Sławomir Mentzen będzie kandydatem Konfederacji w wyborach prezydenckich 2025 roku. Formalną decyzję w tej sprawie podjęła w miniony wtorek Rada Liderów partii. Wcześniej politycy Konfederacji zapowiadali, że kandydat ich partii zostanie wyłoniony w wewnętrznych prawyborach, w których wystartować miał zarówno Sławomir Mentzen jako lider Nowej Nadziei, jak i Krzysztof Bosak, lider Ruchu Narodowego, a niewykluczone, że także Grzegorz Braun jako lider Konfederacji Korony Polskiej. Wszystkie trzy środowiska wchodzą w skład Konfederacji. Wybory prezydenckie 2025 i decyzja Krzysztofa Bosaka Jak wynika z informacji Interii, decyzja Bosaka, którą zakomunikował w ubiegłym tygodniu w rozmowie z Radiem Zet, zaskoczyła jego kolegów z partii. - Nie konsultował tego z nikim, choć dyskusje na temat sensowności prawyborów toczyły się od dawna - mówi nam jeden z rozmówców, związanych z Konfederacją. Do pomysłu prawyborów coraz więcej wątpliwości mieli zwłaszcza politycy Nowej Nadziei. - Cały czas toczyły się rozmowy na ten temat, że to niepoważne, że żadna duża partia już tego nie robi, że stracimy czas, energię i fundusze, które powinniśmy zachować na właściwą kampanię prezydencką. A na koniec wszyscy się pokłócimy. Argumentów było dużo, ale wspólnej decyzji, że rezygnujemy nie było. W tym sensie Krzysztof nas zaskoczył - zdradza nam jeden z polityków, związanych z Nową Nadzieją. Bosak, po wycofaniu się z udziału w prawyborach, napisał do swoich sympatyków: "Proszę o zaufanie, że to najwłaściwsza decyzja pozwalająca utrzymać jedność i rozwój Konfederacji". To wywołało spekulacje, że Bosak wycofał się z obawy, że rywalizacja wewnątrz Konfederacji w prawyborach może doprowadzić nawet do rozłamu wewnątrz partii. Konfederacja: Napięte relacje między liderami Relacje między Nową Nadzieją a Ruchem Narodowym są od dłuższego czasu napięte. Nie pomógł im fakt, że ludzie Mentzena zdobyli więcej mandatów w europarlamencie niż narodowcy (na sześć mandatów przypadających Konfederacji środowisko Menztena wywalczyło trzy, narodowcy dwa, jeden przypadł Grzegorzowi Braunowi). Punktem zapalnym okazał się zwłaszcza mandat Ewy Zajączkowskiej-Hernik, która startowała z drugiego miejsca na liście w Warszawie i prześcignęła "jedynkę", którą był Krystian Kamiński. Potem doszły jeszcze niesnaski dotyczące tego, w jakiej frakcji powinna znaleźć się Konfederacja w Parlamencie Europejskim. Ostatecznie europosłowie się podzielili. Trójka, związana z Nową Nadzieją, przyłączyła się do nowej, skrajnie prawicowej frakcji, założonej przez niemiecką AfD. Dwoje europosłów, związanych z narodowcami, negocjowało swoją obecność we frakcji tworzonej przez Marine Le Pen. Ostatecznie, podobnie jak Braun, pozostali europosłami niezrzeszonymi. W toku trwających rozmów dotyczących prawyborów w Konfederacji pojawiały się różne pomysły na to, jak się z nich wycofać, by żadne środowisko nie było stratne. Sławomir Mentzen od początku był zdeterminowany w kwestii startu w wyborach prezydenckich. Jak można usłyszeć w Konfederacji, projekt "Mentzen2025" to jeden z etapów jego długofalowego, politycznego planu budowy prawicowo-wolnościowej formacji, która miałaby zagrozić hegemonii PiS na prawicy. Prawybory prezydenckie w Konfederacji i ryzyko rozłamu - Sprawa prawyborów nie stanęła na ostrzu noża, nikt nikomu nie groził rozłamem czy odejściem, ale Krzysztof Bosak jest na tyle doświadczony, że widząc determinację Mentzena uznał, że tym razem lepiej odpuścić, bo ryzyko, że Konfederacja nie wyjdzie z tych prawyborów cało, jest duże - mówi nam nieoficjalnie jeden z polityków Konfederacji. O ryzyku mówił także w niedawnym wywiadzie dla Interii Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, blisko współpracujący z Mentzenem. Na pytanie, dlaczego Konfederacja wycofała się z pomysłu prawyborów, odpowiedział: - Ponieważ bardzo łatwo jest w takiej rywalizacji rozbudzić ogromne emocje, po których się trudniej współpracuje. Uczymy się na błędach. Różnego rodzaju emocje, które towarzyszyły ostatnim prawyborom spowodowały chociażby, że nie ma już w naszych szeregach Artura Dziambora. Wiemy, że ostro ze sobą konkurując, potem trudno przejść do fazy współpracy - stwierdził Wipler. Największym zaskoczeniem poza samą formą przekazania decyzji Krzysztofa Bosaka był fakt, że nie zażądał niczego w zamian. Podczas dyskusji między wolnościowcami a narodowcami zastanawiano się wielokrotnie, co powinni dostać ci ostatni za ewentualne poparcie kandydatury Menztena i wycofanie się z idei prawyborów. Ludzie z Nowej Nadziei byli więc zaskoczeni tym, że jak mówią, Krzysztof Bosak "wzniósł się ponad politykę czysto transakcyjną" i pokazał, że "bardziej leży mu na sercu dobro i jedność formacji niż indywidualny interes". - Sławek ma teraz wobec niego dług wdzięczności i wie, że kiedyś będzie musiał go spłacić - mówi nam jeden ze polityków, wspierających Mentzena. Bosak, informując o wycofaniu się z wyścigu w prawyborach, zastrzegł, że rozważy kandydowanie tylko w wypadku, kiedy zostaną rozpisane prawybory na całej prawicy, ale od początku wiadomo było, że taka inicjatywa (o którą apelowali m.in. prawicowi publicyści) nie ma szans powodzenia. W Konfederacji uznano ten pomysł tylko i wyłącznie za pretekst, który pozwolił Bosakowi zręcznie wycofać się z wyścigu o prezydenturę. - Nie widzę nic dziwnego w tym, że swoje plany marszałek Bosak ogłasza samodzielnie, dlaczego miałby je uzgadniać czy konsultować. To jego decyzja, którą podjął i którą w sposób przekonujący uzasadnił - podkreśla w rozmowie z Interią Witold Tumanowicz z Konfederacji. - Relacje obu liderów są dobre, wiadomo, w polityce zawsze mamy do czynienia z jakąś rywalizacją, ale nie widzę podstaw do twierdzenia, że Ruch Narodowy nie zaangażuje się w kampanię prezydencką. Tworzymy wspólnie Konfederację i Sławomir Mentzen jest kandydatem Konfederacji - podkreśla poseł Konfederacji. Kampania prezydencka Sławomira Mentzena. Jak będzie wyglądać? Co dalej? Sławomir Mentzen, jak słyszymy, musi teraz nieco przeformatować swoją aktywność, bo szykował się do prawyborów, a czeka go szybszy start własnej prekampanii. Z zapowiedzi polityków Konfederacji wynika, że nie zamierza z tym czekać i oficjalna inauguracja może odbyć się jeszcze przed końcem wakacji. Politycy Konfederacji mają bowiem świadomość, że muszą popracować nad rozpoznawalnością swojego kandydata i być może zwiększyć jego obecność w mediach. Oficjalnie twierdzą, że Mentzen przy słabym kandydacie PiS ma szanse wejść do drugiej tury, nieoficjalnie przyznają jednak, że trzecie miejsce będzie dużym sukcesem. - PiS, jeśli popełni błąd we wskazaniu kandydata, to on wcale nie musi wejść do drugiej tury. Niewykluczone, że będą mieli kilku kandydatów - mówił niedawno w wywiadzie dla Interii Przemysław Wipler z Konfederacji. Witold Tumanowicz mówi z kolei, że sukcesem będzie poprawa wyników Konfederacji z ostatnich trzech wyborów. - Naszym sukcesem już dziś jest fakt, że Konfederacja na stałe zadomowiła się na polskiej scenie politycznej. I nawet jeśli wciąż to dwie najsilniejsze partie PiS i PO są głównymi rozgrywającymi, to i tak muszą nas uwzględniać w swoich kalkulacjach politycznych. Jeszcze niedawno niektórym nie mieściło się to w głowach - wskazuje Witold Tumanowicz. Rzeczywiście wycofanie się Krzysztofa Bosaka z prezydenckiego wyścigu najbardziej ucieszyło PiS. Z drugiej jednak strony w największej partii opozycyjnej pojawiła się refleksja, że ich kandydat powinien mieć zdolność przekonania do siebie w drugiej turze wyborców Konfederacji i Sławomira Mentzena. - Przed nami teraz zupełnie inne wyzwanie, dotyczące wyboru naszego kandydata, który musi okazać się w drugiej turze strawny także dla wyborców Mentzena - mówił nam jeden z polityków PiS, analizując nową sytuację, w jakiej znalazła się jego partia po decyzji liderów Konfederacji. Kamila Baranowska --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!