Wzajemne oskarżenia sztabów wyborczych. Pojawił się nowy trop w sprawie hejterskiej kampanii
Pojawiające się w mediach społecznościowych reklamy miały promować Rafała Trzaskowskiego oraz przedstawiać w złym świetle Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. - Gdyby to była pomoc rządowa dla jakiegokolwiek kandydata, gdyby to była promocja Rafała Trzaskowskiego, to nikt by w tej sprawie się nie odzywał. A tu właśnie są "czyste ręce" i demokracja - przekazał minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Przypomniał, że sprawę zgłoszono odpowiednim służbom. Jak wynika z publikacji Wirtualnej Polski, za akcją miała stać powiązana z Koalicją Obywatelską organizacja Akcja Demokracja.

W środę informowaliśmy o "możliwej ingerencji w kampanię wyborczą". Taki komunikat wydał Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK. Zidentyfikowano finansowane z zagranicy reklamy polityczne, które dotyczyły trzech kandydatów: Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena.
Na wspomnianych materiałach prezydent Warszawy miał być przedstawiany w pozytywnym świetle, zaś dwóch pozostałych polityków w sposób negatywny.
W przestrzeni publicznej pojawiły się oskarżenia formułowane pod adresem rządzących przez polityków PiS. - Prawo i Sprawiedliwość może patrzy przez swój pryzmat, jak ono by takimi akcjami zarządzało. My patrzymy przez pryzmat tego, co jest wolnością słowa i demokracją, ale też prawem wyborczym - mówił w czwartek na antenie Polsat News wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
- Gdyby to była pomoc rządowa dla jakiegokolwiek kandydata, gdyby to była promocja Rafała Trzaskowskiego, to nikt by w tej sprawie się nie odzywał. A tu właśnie są "czyste ręce" i demokracja - odparł przedstawiciel Nowej Lewicy. Jak zaznaczył, sprawę jak tylko się pojawiła, zgłoszono odpowiednim służbom oraz do Krajowego Biura Wyborczego.
Wybory prezydenckie. Gawkowski mówi o "parasolu ochronnym". "Jest dla wszystkich kandydatów"
Krzysztof Gawkowski przywoływał szereg nieprawdziwych informacji o kandydatach w wyborach prezydenckich, które pojawiły się w sieci.
- Różne treści dotyczyły różnych kandydatów. Były informacje, że Rafał Trzaskowski jest kandydatem, który wywołał wojnę. Nieprawda. Informacje, że Karol Nawrocki był pijany i jego jakieś fałszywe zdjęcia. Usunięte. Nieprawda. Informacje, że Magdalena Biejat zamyka kościoły. Nieprawda - wyliczał.
- Dzisiaj "parasol wyborczy" nie jest dla jakiegoś kandydata. Jest dla wszystkich kandydatów, dla ochrony demokracji, dla budowania przekonania, że w wyborach chodzi o to, żeby wszyscy mieli równe szanse - tłumaczył wicepremier.
Wybory prezydenckie. Reklamy oczerniające kandydatów w sieci. Ogromny koszt kampanii
Wirtualna Polska podała w czwartek, że reklamy publikowano na dwóch profilach na platformie Facebook - "Wiesz Jak Nie Jest" oraz "Stół Dorosłych". Co ciekawe, nie znamy nazwisk ich administratorów.
Zastanawiający jest również koszt reklam, który wyniósł ponad 400 tys. złotych. To więcej niż wydały poszczególne komitety wyborcze startujących kandydatów.
W podejrzaną akcję mieli być zaangażowani ludzie powiązani z organizacją Akcja Demokracja. "Zidentyfikowaliśmy trzy osoby występujące w reklamach. Potwierdziły nam, że zostały zachęcone do udziału w nich przez ludzi z fundacji Akcja Demokracja" - podał portal.
Zarząd organizacji przyznał, że faktycznie istnieje powiązanie Akcji z tym procederem. Zarazem zaznaczono, że "była to inicjatywa jednego z pracowników i wolontariuszy".
"Zrobiliśmy uprzejmość firmie, z którą stale współpracujemy i na tym skończyła się nasza rola. Nie wiązało się to z żadnymi formalnymi decyzjami władz organizacji" - napisała do redakcji Wirtualnej Polski Anna Tomaszewska z zarządu Akcji Demokracji.
Wybory prezydenckie 2025. Kto stoi za brudną kampanią? Pojawił się trop
Wspomniana w mailu firma nazywa się Estratos. Dziennikarze prześledzili, do kogo należy. Okazało się, że zarządza nią dwóch Węgrów, z których jeden był ministrem ds. służb specjalnych w lewicowym rządzie sprzed epoki Viktora Orbana.
Estratos angażuje się w kampanie wyborcze i obywatelskie, oferując swoje narzędzia cyfrowe. Jak zbadano, formalnie firma posiada kapitał austriacki. Jest również powiązana z amerykańską Partią Demokratyczną.
"W kilku źródłach potwierdziliśmy, że to rzeczywiście Estratos stoi za nielegalnymi reklamami politycznymi dotyczącymi wyborów prezydenckich w Polsce" - podkreślił portal.
Wybory 18 maja. Akcja Demokracja i jej rola w kampanii wyborczej
Redakcja WP dotarła do kilku osób, które wzięły udział w nagraniach reklam wyborczych. Jeden z tworzących klipy miał przyznać w korespondencji: "Organizatorem jestem ja, działam niezależnie, nie reprezentuję żadnej partii politycznej ani komitetu wyborczego (...) W poprzednich filmach pomogła mi Akcja Demokracja. Filmiki będą pokazywane na stronie 'Wiesz Jak Nie Jest'" - czytamy.
Do nagrań zaangażowano m.in. Dorotę Gzik, wolontariuszkę Akcji Demokracji. Jak sama tłumaczyła, do udziału w nagraniach zachęciło ją szefostwo fundacji. Całość przedsięwzięcia przedstawiano jako kampanię profrekwencyjną.
Trzecia z działaczek pochodzi z Warszawy. Potwierdziła, że na nagraniu skrytykowała Sławomira Mentzena, bo naprawdę go nie lubi. Na pytanie, kto stał za akcją, odpowiedziała: "Jakiś człowiek ze Stanów Zjednoczonych, który nie mówił po polsku i dziewczyna z Akcji Demokracji".
Akcja Demokracja. Z kim powiązana jest fundacja?
Działająca od 2015 roku Akcja Demokracja nie kryje się ze swoimi postulatami. Fundacja powstała m.in. po to, aby ograniczyć wzrost skrajnej prawicy w Polsce. 10 lat temu na czele organizacji stanął Jakub Kocjan. Działacz jeszcze do niedawna był asystentem społecznym posłanki Koalicji Obywatelskiej Iwony Karolewskiej.
Kocjan nie ukrywa swoich sympatii politycznych, otwarcie krytykując Karola Nawrockiego, którego nazywa Tadeuszem Batyrem. - My, jako Akcja Demokracja, opłacamy własną kampanię profrekwencyjną i robimy to zawsze z naszym logiem - mówił w czwartek w rozmowie z Polsat News.
- Oczywiście Akcja Demokracja jest nie tylko fundacją, jest akcją społeczną, więc mamy bardzo wielu aktywistów lokalnych, którzy są zapraszani do projektów bardzo różnych organizacji. Okazuje się, że także tej akcji - powiedział, dodając, że materiały zostały mu przedstawione dopiero przez dziennikarza WP.
WP prześledziła przychody Akcji Demokracji, które w 2023 roku wyniosły 4,3 mln złotych. Z grantów zagranicznych pochodziła prawie połowa tej sumy (blisko 2 mln złotych).
Dziennikarze dowiedzieli się, że kampania reklamowa na Facebooku, w którą byli zaangażowani ludzie związani z Akcją Demokracją, zakończyła się. Zarzucili NASK wprowadzanie odbiorców w błąd. Ośrodek informował w środę, że Facebook po interwencji NASK zdjął reklamy.
Koalicja Obywatelska reaguje na oskarżenia pod adresem Akcji Demokracji. "Nie mamy nic wspólnego"
W czwartkowe popołudnie do publikacji Wirtualnej Polski odniósł się podczas konferencji prasowej wiceszef MON Cezary Tomczyk.
- Wszyscy musimy bronić żelaznych standardów. Nie ma najmniejszego przyzwolenia, by ktokolwiek spoza komitetów wyborczych ingerował w proces wyborczy (…) Komitet Rafała Trzaskowskiego już dwa dni temu poinformował METĘ, że nie ma nic wspólnego ze sprawą fundacji Akcja Demokracja. Kategorycznie odcinamy się od tego procesu - podkreślił.
Zwróciliśmy się do NASK z prośbą o komentarz w opisanej sprawie. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Wybory prezydenckie 2025. Lista kandydatów
Artur Bartoszewicz (kandydat niezależny)
Magdalena Biejat (kandydatka Nowej Lewicy)
Grzegorz Braun (kandydat Konfederacji Korony Polskiej)
Szymon Hołownia (kandydat Polski 2050 i PSL)
Marek Jakubiak (kandydat Wolnych Republikanów)
Maciej Maciak (kandydat Ruchu Dobrobytu i Pokoju)
Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji)
Karol Nawrocki (kandydat wspierany przez PiS)
Joanna Senyszyn (kandydatka niezależna)
Krzysztof Stanowski (kandydat niezależny)
Rafał Trzaskowski (kandydat KO)
Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców)
Adrian Zandberg (kandydat Razem)