Szerszy plan Szymona Hołowni. Próbuje osiągnąć cel "za wszelką cenę"
- Nie widzę odpowiedzialności za całość koalicji - mówi Interii prof. Ewa Marciniak, komentując ostatnie zapowiedzi Szymona Hołowni. Marszałek sugeruje opuszczenie rządu, jeśli koalicja nie przyjmie ustawy o asystencji osobistej. Politolożka wskazuje drugie dno słów Hołowni i szerszy plan, od którego zależy polityczna przyszłość lidera Polski 2050.

Ustawa o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami "powinna zostać wprowadzona już wiele lat temu" - podkreślił w mediach społecznościowych Łukasz Krasoń, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Projekt był też obietnicą wyborczą koalicji, która rządzi od półtora roku. Obecnie nie ma systemu, który regulowałby usługi asystenckie dla osób z niepełnosprawnościami. Zajmują się tym samorządy i organizacje pozarządowe.
Ustawa zakłada, że z pomocy asystenta będzie mogła skorzystać osoba z niepełnosprawnością od 13. do 65. roku życia. Krasoń w Sejmie zaznaczył, że propozycja w ciągu dekady ma kosztować ponad 70 mld zł.
Szymon Hołownia podkreśla, że procedowanie zmian jest opóźniane i wskazuje przy tym na ministra finansów. Czy chodzi wyłącznie o przyjęcie ustawy?
Wybory prezydenckie i opór przeciwko dominacji PO
- Szerszy kontekst jest taki, że ustawa o asystencji to element umowy koalicyjnej - wskazuje w rozmowie Interią prof. Ewa Marciniak, politolożka na Uniwersytecie Warszawskim i szefowa Centrum Badania Opinii Społecznej. CBOS formalnie jest fundacją, nad którą nadzór sprawuje premier.
Sam Hołownia również wskazywał na zobowiązania w umowie koalicyjnej. W środę na antenie radia TOK FM ten argument podkreślił też polityczny partner marszałka - wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Druga sprawa jest taka, że gołym okiem widać, że największa partia koalicji (Platforma Obywatelska - red.) dominuje w niej pod względem politycznym, wizerunkowym i legislacyjnym - mówi nam Marciniak.
Ofensywa argumentu "wartości". Szymon Hołownia o wyjściu z koalicji
Prześledźmy ostatnie wypowiedzi marszałka o asystencji osobistej. Podczas poniedziałkowej debaty prezydenckiej Hołownia zasugerował, że jeśli nie uda się przeforsować projektu, Polska 2050 opuści koalicję.
Będziemy walczyć o asystencję osobistą, mimo że nasi koalicjanci, minister finansów (Andrzej Domański - red.), blokuje tę ustawę po raz kolejny. Będziemy walczyć do tego stopnia, że jeżeli jej nie będzie, deklaruję to, wyjdziemy z koalicji
We wtorek, przed posiedzeniem Rady Ministrów i gmachem KPRM, odbył się protest osób z niepełnosprawnościami. - Pan marszałek wczoraj zapowiedział bardzo dosadnie, że koalicja wisi na włosku - zapowiadała Hołownię prowadząca zgromadzenie.
Sam marszałek był już mniej dosadny. - To nie jest włosek, to nie jest historia o tym, żeby kogoś straszyć albo szantażować. To historia o tym, żeby coś zrobić - zaczął.
Hołownia zaznaczył, że ustawa o asystencji osobistej jest "fundamentem wartości" w koalicji. Tezę powtórzył tego samego dnia, podczas konferencji prasowej w Białymstoku.
- Asystencja osobista to nie pomoc społeczna, to godność człowieka. Danie osobom z niepełnosprawnościami pracy, możliwości rozwoju, uczestnictwa w życiu kulturalnym, realizacji pasji, potrzeb - podkreślał.

- Sprawę będę stawiał bardzo mocno i zdecydowanie. Od półtora roku, co trzy miesiące wzywam na dywanik ministra Krasonia i innych urzędników, prosiłem o wyjaśnienia minister pracy i polityki społecznej (Agnieszka Dziemianowicz-Bąk - red.), wielokrotnie rozmawiałem o tym z premierem. To są rzeczy, które dawno powinny się wydarzyć, muszą wydarzyć się teraz - dodał.
Hołownia dalej stwierdził, iż "słyszał", że ustawa o asystencji nie wyszła z rządu i dostała "kolejną porcję uwag" z Ministerstwa Finansów. - Nie możemy tego procesu dalej opóźniać. Rozumiem, że to 900 mln zł w przyszłym roku, ponad dwa miliardy w kolejnym i dwa w następnym, ale to godność tych osób - argumentował.
Powtórzył deklarację z debaty o wyjściu z koalicji. - Nie dlatego, żeby kogoś szantażować albo straszyć. Jestem przekonany, że ta koalicja opiera się na wartościach. (...) Te wartości musi realizować, inaczej nie ma racji bytu - wskazał marszałek Sejmu.
W końcu, w rozmowie z Martą Kurzyńską dla Interii został zapytany o problemy w koalicji rządzącej. "Jeśli coś mnie frustruje, to rzeczywiście fakt, że my jako koalicja nie dowozimy rzeczy, które mieliśmy dowieźć. Nie dowieźliśmy ustawy o asystencji i ustaw sądowych" - przyznał.
Drugie dno zapowiedzi marszałka. Punkty wyborcze "za wszelką cenę"
Ewa Marciniak zwraca uwagę, że za kilka dni odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich, więc "kontekstem wypowiedzi marszałka jest sytuacja wyborcza".
- Szymon Hołownia za wszelką cenę chce zdobyć jeden, dwa, trzy punkty i dodać do średniej sondażowej, która dzisiaj wynosi około 6-7 proc., tak żeby uzyskać co najmniej dwucyfrowy wynik wyborczy, bo w takiej sytuacji wynik nie byłby dyskredytujący dla samego Hołowni - komentuje nasza rozmówczyni.
Ewa Marciniak zaznacza, że podczas wyborów w 2020 roku Hołownia kreował się na osobę o orientacji prospołecznej, mówił o demokracji inkluzywnej, podkreślał konieczność wsparcia osób z niepełnosprawnościami.
- Dzisiaj jest to w miarę czytelne, żeby nawiązać do - niewątpliwie - jego sukcesu wyborczego w 2020 roku. Tylko, że wtedy była zupełnie inna sytuacja. On nie był częścią czegoś większego - podkreśla Marciniak.
- Nawet jeśli dzisiaj duże ugrupowanie jest w koalicji dominujące - siłą liczby posłów i faktem, że premier jest z PO, to bierze się odpowiedzialność za całość. Koalicja to nie tylko własny projekt - mówi dalej.
To tak jakby za funkcjonowanie małżeństwa był odpowiedzialny tylko małżonek, który więcej zarabia. To tak nie działa
Pytamy, jak szefowa CBOS ocenia polityczną strategię Hołowni i mówienie o wychodzeniu z koalicji.
- To oczywiście można zrobić, ale nie teraz. Hołownia też ujmuje to leksykalnie w taki sposób, że to nie jest rodzaj ultimatum. To oczywiście odniesienie się do ważnego problemu. Asystencja osobista jest niezwykle istotna. Tylko, że kilka dni nie zrobi różnicy, żeby o tym powiedzieć. Po pierwszej turze też można o tym mówić, w tak samo nagłośniony sposób - zaznacza rozmówczyni Interii.
Asystencja osobista. Ewa Marciniak o ryzyku dla koalicji
- Po pierwsze widzę interes wyborczy. Po drugie nie widzę odpowiedzialności za całość koalicji, w której jest się przecież nie z przymusu - komentuje prof. Marciniak, podsumowując sugestie o opuszczeniu rządu.
Dopytujemy o wypowiedzi Hołowni, w których podkreśla, że odpowiedzialnością jest realizacja obietnic wyborczych.
- To oczywiście jest ważne zadanie koalicjantów. Tylko w polityce zawsze jest hierarchia priorytetów. Czy priorytetem jest, żeby reprezentant koalicji był w Pałacu Prezydenckim, czy priorytetem są groźby wyjścia z koalicji akurat w tym momencie? - pyta Ewa Marciniak.
- Napięcia w koalicji są widoczne od dawna. Ale tuż przed wyborami nabierają zupełnie innego światła. Są wyraźniejsze niż zwykle - mówi dalej i dodaje, że dla Hołowni nie bez znaczenia jest zaakcentowanie swojej pozycji w ramach Trzeciej Drogi.
Pozycji, która będzie mu potrzebna w nadchodzących miesiącach. Zgodnie z umową koalicyjną, jesienią powinno dojść do zmiany na stanowisku marszałka Sejmu.
- Ze względu na interes polityczni Hołowni, dla niego lepiej byłoby, gdyby pozostał marszałkiem. Z drugiej strony można użyć jego argumentu, że umowa koalicyjna to umowa i tak samo jak z asystencją, jest ze stanowiskiem marszałka i już nie ma dyskusji - Czarzasty przejmuje laskę marszałkowską - podkreśla Ewa Marciniak.
Jakub Krzywiecki
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl