Trudna kampania dla kandydatów PiS i PO. "To nie spacerek"
- Im bliżej wyborów, tym zmniejsza się grupa niezdecydowanych, a główni rywale skupiają się głównie na tym, by na finiszu kampanii popełnić jak najmniej błędów - mówi Interii prof. Bartłomiej Biskup, politolog z UW. Podkreśla też, że widać pierwsze symptomy zmęczenia wyborców wojną PiS i PO.

Do ciszy wyborczej zostały niespełna cztery dni. Jak wygląda sytuacja kandydatów po debacie wyborczej, czyli głównym wydarzeniu poprzedzającym pierwszą turę wyborów prezydenckich?
Sztabowcy wszystkich kandydatów utrzymują, że zrealizowali swoje założenia co do tej debaty. W przypadku dwóch głównych pretendentów do drugiej tury celem było poniesienie jak najmniejszych strat.
Debata prezydencka. Kto zyskał, kto stracił?
Prof. Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że na finiszu kampanii mało jest wydarzeń, które mogłyby całkowicie zmienić postawy wyborców poszczególnych kandydatów, a tych niezdecydowanych do zagospodarowania jest już coraz mniej.
- To była chyba najbardziej spokojna z debat, kandydaci mówili swoimi przekazami, po raz kolejny to samo, można się było tym zmęczyć - mówi prof. Biskup. - Im bliżej wyborów, tym zmniejsza nam się grupa niezdecydowanych, a główni rywale skupiają się głównie na tym, by na finiszu kampanii popełnić jak najmniej błędów - dodaje.
Tak jak pisaliśmy przed debatą, w najtrudniejszej sytuacji był kandydat popierany przez PiS, czyli Karol Nawrocki, który ostatni tydzień spędził na wyjaśnianiu sprawy kupna mieszkania w Gdańsku. Wiadomo było, że sprawa ta uderzy w kandydata PiS w debacie.
W sprawie dużo jest nieścisłości m.in. co do formy przekazania pieniędzy oraz tego, czy kandydat PiS zobowiązał się do opieki nad Jerzym Ż. (pojawiały się różne wersje) i jak się z tej obietnicy wywiązywał. W czwartek Interia ujawniła pismo, w którym Karol Nawrocki zobowiązał się do dożywotniej opieki nad Jerzym Ż. , zapewniając, że będzie łożył na jego utrzymanie, a po jego śmierci zajmie się pogrzebem.
Debata prezydencka i tłumaczenia Karola Nawrockiego
W debacie sprawa mieszkania wracała kilkukrotnie. Głównie za sprawą kandydatów koalicji rządzącej: Rafała Trzaskowskiego, ale też Szymona Hołowni czy Magdaleny Biejat.
- Karol Nawrocki jest kłamcą. Proszę mnie teraz pozwać - mówił Szymon Hołownia.
Z kolei gdy temat mieszkania podnosił prezydent Warszawy, Nawrocki odpowiadał ciosami w jego politykę, prowadzoną w stolicy np. wiążąc go z aferą reprywatyzacyjną albo budzącym kontrowersje niedawnym wywłaszczeniem 40 rodzin z warszawskiej kamienicy.
- Widać było, że Karol Nawrocki został do tego tematu dobrze przez swój sztab przygotowany. Miał spójny przekaz, zrobił, co mógł, by zneutralizować temat - ocenia prof. Biskup.
Czy to jednak oznacza, że sprawa mieszkania nie będzie rezonować?
- Będzie rezonować, bo ileś błędów komunikacyjnych zostało na początku popełnionych i tego się nie da wymazać. Oczywiście, jeśli chodzi o wyborców przekonanych, to ten wpływ będzie niewielki, ale w drugiej turze, gdy o zwycięstwie decydować będą nie tylko twarde elektoraty, ta sprawa może mieć znaczenie. Przez nią jakaś część wyborców, skłonna do głosowania na kandydata PiS, może zostać w domu, bo ta sprawa ich zniechęci - wyjaśnia ekspert. - Nie wątpię, że sztab Rafała Trzaskowskiego będzie do tego tematu wracał także przed drugą turą - dodaje.
Sprawa mieszkania będzie rezonować, bo ileś błędów komunikacyjnych zostało na początku popełnionych i tego się nie da wymazać. Oczywiście, jeśli chodzi o wyborców przekonanych, to ten wpływ będzie niewielki, ale w drugiej turze, gdy o zwycięstwie decydować będą nie tylko twarde elektoraty, ta sprawa może mieć znaczenie
Sprawa mieszkania pojawiła się także na samym końcu debaty w postaci tajemniczej koperty, którą Rafał Trzaskowski wręczył Karolowi Nawrockiemu, nie mówiąc co w niej jest.
Dopiero następnego dnia we wtorek dziennikarzom udało się dowiedzieć, że w kopercie było 26 cyfr - numer rachunku bankowego DPS, w którym przebywa pan Jerzy. Sztabowcy PiS przekonują, że to była "koperta ratunkowa", której kandydat KO użył, czując, że w debacie nie wypadł najlepiej. Zapowiadają też własną odpowiedź na ten gest.
Debata prezydencka. Jak wypadł Rafał Trzaskowski?
Jak debatę w wykonaniu Rafała Trzaskowskiego ocenia prof. Biskup?
- Było widać, że kandydat KO jest zmęczony kampanią i spięty, w poprzedniej debacie organizowanej przez "Super Express" wypadł lepiej, miał więcej luzu i swobody - mówi ekspert.
Prof. Biskup podkreśla jednak, że w sztabie Koalicji Obywatelskiej jest świadomość, że zwycięstwo nie będzie wcale łatwe.
- Poparcie Rafała Trzaskowskiego, które było wyższe niż poparcie Koalicji Obywatelskiej spadło. Jeśli Trzaskowski skończy pierwszą turę z wynikiem niższym niż notowania KO, czyli np. poniżej 30 procent to wizerunkowo będzie to dla kandydata bardzo niekorzystne - analizuje.
Jeśli Trzaskowski skończy pierwszą turę z wynikiem niższym niż notowania KO, czyli np. poniżej 30 proc. to wizerunkowo będzie to dla kandydata bardzo niekorzystne. Sztab KO zdaje sobie chyba z tego sprawę, że to jest ciężka kampania także dla Rafała Trzaskowskiego, który jest faworytem. To nie jest i nie będzie spacerek
Rafał Trzaskowski jest liderem sondaży, zarówno jeśli chodzi o pierwszą, jak i drugą turę wyborów prezydenckich.
- Sztab KO zdaje sobie sprawę z tego, że to jest ciężka kampania także dla Rafała Trzaskowskiego, który jest faworytem. To nie jest i nie będzie spacerek - podkreśla.
Wzrosty poparcia pozostałych kandydatów w wyborach prezydenckich
Prof. Biskup mówi, że o ile dwaj główni kandydaci grali w debacie wyborczej dość ostrożnie, bo bronili swoich pozycji sondażowych i nie chcieli podejmować ryzykownych działań, o tyle pozostali kandydaci nie mieli takich kalkulacji, dlatego ich starcia były ciekawsze.
Jako przykład podaje spięcie między kandydatami Lewicy Adrianem Zandbergiem i Magdaleną Biejat. Bardzo pozytywnie ocenia także występ Szymona Hołowni.
- Sęk w tym, że jego dobre występy w debatach nie przekładają się już na zwyżki w sondażach. Debata to tylko jedno z narzędzi kampanijnych, nie da się dobrymi występami nadrobić innych braków - podkreśla prof. Biskup.
- Sławomir Mentzen wypadł nieźle i pewnie dowiezie swój trzeci wynik w tych wyborach. Zwłaszcza, że kilkoro kandydatów za nim zanotowało wzrosty, więc to poparcie się rozlało i nie ma zagrożenia, że którykolwiek z nich wzrośnie na tyle, by zagrozić pozycji kandydata Konfederacji - dodaje ekspert.
Wybory prezydenckie. Symptomy końca polaryzacji? "Coś jest na rzeczy"
Prof. Biskup przyznaje, że po wzrostach poparcia dla kandydatów na dalszych pozycjach widać przebłyski zmęczenia wyborców polaryzacją, choć informacje o jej śmierci są mocno przedwczesne.
- Nie jest to koniec polaryzacji, ale widać symptomy, że jak dajemy Polakom wybór i możliwość poznania innych kandydatów, to oni mogą chcieć czegoś innego niż PiS i PO - wskazuje prof. Biskup.
- Sam fakt, że dziś PiS i PO łącznie mają 55 proc. poparcia, gdy jeszcze niedawno mieli 70 proc. pokazuje, że coś jest na rzeczy. I może nie wyjdzie to jeszcze w tych wyborach prezydenckich, ale kto wie, czy nie unaoczni się mocniej w następnych wyborach parlamentarnych? - zastanawia się politolog.
Pierwszy tura wyborów prezydenckich 2025 odbędzie się w niedzielę 18 maja. Drugą turę zaplanowano na niedzielę 1 czerwca.
Kamila Baranowska