konfederacja. Marszałek dla Koalicji Obywatelskiej oznacza jednak usunięcie z tej funkcji nieusuwalnego dotąd Adama Struzika z PSL. "Król Mazowsza", jak o nim mówią, sprawuje swój urząd od 2001 roku i ludowcy nie wyobrażają sobie, by miało się to zmienić. - Nasza wola jest taka, żeby marszałkiem był Adam Struzik. Trzeba chwilę poczekać. Dlaczego ma być inaczej? - zastanawia się w rozmowie z Interią Bożena Żelazowska, posłanka PSL i wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Bożena Żelazowska jest dziś także kandydatką Trzeciej Drogi w eurowyborach, startuje z jedynki na Mazowszu. Jak dowiedziała się Interia, z tego właśnie miejsca miał kandydować nie kto inny jak Adam Struzik. - To był plan PO, by wysłać Struzika do europarlamentu i tym samym zrobić nowe rozdanie w sejmiku - relacjonuje jeden z radnych. Ludowcy wstępnie się na to zgodzili. Gdy przyszło co do czego, okazało się, że miejsce, które było przewidziane dla Struzika w ostatniej chwili zajęła Bożena Żelazowska. Politycy PO mieli się o tym dowiedzieć już po rejestracji list w PKW. Pytamy Bożenę Żelazowską, czy to prawda. - Co to zmienia? Każdy w tym kraju ma takie same prawa. Mogę startować ja, marszałek. Jestem doświadczonym samorządowcem, politykiem. Jeśli ktoś z innych opcji ma inne pomysły, może je realizować - przekazała Interii Bożena Żelazowska. Na Mazowszu, podobnie jak w dwóch pozostałych spornych sejmikach gruszek w popiele nie zasypia PiS. Radni prowadzą po cichu własne działania i rozmowy. I choć na obecnym etapie niewiele z nich wynika, to w momencie głosowania ich głosy, czy to na Mazowszu czy na Dolnym Śląsku, mogą być przesądzające. - W zarządzie jest pięć miejsc: marszałek, dwóch wicemarszałków i dwóch członków zarządu. Chętnych do objęcia funkcji jest więcej niż miejsc. Platforma wie, że jak zgodzi się zagłosować za marszałkiem Struzikiem, to będzie on nieodwoływalny, bo do tego trzeba większości 3/5. Do wymiany wicemarszałków czy członków zarządu wystarczy zwykła większość - wyjaśnia Paweł Lisiecki, radny PiS, były poseł. Dodaje, że PiS na Mazowszu przyjęło postawę wyczekującą. Na pytanie, czy PiS mógłby poprzeć Struzika, jeśli PSL nie dogada się jednak z Platformą odpowiada dyplomatycznie: - Obserwujemy ze spokojem to, co się dzieje. Nie mówimy ani "nie" ani "tak" - mówi Paweł Lisiecki.Kamila Baranowska, Jakub Szczepański ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!