- W grze są aktualnie trzy nazwiska: dwie panie i jeden pan - mówi Interii polityk z kierownictwa Lewicy, którego pytamy o to, kto z ramienia tej formacji latem 2025 roku stanie do wyścigu o Pałac Prezydencki. Wspomniane trzy nazwiska, to - jak wylicza nasz rozmówca - minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat oraz wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Wybory 2025. Cel Lewicy: Poprawić tragiczny wynik Biedronia O ile personalia dwóch liderek Lewicy nie mogą w tym kontekście dziwić - nieoficjalnie politycy tej formacji od miesięcy mówią, że partia skłania się do wystawienia kobiety - o tyle nazwisko Gawkowskiego jest pewnym novum. - Krzysiek postawił się do dyspozycji partii. Można powiedzieć, że uznał: czego nie robi się dla partii - relacjonuje nam jeden z prominentnych polityków Lewicy. Jak dowiadujemy się we władzach Lewicy, wspomniane trzy nazwiska nie są dziełem przypadku. To efekt kompleksowych badań wizerunku partii, które Lewica przeprowadza jesienią. W ich ramach sprawdza m.in. odbiór ugrupowania przez elektorat, postrzeganie liderów, kwestie programowe czy kwestie przywództwa w Lewicy. Wyniki badań i płynące z nich wnioski będą zaprezentowane na zamykającej rok konwencji. We wspomnianych badaniach zleconych przez Lewicę jedną z kwestii, o którą zapytano respondentów, był wyścig prezydencki i personalia najbardziej rokujących kandydatów z formacji Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Jak przekazują źródła Interii, w oczach wyborców największe szanse mają właśnie Dziemianowicz-Bąk, Biejat i Gawkowski. - To nam wyszło w badaniach, które zleciliśmy. Ta trójka jest gwarantem tego, że kandydat Lewicy uzyska lepszy wynik niż w 2020 roku - mówi Interii wysoko postawiony polityk Lewicy. Przypomnijmy, w 2020 roku startujący z ramienia Lewicy Robert Biedroń uzyskał zaledwie 2,22 proc. poparcia, osiągając dopiero szósty wynik w stawce. Zagłosowało na niego nieco ponad 432 tys. Polaków. W Lewicy wynik Biedronia został odebrany jako katastrofa. Tym większa, że był gorszy od wyniku wystawionej przez Lewicę w 2015 roku Magdaleny Ogórek (2,38 proc.). Zamykająca polityczny rok konwencja Lewicy pierwotnie planowana była na 7 grudnia, ale z informacji Interii wynika, że data została przesunięta o tydzień do przodu. Powodem jest to, że 7 grudnia swojego kandydata w wyborach prezydenckich zaprezentuje Koalicja Obywatelska, a konkurowanie na uwagę mediów oraz opinii publicznej z największą partią Koalicji 15 Października byłoby z góry skazane na porażkę. Nowa Lewica z Razem o wspólnym kandydacie Do daty 14 grudnia zanadto przywiązywać się jednak nie należy, bo i tutaj może dojść do nagłego zwrotu akcji. Wszystko z powodu trwających na Lewicy negocjacji dotyczących wyłonienia wspólnego kandydata bądź kandydatki w wyborach prezydenckich. Jak dowiaduje się Interia, Nowa Lewica chciałaby osiągnąć w tej kwestii porozumienie również z partią Razem, z którą niedawno rozstały się w Sejmie. - Będziemy chcieli dogadać się z Razem - mówi nam polityk z władz Nowej Lewicy. Jak precyzuje, jeśli uda się osiągnąć porozumienie wszystkich formacji lewicowych przed 14 grudnia, kandydatura zostanie zaprezentowana właśnie wtedy. Jeżeli jednak rozmowy by się przeciągały, to prezentacja kandydata albo kandydatki może mieć miejsce pod koniec grudnia albo nawet w pierwszej połowie stycznia. - Jeśli będzie szansa na wyłonienie jednego kandydata albo kandydatki dla całej lewicy, to te dwa, może trzy tygodnie nie zrobią różnicy - mówi jedno z naszych źródeł. O kwestię kandydata w wyborach prezydenckich Interia zapytała też Adriana Zandberga w niedawnym wywiadzie. - O tym partia zdecyduje we właściwym czasie - uciął temat współprzewodniczący Razem. I dodał: - Większość sił politycznych nie podjęła jeszcze swoich decyzji i nie jest to przypadek. Jest czas. Tak długiej kampanii, jaka była w 2020 roku, długo już w Polsce nie będzie. Na stole jest wiele wariantów. Kto wie, może Nowa Lewica poprze kandydata Razem?