Gorzkie słowa byłego premiera. "Trzaskowski ten krok wykonał"
"Trzaskowski nie przegrał, bo jego rywal był silniejszy. Przegrał, bo jego zaplecze polityczne było słabe, niespójne i nieprzemyślane" - ocenił były premier Leszek Miller. Dodał, że "w całej kampanii trudno wskazać momenty przełomowe, wyraziste, mobilizujące". Polityk zauważył, że ogłoszenie zwycięstwa po wynikach exit poll "było szkolnym błędem", który zwiększył "psychologiczny efekt porażki". Miller przytoczył także słowa Napoleona, który mówił, że "od wzniosłości do śmieszności jest tylko krok". "Trzaskowski ten krok wykonał - na oczach milionów".

"Zwycięstwo wyborcze nigdy nie jest tylko efektem kampanii. To finał długiego procesu - sumy decyzji, błędów, wykorzystanych i zaprzepaszczonych szans. Rafał Trzaskowski nie przegrał, bo jego rywal był silniejszy. Przegrał, bo jego zaplecze polityczne było słabe, niespójne i nieprzemyślane. Przegrał, bo od początku dźwigał ciężar, którego nie miał odwagi zrzucić" - napisał w mediach społecznościowy były premier Leszek Miller.
Polityk stwierdził, że "w wyborach parlamentarnych w 2023 roku istniała realna szansa na stworzenie zwartego bloku wyborczego - jednej listy, która zintegrowałaby różne środowiska polityczne wokół wspólnej narracji i jednego celu".
Wyniki wyborów prezydenckich. Gorzkie słowa byłego premiera pod adresem sztabu Trzaskowskiego
Miller przekazał, że "Tusk, zamiast konsekwentnie dążyć do budowy takiego porozumienia, uległ presji tzw. ekspertów i polityków z mniejszych ugrupowań. W efekcie powstała koalicja silna arytmetycznie, ale słaba programowo i strukturalnie". Jak zauważył były premier, taki rząd "był trudny do prowadzenia".
"Gabinet rozdęty do niesłychanych rozmiarów przypominał wewnętrzną układankę personalnych kompromisów, w której kompetencje były sprawą drugorzędną. I choć przez pewien czas udało się podtrzymać wrażenie jego skuteczności, poparcie społeczne szybko zaczęło spadać" - dodał.
"Poważnym błędem Trzaskowskiego było to, że nie zrezygnował z członkostwa w Platformie Obywatelskiej zaraz po uzyskaniu nominacji. Nawrocki z upodobaniem nazywał go 'wiceprzewodniczącym PO' - i nie bez powodu. Narracja o jego zależności od Tuska i braku samodzielności przebiła się do szerokich kręgów wyborców. Trzaskowski nie zdystansował się od własnej formacji, nie rozliczył jej błędów, nie zaproponował nowej tożsamości" - zauważył Miller.
Dodał, że "pozostał (kandydat KO - red.) lojalny wobec struktur, które go wystawiły - i które go pogrążyły".
"Kolejnym błędem była niezdolność do rozpoznania kluczowych emocji społecznych. Jedną z nich - i nadal aktualną - jest narastający lęk przed wojną na Ukrainie i jej konsekwencjami. Nawrocki, Braun i Konfederacja potrafili zagospodarować tę przestrzeń. Trzaskowski - nie. Nie zaproponował żadnej alternatywnej narracji, żadnego planu pokojowego. Nie przesunął akcentów z 'pomagamy Ukrainie wygrać wojnę' na 'pomożemy Ukrainie wygrać pokój'". - zaznaczył Miller.
Jak przekazał były premier, Nawrocki "celnie grał symbolami - kampanię zakończył w Domostawie, pod pomnikiem ofiar Rzezi Wołyńskiej. Trzaskowski nie znalazł czasu, by uczcić pamięć pomordowanych".
Trzaskowski przegrał wybory. Miller wylicza błędy sztabu
"W całej kampanii trudno wskazać momenty przełomowe, wyraziste, mobilizujące" - podkreślił polityk. Jak wyjaśnił, "to efekt słabej pracy sztabu, który zamiast budować emocje, próbował 'zarządzać przekazem'. A przekaz bez emocji i odwagi pozostaje nijaki. Bartosz Arłukowicz, który mógłby wnieść energię i tempo, został odsunięty".
"Na pierwszy plan wysunięto Barbarę Nowacką i Sławomira Nitrasa - polityków, którzy nie mieli potencjału, by nadać kampanii odpowiednią dynamikę" - dodał.
Miller podkreślił, że popełniono także błędy wizerunkowe. "Spotkanie z Metzenem przy piwie, kilka dni przed głosowaniem, wyglądało jak desperacka próba złapania kilku punktów procentowych. Publiczne zaproszenie Jacka Siewiery do objęcia funkcji szefa BBN - równie nietrafione. Takie decyzje podejmuje się po wyborach, nie w ich trakcie" - napisał.
Były premier wypomniał także błędy symboliczne. "Ogłoszenie zwycięstwa na wieczorze wyborczym, mimo minimalnej różnicy w exit poll, było szkolnym błędem. Gdy ostateczny wynik okazał się niekorzystny, psychologiczny efekt porażki był jeszcze bardziej dotkliwy. Napoleon miał rację: 'Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok'. Trzaskowski ten krok wykonał - na oczach milionów - gorzko podsumował Miller.