"Zbyt duże ryzyko". Ostrzegał przed wyciąganiem wniosków z pierwszych sondaży
- W 1995 roku według exit poll wybory wygrał Lech Wałęsa, a rano po policzeniu głosów okazało się, że prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski - mówił dr hab. Wojciech Peszyński, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu jeszcze przed badaniem late poll. - Z wyciąganiem z nich wniosków byłbym ostrożny - dodawał. Według badania late poll pracowni Ipsos przeprowadzonego na zlecenie Telewizji Polsat, TVP i TVN to Karol Nawrocki zdobył większe od Rafała Trzaskowskiego poparcie.

Po godz. 21 z sondażu exit poll wykonanego przez Ipsos dla TVN24, TVP i Polsat News wynikało, że Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył 50,3 proc. głosów, Karol Nawrocki 49,7 proc. Różnica wyników kandydatów w sondażu wynosiła 0,6 pkt proc. i mieściła się w granicach błędu oszacowania, który wynosi 2 pkt proc.
Kilka godzin później badanie late poll wskazało, że Karol Nawrocki zdobył 50,7 proc. głosów, Rafał Trzaskowski 49,3 proc.
Wałęsa, Clinton a nawet Brexit. Ekspert przed sondażem late poll mówił o "wszystkich scenariuszach"
Dr hab. Wojciech Peszyński, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu o ostrożności z wyciąganiem wniosków z sondaży exit poll mówił jeszcze przez opublikowaniem wyników late poll.
- W 1995 roku według exit poll wybory wygrał Lech Wałęsa, a rano po policzeniu głosów okazało się, że prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski. W 2016 roku exit poll pokazał wygraną Hillary Clinton, a prezydentem został Donald Trump. Exit poll pokazał też, że miało nie być Brexitu. Z analizą wyników exit poll i wyciąganiem z nich wniosków byłbym więc ostrożny - powiedział.

W jego ocenie Trzaskowski niczym nie ryzykował, ogłaszając się prezydentem, bo… pozostanie prezydentem Warszawy. - Trzeciej szansy startu w wyborach prezydenckich nie dostanie, jeżeli przegra. Ma jednak kilka atutów w oczekiwaniu na wyniki - mówił.
- Jednym z nich są wyborcy z zagranicy, a w tym pojedynku zwycięsko wyjdzie Trzaskowski. Druga kwestia to frekwencja w północno-zachodniej części kraju. Tam jest znacząca różnica we frekwencji w porównaniu do 18 maja i I tury - powiedział ekspert.
Dodał jednak, że gdyby ktoś mu w tym momencie zaproponował postawienie 50 tysięcy złotych na Trzaskowskiego, aby otrzymać 100 tysięcy, to by nie zaryzykował.
- Cały czas jest zbyt duże ryzyko. Za chwilę może się okazać, że jest 51:49 dla Nawrockiego. W mojej ocenie wszystkie scenariusze są w grze - podsumował prof. Peszyński.