Zimny prysznic dla koalicji. Politycy Polski 2050: Druga tura będzie trudna, potem czas rozliczeń
Wynik Szymona Hołowni, ale także suma głosów, jakie zdobyli kandydaci koalicji rządzącej to dla polityków Polski 2050 bardzo gorzka pigułka. - Jeśli nie zmienimy coś w sobie istotnie, to możemy jako koalicja przegrać kolejne wybory parlamentarne - przyznaje w rozmowie z Interią Ryszard Petru. - To jest moment na poważną refleksję, jak ten rząd wygląda. (…) To także lekcja dla największej partii koalicyjnej, która musi dać tlen i uszanować wrażliwość wyborców innych partii, bez tego nie ma demokratycznej koalicji - tak z kolei wyborczy krajobraz komentuje minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Politycy Trzeciej Drogi czyli koalicji Polski 2050 i PSL przyjęli wynik Szymona Hołowni z rozczarowaniem. - To poniżej naszych oczekiwań, o wiele poniżej - mówił Interii Ryszard Petru, poseł Polski 2050 podczas wieczoru wyborczego w stołecznym centrum konferencyjnym Crowne Plaza Warsaw.
- Wynik przyjmujemy z całą pokorą. Szymon Hołownia zasługiwał na więcej, ale ludzie zdecydowali - powiedziała Interii Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej.
Sam Hołownia, mając w pamięci wybory z 2020, kiedy z wynikiem prawie 14 proc. zajął trzecie miejsce, powtarzał w trakcie kampanii, że walczy o podium, choć sondaże nie dawały mu na nie szans. Kiedy pojawiły się wyniki exit poll i wszystko stawało się jasne, liderzy Trzeciej Drogi (Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz), próbując formułować pozytywny przekaz w obliczu klęski, podkreślali, że wyborcy Hołowni są bardzo ważni, bo mogą przesądzić o wygranej kandydata Koalicji Obywatelskiej.
"Możemy przegrać kolejne wybory"
Jednak nie tylko wynik Szymona Hołowni jest powodem do zmartwień dla obozu Trzeciej Drogi. Polityków niepokoi także suma głosów, które zdobyli wszyscy kandydaci koalicji rządzącej.
- Jak zsumujemy te wyniki, to nie mamy większości. A to słabo. Jest ryzyko, że jeśli nie zmienimy coś w sobie istotnie, to możemy przegrać kolejne wybory parlamentarne - przyznał Ryszard Petru.
Wśród polityków Trzeciej Drogi określenie, że wyniki pierwszej tury to żółta kartka dla koalicji rządzącej, słychać było na każdym kroku.
Kiedy w sztabie Szymona Hołowni robiono dobrą minę do złej gry, w sztabach Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna fetowano wyniki sondażowe. Rezultat tego drugiego określany był nawet mianem fenomenu. - Żaden wcześniejszy sondaż tego nie przewidział - powiedział Interi prof. Olgierd Annusewicz.
- Stawiamy na Rafała, walczymy, ale będzie trudno, bo skrajna prawica dostała ponad 21 proc., kiedy dodamy to do wyniku Karola Nawrockiego mamy ponad 50 proc. - mówi wprost Ryszard Petru.
Zdaniem minister Pełczyńskiej-Nałęcz tak wysoki wynik kandydatów skrajnej prawicy "to wynik frustracji i niezadowolenia ludzi z tego, jak dzisiaj widzą koalicję 15 października, a przede wszystkim rząd pana premiera Donalda Tuska".
Politycy Polski 2050: Za mało walczyliśmy o swoje, teraz płacimy cenę
Politycy pytani o diagnozę fatalnego wyniku kandydata Trzeciej Drogi zgodnie odpowiadają: płacimy cenę za współrządzenie, a Szymon Hołownia jako dotychczasowy marszałek płaci ją osobiście.
- Jako ugrupowanie, które najmniej walczyło o swoje, chyba najbardziej dostaliśmy po łapach - powiedział Interii Ryszard Petru, stwierdzając, że Polska 2050 powinna była mocniej zabiegać o realizację swoich postulatów w ramach koalicji rządzącej i "stawiać sprawy na ostrzu noża".
- To jest ten moment na bardzo poważną refleksję, jak ten rząd wygląda, jak ten rząd pracuje i uszanowanie wrażliwości wyborców różnych partii, bo to był rząd i jest rząd koalicyjny i ludzie sobie najwyraźniej tego życzą. To jest bardzo jasny sygnał. Ludzie chcą rządu koalicyjnego, gdzie jest wrażliwość lewicy, wrażliwość wyborców Polski 2050 i tylko taki rząd tworzy demokrację - podkreślała z kolei minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
W jej ocenie udało się stworzyć demokratyczną koalicję, bo wyborcy z różnymi wrażliwościami zagłosowali na różne partie.
Jako ugrupowanie, które najmniej walczyło o swoje, chyba najbardziej dostaliśmy po łapach
- Potem okazuje się, że w rządzie te wrażliwości nie są w wystarczającym stopniu szanowane i wyborcy mniejszych koalicjantów po prostu odchodzą. Odchodzą od całej koalicji i to jest coś bardzo niedobrego. Musimy siąść i się zastanowić, jak zbudować tę koalicję, żeby ona szanowała wartości i wrażliwości różnych wyborców, w tym wyborców Polski 2050. Myślę, że to jest lekcja dla największej partii koalicyjnej, że ona musi dać tlen, musi uszanować wrażliwość wyborców innych partii, dlatego że bez tego nie ma demokratycznej koalicji - zastrzega minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Czas rozliczeń przyjdzie po drugiej turze
Polityków Polski 2050 pytaliśmy także o dalsze losy Trzeciej Drogi, czyli koalicji Polski 2050 oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Koalicji, którą zawarto w związku z czteroma kampaniami wyborczymi, prezydencka jest ostatnią. Co dalej z Trzecią Drogą, która w wyborach prezydenckich zawiodła?
- Dzisiaj my mamy przede wszystkim perspektywę dwóch tygodni, bo za dwa tygodnie zostanie podjęta fundamentalnie ważna decyzja dla państwa polskiego i dla przyszłości Polski. W związku z tym teraz popieramy Rafała Trzaskowskiego, robimy wszystko, co możliwe, żeby zdołał przekonać do siebie jak najwięcej wyborców - mówi Pełczyńska-Nałęcz. Jak podkreśla minister, w obecnej chwili jest miejsce tylko na mobilizację związaną z drugą turą. Na rozliczenia czas przyjdzie później.
Myślę, że to jest lekcja dla największej partii koalicyjnej, że ona musi dać tlen, musi uszanować wrażliwość wyborców innych partii, dlatego że bez tego nie ma demokratycznej koalicji
- Po dwóch tygodniach siadamy. Być może potrzebna będzie rewizja umowy koalicyjnej. Także taka merytoryczno-programowa - stwierdza minister.
Ryszard Petru: Koalicja tworzona jest przez posłów, a nie przez wyniki wyborów prezydenckich. Nie sądzę, aby się coś istotnie zmieniło. Oprócz tego, że musimy przyspieszyć z realizacją programu.

Pełczyńska-Nałęcz: To jedyna droga Trzaskowskiego do wygranej
Po gorzkiej pigułce, jaką Trzecia Droga musiała przełknąć wraz z ogłoszeniem wyników, pytamy polityków, czy nie żałują, że nie postawili od razu na wspólnego kandydata koalicji rządzącej - Rafała Trzaskowskiego.
- Jedna lista nigdy by nie wygrała wyborów parlamentarnych. Wygrała różnorodność formacji. I także w tych wyborach to, że Szymon Hołownia zaprezentował wartości wyborców Polski 2050 jest dla tych ludzi na pewno bardzo ważne. Dzisiaj wierzymy, że te wartości zostaną także uszanowane przez Rafała Trzaskowskiego, bo dla niego to jest dzisiaj jedyna droga do tego, żeby wygrał - kwituje w rozmowie z Interią minister.
I podkreśla: Ja zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego, ale on ma dzisiaj ogromną odpowiedzialność, żeby przekonać wyborców Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat, że ich wrażliwości też będą uszanowane.
"Będzie dobrze"?
Szymon Hołownia, bardzo szybko, bo już po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów (exit poll) ogłosił, że przekazuje swoje poparcie Rafałowi Trzaskowskiemu. - Najbliższe dwa tygodnie zdecydują o przyszłości Polski. Rafał przed tobą dwa tygodnie bardzo ciężkiej pracy, musisz pokazać, że chcesz jednoczyć - powiedział Hołownia.
W niedzielę 18 maja, po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów, sztab Szymona Hołowni dość szybko opustoszał. Sam Hołownia był jednym z pierwszych polityków, którzy po zejściu ze sceny szybko zniknęli. Byli i tacy, którzy na pytania Interii o wynik ich kandydata, nie mieli ochoty mówić nic. Do późnych godzin wywiadów i komentarzy mediom udzielał za to wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Kiedy tuż przed godz. 23:00 opuszczaliśmy Crowne Plaza Warsaw, sala gdzie odbywał się wieczór wyborczy świeciła pustkami, a przy stolikach pracowali jedynie ostatni dziennikarze, chwilę wcześniej zamilkły dźwięki piosenki, w której w koło powtarzano wers "Szymon po stronie ludzi".
Hasło tego wieczoru brzmiało "będzie dobrze". Powtarzano je jak mantrę przed i po ogłoszeniu wyników exit poll. A skoro trzeba wkoło powtarzać, że dobrze jeszcze będzie, wniosek na temat tego jak jest teraz, nasuwa się sam.
Jolanta Kamińska