Mobilizacja sposobem na zwycięstwo? Prof. Chwedoruk: Rzeczywistość wygląda inaczej
- To, na ile uda się zwyciężyć Rafałowi Trzaskowskiemu, nie będzie zależało od mobilizacji, ale potencjału demobilizowania. Niegdyś Donald Tusk i Bronisław Komorowski przegrywali wybory prezydenckie w drugiej turze, bo PiS znalazło tematy, w których mobilizowało przeciwko kandydatowi PO także wyborców odległych od Platformy. Teraz rzeczywistość wygląda trochę inaczej - mówi Interii prof. UW Rafał Chwedoruk. Na finiszu kampanii wyborczej politolog ocenia szanse kandydatów i mówi o wyzwaniach, jakie przed nimi stoją.

Marta Kurzyńska, Interia: Czy kandydaci mają szanse w swoich ostatnich wystąpieniach wpłynąć jeszcze na wynik wyborów w I turze, czy wyborcy już podjęli decyzję?
Prof. UW Rafał Chwedoruk, politolog: - Większość wyborców, na długo przed wyborami wie, na kogo zagłosuje.
Nawet jeśli kandydat w trakcie kampanii znajdzie się w tarapatach, większość pozostanie mu wierna?
- Główne formacje, szczególnie dwie najważniejsze, nauczyły się od lat radzić sobie z wszelką krytyką, przedstawiając ją jako po prostu polityczną intrygę drugiej strony. W efekcie dzisiaj mityczne "game changers" faktycznie nie występują, a jeśli mają jakieś zastosowanie, to raczej dotyczy to polityków spoza głównych formacji politycznych. W wyniku ujawnienia kompromitujących informacji kandydat może stracić niewielki odsetek głosów.
Jest impregnowany?
- Jeśli ma to jakieś znaczenie, to tylko takie, że utrudnia mobilizację w drugiej turze tych nielicznych już wyborców, którzy nie są silniej zidentyfikowanymi z daną partią.
Czyli dla Karola Nawrockiego prawdziwy kłopot może się pojawić właśnie w drugiej turze?
- Efekt gdańskiego rynku nieruchomości nie będzie widoczny w pierwszej turze. Wszystko dzieje się w dużym tempie i trudno, by sondaże to precyzyjnie i natychmiast to odzwierciedlały. Natomiast druga tura już jest takim momentem.
- By powtórzyć kazus Andrzeja Dudy, kandydat Prawa i Sprawiedliwości musiałby dotrzeć do wyborców, którzy na co dzień nie są zwolennikami PiS-u, a którzy także nie są nawet zwolennikami Konfederacji. Fenomen sukcesów PiS-u polegał na tym, że Prawo i Sprawiedliwość potrafiło docierać do wyborców rzadziej stawiających się przy urnach.
I dla nich ta sytuacja z mieszkaniem będzie nie do zaakceptowania?
- Taki komunikat zdecydowanie utrudnia mobilizację, a warto pamiętać, że kandydat PiS-u na starcie był mało rozpoznawalny. Od początku zaczął towarzyszyć mu polityczny bagaż niekoniecznie ułatwiający wyborczą podróż. Teraz jeszcze obfitująca w dość czytelną dla opinii publicznej symbolikę sytuacja z gdańską kawalerką.
- To być może jest największe zaskoczenie w dotychczasowych kampaniach wyborczych. Jak duża partia polityczna, mająca za sobą tyle sukcesów wyborczych, wystawia kandydata, z którego od początku w zasadzie musi się tłumaczyć.
Jak radzi sobie z tym tłumaczeniem?
- Myślę, że to jest sytuacja, w której najlepszy sztab wyborczy, najwięksi specjaliści od kampanii wyborczej nie mogliby sobie do końca poradzić. Młody polityk, starszy człowiek, atrakcyjna nieruchomość w dużej aglomeracji. To jest nie do obrony. Można tylko minimalizować straty.
- To byłaby sytuacja ekstremalnie trudna dla każdego polityka. Karol Nawrocki nie dysponuje atutami, typowymi dla doświadczonego zawodowego polityka PiS-u, takiego, za którego partia gotowa byłaby politycznie walczyć. Więc rodzi się pytanie o zasadność wyboru takiego kandydata.
To był strategiczny błąd?
- Po raz pierwszy od 2005 roku przez chwilę wszyscy zastanawiali się, bazując na sondażach, czy aby na pewno to kandydaci Platformy i PiS-u spotkają się w drugiej turze. Po raz pierwszy PiS był zagrożony. Co samo w sobie jest precedensem. A przecież w sondażach Prawo i Sprawiedliwość od wielu miesięcy ma stabilną pozycję na dość wysokim poziomie.
Obrona przez atak na Rafała Trzaskowskiego to dobra strategia?
- Oczywiście Prawo i Sprawiedliwość musi w tej sytuacji uciekać i polaryzacją przedstawiać to, że przeciwnik, jest jeszcze gorszy niż nasz kandydat. Natomiast warto pamiętać, że kwestia reprywatyzacji nie miała dużej nośności ogólnokrajowej, a nawet w samej Warszawie, gdzie, choć pomogła Patrykowi Jakiemu w uzyskaniu dobrego wyniku i dotarciu do nowych wyborców w wyborach prezydenckich, to w częściach Warszawy zdominowanych przez budownictwo z lat 60., 70., 80. i nowsze to nie był ważny temat. Nagłe przywracanie tego tematu nie może być politycznie skuteczne. Sztab Nawrockiego w kwestii kawalerki sprawia więc wrażenie mocno improwizującego.
Ale czy to znaczy, że w sztabie Rafała Trzaskowskiego już właściwie dzisiaj mogłyby strzelać korki od szampana, że on już nic nie musi robić?
- W zasadzie te korki od szampana mogły strzelać już pięć lat temu, kiedy pojawił się w wyborach, które wiadomo było wówczas, że przegra.
To co było powodem do radości?
- Rafał Trzaskowski uratował Platformę Obywatelską. Łatwość, z jaką przejął absolutną większość "niepisowskiego" elektoratu, wtedy czyniła go już kandydatem w kolejnych wyborach. Wystarczało nie popełniać błędów i choć w istocie kampania Rafała Trzaskowskiego nie należy do szczególnie błyskotliwych, a jego wystąpienia publiczne, wypowiedzi w większości nie utrwaliły się w świadomości zbiorowej, to póki co na miarę swoich możliwości osiąga cele.
Nawet jeśli momentami traci poparcie?
- Nawet jeśli traci poparcie, co pokazują sondaże z ostatnich tygodni, to traci je na rzecz Magdaleny Biejat i innych kandydatów koalicyjnych. Absolutna większość tego poparcia wróci do niego w drugiej turze.
Szymon Hołownia mówi, że to on ma większe szanse na wygraną w drugiej turze niż Rafał Trzaskowski.
- Coś Szymon Hołownia musi mówić, żeby legitymizować własną kandydaturę. Nawet ostatnia debata pokazała, że bardzo łatwo jest Szymonowi Hołowni zadać pytania, w których musi w sposób jasny wybierać, a marszałek Sejmu takich wyborów unika.
- Rafał Trzaskowski w zasadzie na swój sposób idzie podobną drogą, co Szymon Hołownia. Unika wyrazistości, żeby być wybieralnym przez jak najszersze grono wyborców. W drugiej turze Trzaskowski może liczyć na poparcie ponadstandardowe w tych grupach społecznych, których mobilizacja wyborcza zawsze jest na bardzo wysokim poziomie.
Tu znów główną rolę odegra frekwencja?
- To, na ile uda się zwyciężyć Trzaskowskiemu, nie będzie zależało od mobilizacji, ale potencjału demobilizowania. Niegdyś Donald Tusk i Bronisław Komorowski przegrywali wybory prezydenckie w drugiej turze, bo Prawo i Sprawiedliwość znalazło tematy, w których mobilizowało przeciwko kandydatowi Platformy Obywatelskiej także wyborców od Platformy odległych. Teraz rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Platforma świadomie unikała takich tematów, które mobilizowałyby przeciwko niemu [Trzaskowskiemu - red.]. Z kolei kandydat PiS-u nie jest kandydatem, któremu łatwo byłoby mobilizować wyborców odległych od prawicy, ponieważ ma dość radykalne poglądy i zdarzyły się wspominane wcześniej sytuacje.
A Rafał Trzaskowski przyciągnie elektorat lewicowy? Czy sytuacja z tęczową flagą mu na tyle zaszkodziła, że będzie miał z tym problem?
- Elektorat lewicowy jest wewnętrznie zróżnicowany, bo w ostatnich latach lewica pozyskała olbrzymie ilości wyborców młodych z wielkich miast. Ale procentowo wciąż lewica ma najwyższe wyniki w tradycyjnych bastionach SLD, typu Zagłębie Dąbrowskie, wiele miast ziem odzyskanych, fragmenty Wielkopolski. Jeśli coś spaja elektorat lewicy, to jest to dystans wobec prawicy.
A co się stanie z elektoratem Konfederacji w drugiej turze?
- W poprzednich wyborach ówczesny elektorat Konfederacji podzielił się niemalże symetrycznie, a część o bardziej korwinistycznym podejściu do gospodarki była raczej bliżej kandydata Platformy Obywatelskiej albo nie uczestniczyła w wyborach. Wyborcy, którzy mają oblicze bardziej narodowo-konserwatywne, głosowali wówczas na kandydata PiS.
- W ostatnich kilkunastu miesiącach Konfederacja przesunęła się, jeśli chodzi o swoje zaplecze społeczne, stronę PiS-u, pozyskując wielu rozczarowanych PiS-em wyborców, co siłą rzeczy będzie miało także wpływ na strukturę głosowania w drugiej turze. Tym razem większość wyborców Konfederacji zagłosuje na kandydata PiS-u, ale nie w stu procentach.
Część nie zagłosuje wcale?
- Pokazują to wszystkie badania. Będzie istotny odsetek takich, którzy nie zagłosują w ogóle, a nawet oddadzą głos na Rafała Trzaskowskiego. Karol Nawrocki będzie miał ograniczenia, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych zwolenników przed drugą turą.
Na ile polityka rządu obciąża Rafała Trzaskowskiego?
- Na pewno nie pomaga. Dyskusyjna była decyzja o składce zdrowotnej. Manipulowanie przy finansowaniu publicznej służby zdrowia w trakcie kampanii wyborczej, nie jest sensowne. Podróż Tuska do Kijowa w towarzystwie Emanuela Macrona i Keira Starmera, podżegających w zasadzie do III wojny światowej, w sytuacji, w której absolutna większość Polaków nie chce wysłania wojsk Polski w jakimkolwiek charakterze na Ukrainę. To pokazuje, że wszyscy w Platformie Obywatelskiej chcą zwycięstwa Trzaskowskiego, ale nie wszyscy chcą jego błyskotliwego zwycięstwa.
Mimo zaprzeczeń rządu PiS bardzo mocno akcentuje sprawę ewentualnych wojsk polskich w Ukrainie. To może być skuteczne paliwo?
- W rywalizacji z Mentzenem pewnie tak, natomiast PiS nie ma mocnych kart ze względu na swoją własną politykę wobec Ukrainy, na wypowiedzi własnych polityków z początku wojny.
Ewentualna przegrana Nawrockiego byłaby łatwa do przełknięcia przez PiS, czy spowoduje perturbacje?
- Przegrana przegranej nierówna. Oczywiście wszystko zależy od skali. Jeśli dystans pomiędzy Nawrockim a Mentzenem będzie niewielki, to w PiS-ie powróci temat rozliczeń, które zostały umiejętnie przez obecne kierownictwo odsunięte. Natomiast jeśli ten dystans będzie rzędu 10 proc., to wtedy te rozliczenia będą miały raczej umiarkowany charakter.
- Jeśli w drugiej turze ten dystans osiągnie rząd 5 proc., nie uda się zmobilizować większego odsetka nowych wyborców wokół Nawrockiego, wówczas może powrócić hasło Koalicji Polskich Spraw, serwowane przez otoczenie prezydenta Dudy, mające inspirować tworzenie jakichś pomostów pomiędzy PSL-em, Konfederacją a PiS-em. To oznaczałoby odsunięcie na plan dalszy głównego nurtu Prawa i Sprawiedliwości skupionego wokół Jarosława Kaczyńskiego.
Co zły wyborczy wynik oznaczałby dla Szymona Hołowni?
- Oczywiście nie będzie marszałkiem Sejmu, wizja rotacji się ziści. Zmieni się układ sił wewnątrz Trzeciej Drogi, nastąpi stopniowa atrofia Polski 2050, a w wariancie bardziej rewolucyjnym stopniowe przyciąganie czołowych polityków Polski 2050 przez Platformę Obywatelską. Nie powiem, że Szymon Hołownia walczy o polityczne życie, ale nigdy więcej już takiej szansy, jaką miał w ostatnich kilku latach, może w polityce nie otrzymać.
Rozmawiała Marta Kurzyńska
* Na zdjęciu głównym: niektórzy kandydaci na prezydenta: Szymon Hołownia (Tomasz Jastrzębowski/REPORTER), Rafał Trzaskowski (Marek Lasyk/REPORTER), Karol Nawrocki (Grzegorz Wajda/REPORTER), Sławomir Mentzen (Paweł Wodzynski/East News), fot. w tle: Beata Zawrzel/REPORTER, grafika: A.Włodarczyk
Najnowsze informacje o sondażach, kampanii i przebiegu głosowania publikujemy w naszym raporcie specjalnym - Wybory prezydenckie 2025.
Wybory prezydenckie 2025. Lista kandydatów
Artur Bartoszewicz (kandydat niezależny)
Magdalena Biejat (kandydatka Nowej Lewicy)
Grzegorz Braun (kandydat Konfederacji Korony Polskiej)
Szymon Hołownia (kandydat Polski 2050 i PSL)
Marek Jakubiak (kandydat Wolnych Republikanów)
Maciej Maciak (kandydat Ruchu Dobrobytu i Pokoju)
Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji)
Karol Nawrocki (kandydat wspierany przez PiS)
Joanna Senyszyn (kandydatka niezależna)
Krzysztof Stanowski (kandydat niezależny)
Rafał Trzaskowski (kandydat KO)
Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców)
Adrian Zandberg (kandydat Razem)