Minimalna przewaga Trzaskowskiego w exit pollu. "Były emocje"
Euforia - tak jednym słowem można podsumować atmosferę, która o godz. 21 zapanowała w warszawskim Muzeum Etnograficznym, gdzie swój wieczór wyborczy organizuje sztab Rafała Trzaskowskiego. - Były emocje. Jeżeli potwierdzi się to 50,3 do 49,7 proc., będzie świetnie, ale ostateczne wyniki podaje PKW - mówi Interii senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski.

Z danych sondażu exit poll Ipsos-u na zlecenie Telewizji Polsat, TVP i TVN wynika, że to Rafał Trzaskowski otrzymał 50,3 proc. głosów, a jego konkurent Karol Nawrocki - 49,7. Różnica między kandydatami jest zbyt mała, żeby przesądzać o końcowym rezultacie, ale jeśli wyniki exit poll się potwierdzą, będzie to oznaczać ogromną zmianę na polskiej scenie politycznej.
Wyniki wyborów 2025. Jakie nastroje w sztabie Rafała Trzaskowskiego
Euforia - tak jednym słowem można podsumować atmosferę, która o godz. 21 zapanowała wśród obecnych na wieczorze wyborczym Trzaskowskiego. Euforia zrozumiała i wyczekiwana, ale zastanawiająca o tyle, że różnica między Trzaskowskim i jego kontrkandydatem, popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość Karolem Nawrockim, wynosi zaledwie 0,6 pkt proc.
Mimo tego, Trzaskowski wygłosił mowę, jakby wszystko było już przesądzone. Podziękował swojej żonie Małgorzacie, szefowej sztabu wyborczego Wioletcie Paprockiej-Ślusarskiej. Obiecał, że koniec kampanii to nie koniec rozmów z Polakami, które - jak zapewnił - bardzo polubił w ostatnich miesiącach. Zaapelował też do wyborców Nawrockiego, dając im słowo, że o nich nie zapomni, będzie z nimi rozmawiać i starać się wspólnie odbudować polską wspólnotę narodową. Przy tym ostatnim wątku padło kultowe już hasło o "prezydencie wszystkich Polaków".
Wybory prezydenckie 2025. Senator KO: Były emocje
- Były emocje. Jeżeli potwierdzi się to 50,3 do 49,7 proc., będzie świetnie, ale ostateczne wyniki podaje PKW.To są setki tysięcy głosów, a do tego należy doliczyć głosy tych, którzy przebywają poza granicami, bo w exit pollach tego nie ma. Wierzę w to, że to się potwierdzi, a Rafał Trzaskowski będzie prezydentem, który łączy wszystkich Polaków - mówi Interii senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski.
Mimo emocji i tak "zwycięskiej" przemowy Trzaskowskiego, sala w Muzeum Etnograficznym szybko opustoszała. Czterdzieści minut po godz. 21 na miejscu nie było już niemal żadnego ważnego polityka.
Jeszcze przed ciszą wyborczą niemal wszyscy politycy, dziennikarze i komentatorzy byli zgodni: druga tura będzie "na żyletki", a zwycięzcy możemy nie poznać aż do poniedziałkowego przedpołudnia. I nie pomylili się. Różnica między Trzaskowskim i Nawrockim jest minimalna, co zresztą w swoim przemówieniu zauważył sam prezydent Warszawy, podkreślając, że określenie "na żyletki" na trwałe wejdzie do słownika polskiej polityki. Jeśli jednak wyniki z wieczoru wyborczego potwierdzą się również w poniedziałek, będzie to oznaczać niezwykle ważny przełom dla obozu rządzącego.

Wybory prezydenckie 2025. Co możliwa wygrana Trzaskowskiego znaczy dla rządu
Po pierwsze, rząd w końcu będzie mógł zacząć rządzić na pełnej prędkości, a nie głównie zarządzać. Co prawda prezydent Andrzej Duda zawetował Koalicji 15 Października tylko sześć ustaw, ale jasno dał do zrozumienia, że dla wielu fundamentalnych reform ekipy Donalda Tuska - co ciekawe, Trzaskowski nie wspomniał Tuska nawet półsłowem podczas swojego wystąpienia - nie będzie jego zgody. Zwłaszcza tych dotyczących kwestii prawno-człowieczych jak liberalizacja prawa aborcyjnego czy legalizacja związków partnerskich. Tu jednak rządzący najpierw musieliby porozumieć się wewnątrz obozu władzy, bo z tym w minionym półtora roku mieli przede wszystkim problem.

Odbicie Pałacu Prezydenckiego szansa na wdrożenie prawdziwych reform, a nie szukanie rozwiązań tymczasowych. To też jednak dużo większa odpowiedzialność, bo Tuskowi i spółce skończy się etatowa wymówka dla wyborców pt.: nie możemy nic zrobić, bo prezydent zawetuje/zawetował.
- Rafał Trzaskowski to naprawdę bardzo wymagający partner. Ale partner - mówi Interii Konrad Frysztak, poseł i wiceszef klubu parlamentarnego KO. - Będzie od nas wymagać dowiezienia tego, czego nie dowieźliśmy. A jeśli po stronie Koalicji 15 Października nie będzie widzieć odpowiedniego zapału, to z pewnością powie: sprawdzam - dodaje nasz rozmówca.
Po drugie, obsadzenie urzędu prezydenta przez polityka z obecnej ekipy rządzącej, to arcyważna polisa ubezpieczeniowa dla Koalicji 15 Października na wypadek porażki w wyborach parlamentarnych w 2027 roku. A, nie oszukujmy się, ostatnimi czasy wszystkie sondaże wskazują na taki właśnie scenariusz. Słupki mogą się zmienić, jeśli Koalicja 15 Października dostanie "premię za zwycięstwo" w wyborach prezydenckich albo w wyniku realizowania kolejnych obietnic wyborczych, których elektorat desperacko wyczekuje.
Jeśli jednak tak się nie stanie i Koalicja 15 Października w 2027 roku odda władzę, to Trzaskowski będzie ostatnim bastionem. To jego zadaniem byłoby zadbanie, żeby Prawo i Sprawiedliwość, być może w koalicji z Konfederacją, nie domknęło systemu i nie zrobiło powtórki z lat 2015-23.
Wreszcie po trzecie, wygrana Trzaskowskiego to wymierne wzmocnienie Koalicji Obywatelskiej w ramach obozu władzy. Tym bardziej, że kandydaci pozostałych koalicjantów - Magdalena Biejat z Lewicy i Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) - zanotowali rozczarowujące (Biejat) lub wręcz fatalne (Hołownia) wyniki.
Namacalnym dowodem tego wzmocnienia pozycji KO będzie zapowiedziana już przez premiera Tuska rekonstrukcja rządu. Ma nastąpić niedługo po wyborach. Rząd ma zostać uszczuplony, a jego struktura zmieniona tak, żeby stał się bardziej efektywny. Wśród koalicjantów KO panuje wyczuwalna obawa, że będzie to wymarzona okazja do "przycięcia" wpływów Lewicy, PSL i Polski 2050. Zwłaszcza, że sam premier nawet w publicznych wypowiedziach nie krył się z zamiarem renegocjacji umowy koalicyjnej. Wygrana Trzaskowskiego - znów: jeśli potwierdzi się w oficjalnych wynikach - da mu do tego idealny pretekst.