Prawica idzie po władzę? Wynik Brauna "to nie jest wypadek przy pracy"
- Jedyne racjonalne wytłumaczenie, które przychodzi mi do głowy, to narastająca antyukraińskość - w ten sposób Piotr Witwicki skomentował w "Politycznym WF-ie" fakt, że ponad 6 proc. głosów w I turze wyborów prezydenckich trafiło do Grzegorza Brauna. Autorzy podcastu Interii analizowali, czy w Polsce zaczyna wiać prawicowy wiatr zmian. - Sławomir Mentzen i Konfederacja na stałe są już podmiotem, wobec którego liczony będzie dwucyfrowy wynik - dodał Marcin Fijołek.

Jednym z najbardziej nieoczekiwanych rezultatów I tury wyborów prezydenckich był ten osiągnięty przez Grzegorza Brauna. Europoseł Konfederacji Korony Polskiej zdobył 6,3 proc., choć zdecydowana większość sondaży przyznawała mu niższy wynik. Gdyby osiągnięte przez niego poparcie zsumować z tym 15-proc., zdobytym przez Sławomira Mentzena z Nowej Nadziei (wchodzącej w skład Konfederacji), okazuje się, iż na tych dwóch kandydatów zagłosowała więcej niż co piąta uprawniona osoba.
Czy w Polsce wyraźnie czuć już wiatr zmian wiejący z prawej strony? Rozmawiali o tym Piotr Witwicki i Marcin Fijołek w specjalnym, powyborczym wydaniu podcastu Interii "Polityczny WF". Drugi z nich przypomniał, że Braun kojarzony jest jako "człowiek z gaśnicą" i z różnych "happeningowych akcji" prowadzonych "po bandzie".
- A to zrzucił flagę Ukrainy z ratusza w Białej Podlaskiej, a to wykrzyczał jakieś hasła na sali w europarlamencie, jest też kwestia tzw. zatrzymania obywatelskiego (wobec lekarki, która przeprowadziła terminację ciąży - red.). Co nam to mówi? Istnieje kilka tez, skąd się wzięło niemal 6,5 proc. dla tego europosła - stwierdził prowadzący "Graffiti" w Polsat News.
"Polityczny WF" - nowe odcinki w serwisie Interia Wydarzenia oraz na platformach YouTube, Spotify i Podcasty Apple!
Wybory prezydenckie. Grzegorz Braun z zaskakującym wynikiem
Jak podkreślił Marcin Fijołek, różne badania zawsze wykazywały około 2-proc. elektorat, "który lubił tego typu kierunek". - Lecz 6,3 proc. to nie jest tylko wypadek przy pracy - jakiś gadżeciarz, który zachwycił gaśnicą i się spodobał - tylko coś chyba pękło. Może czegoś nie wyczuwamy - zastanawiał się.
Również Piotr Witwicki spostrzegł, iż od poniedziałkowego poranka pojawiają się głosy próbujące wytłumaczyć skalę poparcia dla Brauna. - Takie jego minizwycięstwo, bo mówiliśmy w "Politycznym WF-ie", że walka będzie o czwarte miejsce, a ponieważ mocny był Mentzen, nie spodziewaliśmy się, że mocny będzie również Braun. Jedyne racjonalne wytłumaczenie, które przychodzi mi do głowy, to narastająca antyukraińskość - ocenił redaktor naczelny Interii.
"Polityczny WF" - zobacz specjalny, powyborczy odcinek podcastu commentary Interii!
Ciąg dalszy artykułu pod wideo
Natomiast Marcin Fijołek nawiązał do komentarzy, wedle których wpływ na wyniki I tury - czyli również ten osiągnięty przez europosła Konfederacji Korony Polskiej - miała niedawna wyprawa Donalda Tuska do Kijowa, gdy premier - w ramach tzw. koalicji chętnych - uczestniczył wraz z kilkoma liderami krajów Europy.
- Oczywiście Władysław Kosiniak-Kamysz i wszyscy politycy rządowi dementowali, jak tylko mogli, sugestie, że chcą wysłać polskie wojska do Ukrainy, aby pilnowały kruchego pokoju. Taki sygnał mógł być odebrany jako: "Nie chcą nam powiedzieć prawdy, a już jadą do Kijowa się umawiać" - uznał.
Ponad 20 proc. dla Mentzena i Brauna. Elektorat "wiecznego buntu" wobec rządu?
Zdaniem prowadzącego "Graffiti" w polityce "rośnie rola happeningów", będących ważnymi dla wyborcy "siedzącego w mediach społecznościowych". Spodziewa się on, że w przyszłości zachowań podobnych do tych widywanych u Brauna będzie więcej. - Jestem daleki od określeń, że idzie brunatna fala, że Polska zamienia się w kraj nieprzypominający tego demokratycznego - to przesada. Stawiam dolary przeciw orzechom, że wśród wyborców Brauna są ludzie, którzy pokazali głosowaniem środkowy palec albo gest Kozakiewicza całej klasie politycznej - wyjaśniał.
Marcin Fijołek przytoczył również słowa wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, który zwrócił uwagę, że łączny rezultat Brauna i Mentzena jest niemal identyczny do tego, jaki w wyborach prezydenckich z 2015 roku osiągnął Paweł Kukiz - to mniej więcej 20 proc. - Zawsze jest jedna piąta wyborców na dużej, ostrej kontrze do rządu - uściślił.
Według Fijołka "to jest jakieś rozwiązanie zagadki, to wcale nie jest wielka miłość, która wybuchła do Brauna". - Tylko były dwie poważne oferty antysystemowe, może też trochę trzecia Adriana Zandberga, ale z nim nie było do końca wiadomo, czy jest antysystemowy, czy tylko wyrwany z objęć Lewicy - spostrzegł.
Prowadzący "Graffiti" w Polsat News wskazał przy tym, iż zarówno Mentzen, jak i Braun "strasznie mocno obgryzają PiS" z dotychczasowego elektoratu tej partii. - Widać to na danych w małych miejscowościach, małych powiatach - tam PiS było hegemonem, dzisiaj też jest silne, ale jest obgryzane (...). Mentzen i Konfederacja na stałe są już podmiotem, wobec którego liczony będzie dwucyfrowy wynik - a jeśli tak, rok 2027 stoi przed tą formacją otworem, jeśli chodzi o negocjacje rządowe - powiedział.
Karol Nawrocki tuż za Rafałem Trzaskowskim. PiS spodziewało się niższego wyniku
Redaktor naczelny Interii Piotr Witwicki z kolei dodał, że najpewniej w przyszłej kadencji parlamentu "żadnego rządu bez Konfederacji nie będzie", a ugrupowanie to w minionej I turze elekcji prezydenckiej "wyciągnęło maksimum".
Autorzy "Politycznego WF-u" przyjrzeli się też sytuacji Karola Nawrockiego, który wraz z Rafałem Trzaskowskim przeszedł do II tury. - W sztabie PiS spodziewano się kilku, może pięciu, sześciu punktów proc. straty do Trzaskowskiego i uznano, że to będzie niezły wynik. Strata to dwóch punktów proc. - to pierwszy sukces. Po drugie, mają skąd czerpać wyborców przed II turą. Wydaje się, że dynamika i piłka są po ich stronie - sprecyzował Marcin Fijołek.
Piotr Witwicki wspomniał o kilku rozmowach, które tuż przed wyborami przeprowadził z politykami PiS. - Wydawali się zdruzgotani, przestali wierzyć właściwie w Nawrockiego: "że szkoda, że takiego kandydata mamy", "a ten też się nie nadawał", "a ten to byłby jeszcze gorszy", "a ten był lepszy, ale go nie lubimy". A tu się okazało, że wyborcy bardziej wierzą w kandydata PiS niż jego politycy - skwitował redaktor naczelny Interii.