Trzaskowski jak Komorowski? Taki obraz chce narysować sztab PiS
Karol Nawrocki podczas debaty porównał Rafała Trzaskowskiego do Bronisława Komorowskiego. To celowy zabieg uderzający w rywala z KO. Czy jednak rzeczywiście da się porównać obie te kampanie? Politycy doskonale pamiętający wydarzenia z 2015 roku uważają, że nie. - Po debatach w Końskich sztab Trzaskowskiego dostał lekkiej zadyszki, ale nie można powiedzieć, że jest na prostej drodze do przegrania wyborów - mówi Interii Krzysztof Łapiński, były sztabowiec Andrzeja Dudy, a później jego rzecznik.

Debata wszystkich kandydatów, zorganizowana przez redakcję „Super Expressu”, czwarta już w tej kampanii wyborczej, była także areną starcia dwóch głównych pretendentów do zwycięstwa: Rafała Trzaskowskiego, lidera wszystkich sondaży oraz Karola Nawrockiego, kandydata popieranego przez największą partię opozycyjną.
Porównanie Trzaskowskiego do Komorowskiego to celowy zabieg
Podczas poniedziałkowej debaty każdy z kandydatów mógł wybrać dwie osoby, którym zada pytanie. Oczywiste było, że Rafał Trzaskowski wskaże w pierwszej kolejności Karola Nawrockiego, a Nawrocki - Trzaskowskiego.
Kandydat KO zapytał rywala popieranego przez PiS o jego stosunek do Antoniego Macierewicza i o to, czy "zgadza się z jego paranojami". Nawrocki z kolei pytał Trzaskowskiego, czy wydłuży kobietom wiek emerytalny do 67. roku życia, co już raz Platforma zrobiła. Wówczas także porównał Trzaskowskiego do… Bronisława Komorowskiego.
- Muszę przyznać, że trochę się rozmarzyłem, jak pan tak opowiada. Cofnąłem się kilka lat i bardzo się cieszę, bo coraz bardziej przypomina mi pan Bronisława Komorowskiego, ale efekt jest taki, że kazał pan siedem lat dłużej pracować kobietom i ta cała piękna opowieść, nie odpowiada na pytanie - powiedział Nawrocki.
Jak słyszymy w sztabie PiS, był to celowy zabieg, aby wyprowadzić nieco z równowagi kandydata Koalicji Obywatelskiej, sugerując mu możliwość przegranej. W interesie PiS jest dziś to, by wytworzyć wrażenie, że kampania Trzaskowskiego idzie równie źle jak końcówka kampanii Komorowskiego w 2015 roku.
Kampania 2025 kontra kampania 2015
Zasadnicze pytanie brzmi jednak, czy rzeczywiście obie te kampanie na tym etapie da się porównać?
Marcin Mastalerek, obecnie szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, w 2015 roku był jedną z ważniejszych osób w sztabie ówczesnego kandydata na prezydenta.
Pytany we wtorek rano przez Marcina Fijołka w programie „Graffiti” o tę wypowiedź, odparł, że nie da się obu kampanii i obu tych kandydatów ze sobą zestawić.
Dlaczego? - Przede wszystkim kampania Bronisława Komorowskiego była po prawie ośmiu latach, jego obóz był zużyty. To był polityk starszego pokolenia, oczywiście brutalny i sprawny wcześniej, ale już wtedy odchodzący - stwierdził Marcin Mastalerek.
Na pytanie, czy Trzaskowski nie jest zatem "Komorowskim - bis", odparł, iż "nie ma takiej sytuacji".
- Rafał Trzaskowski jest najzdolniejszym politykiem PO, jeśli chodzi o media, jest odbierany jako osoba sympatyczna, nieagresywna i nie widzę tych podobieństw. Widzę inne jego słabości: jest skrajnie lewicowym politykiem, którego rządy mogą być wielkim eksperymentem. W ogóle nie kojarzy się z bezpieczeństwem, nigdy nie miał z tym tematem nic wspólnego. Ma też wiele deficytów. Ale porównywanie go do Bronisława Komorowskiego, który nie odnajdował się już w 2015 roku w mediach społecznościowych, jest błędem - wyjaśniał Mastalerek.
Mastalerek: Trzaskowski nie jest "Komorowskim - bis"
Prezydencki minister podkreślił, iż Trzaskowski "ma też wiele minusów, które trzeba potrafić wykorzystać i opowiedzieć niezdecydowanym wyborcom".
O przebieg kampanii i podobieństwa do kampanii sprzed dziesięciu lat pytamy także Krzysztofa Łapińskiego, innego ze sztabowców Andrzeja Dudy z 2015 roku,a później jego rzecznika. Również on przyznaje, że nie da się dzisiaj porównać Komorowskiego do Trzaskowskiego.
- Rozumiem, że słowa skierowane przez Karola Nawrockiego do Rafała Trzaskowskiego były PR-owym zagraniem i próbą narzucenia wygodnie z jego punktu widzenia narracji, że Platformie nie idzie kampania. Rzeczywiście po debatach w Końskich sztab Trzaskowskiego dostał lekkiej zadyszki, ale nie można powiedzieć, że jest na prostej drodze do przegrania wyborów - wskazuje w rozmowie z Interią.
Łapiński podkreśla także, że na tym etapie kampanii wyklarowała się sytuacja obu głównych kandydatów. - Nikt nie ma już raczej wątpliwości, kto się zmierzy w drugiej turze. Będą to kandydaci, za którymi stoją największe machiny partyjne i największe elektoraty. Niby od początku było to wiadomo, ale niektórzy dawali się zwodzić sondażom - podkreśla.
Wynik wyborów prezydenckich 2025. "Gra jest otwarta"
Zdaniem Łapińskiego na niespełna trzy tygodnie przed wyborami gra o prezydenturę jest otwarta.
- Rafał Trzaskowski jest nadal faworytem tych wyborów, ma ogromne zaplecze w postaci wsparcia instytucji, partii rządzącej, większości mediów. Jednak jeśli w pierwszej turze różnica między nim a Karolem Nawrockim wyniesie kilka, a nie kilkanaście punktów procentowych, to w drugiej turze absolutnie wszystko może się zdarzyć - prognozuje nasz rozmówca.
Według niego Karol Nawrocki "zrobił ogromny progres". - Kiedy porównuję jego pierwsze przemówienia i występy, to widać, jak dużo nauczyła go ta kampania. To jest już inny Karol Nawrocki - podkreśla.
Co w drugiej turze będzie miało decydujący wpływ na wynik?
- To, która strona bardziej zmobilizuje swoich wyborców, ale nie tylko. Ważne będzie także to, przeciwko komu pójdą zagłosować wyborcy innych kandydatów z pierwszej tury. Te motywacje są niezwykle ważne, bo w drugiej turze wyborcom często towarzyszy emocja negatywna, czyli idę głosować, żeby pan X nie został prezydentem. Przeciwko komu wyjdą z domów tym razem? To dziś jest zasadnicze pytanie, które zadają sobie zapewne sztabowcy obu głównych kandydatów - uważa Krzysztof Łapiński.
Kamila Baranowska