Dorota Gawryluk, Dyrektor Zarządzająca Pionu Kanałów Tematycznych Telewizji Polsat i prowadząca program publicystyczny "Lepsza Polska", w wywiadzie dla Gazety.pl mówiła m.in. o feminizmie i kwestii liberalizacji prawa do przerywania ciąży. Jedną z poruszonych kwestii były także pojawiające się doniesienia o jej ewentualnym udziale w wyborach prezydenckich. Dorota Gawryluk o doniesieniach mediów. "Kto wie" - Problem polega na tym, że dziś wymaga się ode mnie jasnej deklaracji "tak" lub "nie", podczas gdy ja nie jestem w stanie jej złożyć, zresztą nie tylko jeśli chodzi o tę kwestię co do moich planów - powiedziała Gawryluk. - Kto wie, co przyniesie przyszłość - dodała, przekazując, że medialne informacje na temat ewentualnego startu w wyborach prezydenckich potraktowała w kategoriach żartu. - Natomiast prawdą jest, że wiele osób podeszło do sprawy jak najbardziej poważnie - zaznaczyła. W tej kwestii w wywiadzie przytoczone zostały także słowa Pawła Kukiza na temat Gawryluk, w których ocenił on, że "mogłaby być kandydatką całej polskiej prawicy". - Zapytano o mnie Pawła Kukiza, więc odpowiedział. Ma prawo do swojego zdania. Ja uważam, że głowa państwa nie powinna być ani lewicowa, ani prawicowa, tylko reprezentować wszystkich obywateli - stwierdziła w odpowiedzi dziennikarka. "Lepsza Polska". Gawryluk: Staram się przywrócić normalność Dorota Gawryluk została także zapytana o tytuł jej nowego programu publicystycznego "Lepsza Polska", który emitowany jest w Polsacie i Polsat News, a który "nadawałby się na hasło wyborcze". - Nie chcę, żeby to zabrzmiało górnolotnie, ale tym programem staram się przywrócić normalność w naszym zawodzie - odpowiedziała dziennikarka, dodając, że "ma po prostu poczucie, że wszyscy zostaliśmy wciągnięci w rozgrywki, które toczą ze sobą politycy, a w efekcie praca dziennikarzy oznacza najczęściej bieganie od jednego chwytliwego tematu do drugiego i niesienie w świat narracji poszczególnych partii". - Nie jest tak, że tylko jedna strona ma rację. Są różne racje, ludzie mają prawo do swoich poglądów, a dziennikarstwo powinno oznaczać szacunek dla nich oraz poszukiwanie prawdy - podkreśliła Gawryluk. Dorota Gawryluk: Jestem za wszystkim, co oznacza życie W dalszej części wywiadu Dorota Gawryluk pytana była o kwestie związane z aborcją i programem in vitro, które od tygodni są jednymi z głównych tematów w polskiej polityce. Mówiąc o in vitro, dziennikarka jasno zaznaczyła: - In vitro to jest życie, a ja jestem za wszystkim, co oznacza życie. Oczywiście zabezpieczając tę procedurę przed nadużyciami pod tytułem inżynieria genetyczna. Z kolei w sprawie przerywania ciąży Gawryluk podkreśliła, że państwo "ma obowiązek tworzenia prawa określającego zasady funkcjonowania społeczeństwa, w tym - w ramach norm prawnych - powinno zdecydować, kiedy zaczyna się życie". - Do tej pory polskie państwo uznawało, że życie zaczyna się w momencie poczęcia - podkreśliła, dodając: - Ale też nigdy nie zgodzę się na nazywanie kobiet, które chodziły na czarne marsze, "morderczyniami", albo twierdzenie, że wszyscy zwolennicy aborcji są złymi ludźmi, którzy chcą "zabijać dzieci". Nie godzę się na taką agresywną narrację. Dorota Gawryluk dodała ponadto, że uważa, iż każdy przypadek niechcianej ciąży powinien być rozpatrywany indywidualnie. - Bywają tragedie, których nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić, i państwo nie może wówczas odbierać lekarzom godności i sprawczości. Lekarz ma walczyć do końca o życie kobiety. Są sytuacje, na które nie mamy wpływu, i wtedy aborcja wchodzi w grę, ale to lekarz powinien decydować. Wraz z kobietą oczywiście - przekazała dziennikarka. Podkreśliła również, że samotne matki powinny otrzymywać wsparcie. - Każda kobieta powinna dostać pomoc - zaznaczyła. Deklarując, że jest feministką, Gawryluk zwróciła także uwagę na to, że "kobieta tylko dlatego, że jest matką, jest na starcie na słabszej pozycji" m.in. dlatego, że "płaci karę za macierzyństwo: zarabia mniej, ma mniejsze możliwości awansu". Wciąż lubi swoją pracę. "To jest wyzwanie" W wywiadzie dziennikarka podkreśliła również, że wciąż lubi swoją pracę. - Znaleźć rozmówców, którzy potrafią unieść temat, przedstawić różne punkty widzenia. To jest wyzwanie. Tylko w ten sposób widz ma szansę wyrobić sobie własne zdanie - podkreśliła. - Dziś politycy tworzą sobie własną, sztuczną bańkę: tu pójdą, bo nie dostaną pytania, które byłoby dla nich trudne, tu mają "swoich" dziennikarzy, a tam nie - zwróciła uwagę. Dorota Gawryluk zapytana o to, czy myśli o sobie jako o dziennikarce prawicowej albo konserwatywnej, na obydwa pytania odpowiedziała przecząco. Zaznaczyła przy tym, że osoby wykonujące ten zawód mają swoje prywatne poglądy. - Natomiast w pracy jesteśmy po prostu dziennikarkami i nasze poglądy nie mają nic do rzeczy - podsumowała. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!