Sławomir Mentzen zamieścił w środę popołudniu obszerny wpis na platformie X. W pierwszych słowach podziękował Radzie Liderów za wybranie właśnie jego jako kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Zwrócił uwagę na wielką odpowiedzialność, jaka teraz na nim ciąży. Jak zaznaczył, ma świadomość tego, że sympatycy Konfederacji są zawiedzeni brakiem prawyborów. Poseł podkreślił, że główny problem w ich organizacji stanowiła słaba frekwencja. Przypomniał, że przed pięcioma laty prawybory przyciągnęły 7 tys. osób. Dla porównania przytoczył dane ze Stanów Zjednoczonych. "W 2020 roku w prawyborach demokratów w USA wzięło udział 35 mln osób, a u republikanów w 2016 roku 31 mln osób" - zaznaczył. Sławomir Mentzen. Tłumaczy, dlaczego nie było prawyborów Mentzen zauważył, że Krzysztof Bosak otrzymał w poprzednich prawyborach około 2,5 tys. głosów, a ostatecznie w całym kraju zagłosowało na niego 1,3 mln wyborców. Ten przykład pokazuje zdaniem posła, że "prawybory są testem, kto ma większe zdolności organizacyjne". "Niska frekwencja ułatwia wpłynięcie na wynik przez inne partie lub inne zorganizowane grupy" - argumentował dalej polityk. Sławomir Mentzen wskazał, że organizacja prawyborów mogłaby doprowadzić do rozłamu w ugrupowania, czego wolał uniknąć. "Mogły pojawić się podziały, których nie udałoby się już załatać. Utrudniałoby to bardzo dalszą wspólną pracę" - zapewniał. "Zdecydowanie wolę być wybrany na kandydata po decyzji Rady Liderów" - zapewnił Mentzen. Dodał, że w przypadku prawyborów najprawdopodobniej by je wygrał. Jak zaznaczył, wolał uniknąć bezpodstawnych oskarżeń o fałszerstwa i oszustwa ze strony przeciwników. Mentzen zaskoczony. Chodzi o deklarację Bosaka Mentzen przyznał, że decyzja Krzysztofa Bosaka o rezygnacji z kandydowania go zaskoczyła, ale "była bardzo rozsądna i dojrzała, świadcząca o sporej dalekowzroczności i cierpliwości". Poseł zaznaczył, że nie namawiał lidera Ruchu Narodowego do rezygnacji. Dalej wieszczył wspaniałą przyszłość swojemu koledze z Konfederacji. Zwrócił uwagę, że Bosak może kandydować za sześć lat i mieć szansę na awans do drugiej tury. Sławomir Mentzen napisał, że "kandyduje po raz pierwszy i być może ostatni". W 2030 roku - jak przekazał - widzi siebie jako ministra finansów. "Ze swojej strony mogę obiecać, że wyborcy Konfederacji nie będą mieli problemu z odróżnieniem mnie od kandydatów PiS i PO, a mój program wyborczy będzie tak bardzo konfederacyjny, jak tylko się da" - zadeklarował kandydat ugrupowania. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!