Debata wystartowała, Nawrocki wstawił film. Komentuje sprawę mieszkania
- Pod koniec 2011 roku pan Jerzy Ż. trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to, a także przez długi, straci mieszkanie i skończy jako bezdomny na ulicy. Dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła, z jego inicjatywy - oznajmił Karol Nawrocki. Kandydat wspierany przez PiS na prezydenta w nagraniu odniósł się do burzy wokół mieszkania, które przejął od starszego mężczyzny.

Kandydat popierany przez PiS na prezydenta Karol Nawrocki zamieścił w mediach społecznościowych wideo, w którym odniósł do burzy wokół mieszkania pana Jerzego Ż.
Publikacja filmu nastąpiła w tym samym momencie, w którym rozpoczęła się organizowana przez TVP debata prezydencka z udziałem wszystkich kandydatów.
"Próbują was oszukać". Nawrocki zabrał głos w sprawie mieszkania pana Jerzego
- Gdy stawałem do tych wyborów, wiedziałem, że mogą posunąć się do wszystkiego. Użyli już Najwyższej Izby Kontroli, prokuratury, straszą moich współpracowników i przyjaciół. Nic to nie dało, dlatego teraz przy użyciu materiałów służb specjalnych próbują oszukać was sprawą pana Jerzego. Nie dajcie się oszukać hejterom - oświadczył Nawrocki na nagraniu.
- Sam opowiem wam tę historię - oznajmił.
Jak mówił, pan Jerzy "był człowiekiem z trudną przeszłością, zmagał się z chorobą alkoholową, bez kontaktu z rodziną, bez długiego kontaktu z dziećmi". - Jego kondycja psychiczna pogarszała się - ocenił Nawrocki.
- Poznałem go w 2008 roku, bo był naszym sąsiadem, mieszkał w bloku obok moich rodziców. Już wtedy był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - mówił kandydat na prezydenta.
Wówczas na nagraniu pojawia się zdjęcie jednego z synów Nawrockiego oraz wpis Jerzego Ż.: "Antoś będzie dobrym mówcą". Na kolejnym zdjęciu widzimy prezesa IPN z małym dzieckiem. "Z moją Darią podobnie leżeliśmy aż zasnęliśmy, serdecznie pozdrawiam" - głosi komentarz starszego mężczyzny, do którego odniósł się Nawrocki.
"Pomagałem na ile potrafiłem". Nawrocki o Jerzym Ż.
Jak stwierdził kandydat na prezydenta "pomoc MOPS była niewystarczająca dla potrzeb pana Jerzego". - Miał swoją godność, swoje zdanie, potrzeby i oczekiwania. Chciał być traktowany z szacunkiem. Nie jak problem, tylko jak człowiek. Pomagałem mu na tyle, na ile potrafiłem - oznajmił Nawrocki.
- To zawsze z jego strony wychodziła prośba o pomoc, bo nie lubił litości. Wtedy usłyszałem nie mam pieniędzy, być może mnie eksmitują, nie mam nikogo kto mnie pochowa - stwierdził kandydat popierany przez PiS.
- Mieszkanie było lokalem komunalnym. Pan Jerzy Ż. był jego najemcą. Nie miał pieniędzy na jego opłacanie, wpadał w długi - mówił Nawrocki.
Według prezesa IPN w 2010 roku Jerzy Ż. poprosił go o "pożyczkę na wykup, żeby miesięczne koszty były niższe". - Sprawa jego sprzedaży pojawiła się rok później. W 2011 roku w testamencie zapisał mi cały swój dobytek, w tym mieszkanie - powiedział Nawrocki.
Burza wokół mieszkania Jerzego Ż. Nawrocki: Muszę ujawnić
- Nastąpiła okoliczności, której do tej pory - ze względu na dobro Jerzego - nie ujawniałem, którą jednak w związku z tym, że kwestionuje się moją uczciwość i czyste intencje, ujawnić muszę, bo ma decydujące znaczenie dla tej sprawy - oświadczył Nawrocki.
- Pod koniec 2011 roku pan Jerzy trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to, także przez długi, straci to mieszkanie i skończy jako bezdomny na ulicy. Dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła, z jego inicjatywy - oznajmił kandydat na prezydenta.
Jak dodał "ma listy", które Jerzy Ż. miał do niego pisać. Nawrocki w nagraniu przywołał ich treść.
Z pism wynika, że po aresztowaniu starszy mężczyzna miał prosić prezesa IPN, by ten "przyjechał na widzenie", a Jerzy Ż. mógł przekazać mu m.in. klucze do mieszania. W kolejnym z listów senior miał prosić o dostarczenie najpotrzebniejszych rzeczy.
- Ze względu na chorobę alkoholową i jego pobyt w areszcie ustaliliśmy, że 120 tys. złotych za to mieszkanie, wykazane w akcie i potwierdzone przez pana Jerzego, żebym przez następne lata kwotę tę sukcesywnie przeznaczał na utrzymanie mieszkania i doraźne wsparcie życiowe Jerzego - mówił Nawrocki.
Zdaniem kandydata wspieranego przez PiS "chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, żeby tak duże pieniądze zostawiać osadzonemu w więzieniu człowiekowi, zmagającego się z ciężką chorobą alkoholową".
- To rozwiązanie absolutnie zgodne z prawem. Strony same regulują sposób zapłaty (...) To rozwiązanie gwarantowało zapewnienie panu Jerzemu dachu nad głową i tak było realizowane - mówił Nawrocki.
"Zaufał mojemu słowu". Kandydat o relacjach z Jerzym Ż.
- Od tego momentu w 2012 roku przez ponad 13 lat zajmowałem się dbaniem o ten lokal, mimo że nie było on jeszcze moją własnością. Własność mieszkania uzyskaliśmy w kolejnym akcie, w 2017 roku - powiedział kandydat popierany przez PiS na nagraniu.
Według Nawrockiego Jerzy Ż. "nie chciał żadnych gwarancji dla siebie". - Udzielił nam pełnomocnictwa do przeprowadzenia czynności w jego imieniu. Zaufał mojemu słowu, że do kiedy tylko będzie chciał, mieszkanie będzie do jego dyspozycji. Mieszkał w nim a ja nie miałem do niego kluczy - dodał.
Jak mówił, przez lata je "opłacał". - Nie czerpałem z tego żadnych korzyści, mieszkanie faktycznie było pana Jerzego. Dziś nadal stoi zamknięte przez niego, nie przeze mnie - oznajmił Nawrocki.
- Tak jak się z nim umówiłem do jego śmierci - to jego dom, nie mój - podkreślał.
W wideo zamieszczono zdjęcia z wizerunkiem m.in. Jolanty Brzeskiej, która walczyła o obronę eksmitowanych lokatorów.
"Tak nie zachowują się czyściciele kamienic". Nawrocki o sprawie Jerzego Ż.
- Wyłudzacze czy cwaniacy mieszkanie pana Jerzego dawno by sprzedali albo umieścili w nim swoją rodzinę. Na nawet nie miałem do niego kluczy - powtórzył. - Tak się nie zachowują czyściciele kamienic - dodał.
Zaznaczył, że wykazywał mieszkanie Jerzego Ż., tak jak lokal, który zapisała mu matka.
- Nie wszystko da się przewidzieć i prawdą jest, że po tym jak w 2011 roku zostałem prezes IPN i przeprowadziłem się do Warszawy, zdarzały nam się dłuższe okresu, w których nie mieliśmy kontaktu - przyznał Nawrocki.
Mówił, że wysyłał do seniora synów, a także kolegę Grzegorza, który do dziś "zna kod do jego klatki".
- Gdybym był taki jak kreują mnie media, to czy w 2021 roku, cztery lata po formalnym zakupie mieszkania, podpisałbym kolejne zobowiązanie do opieki pana Jerzego do śmierci? - pytał Nawrocki.
- W grudniu 2024 roku udałem się niego z życzeniami, nie zastałem go w domu. To się wcześniej również zdarzało - oświadczył kandydat wspierany przez PiS. Mówił, że rozmawiał z sąsiadką o tym, gdzie starszy mężczyzna może przebywać.
- Tym razem umieścili go w Domu Pomocy Społecznej i nie mógł do mnie zadzwonić. Mam żal, że mnie o tym nie poinformowano. W telefonie pana Jerzego był kontakt do mnie, a osoby, które grzebały w jego rzeczach nie wykonały tego jednego kroku. Zwykłego telefonu z informacją - stwierdził prezes IPN.
Sprawa mieszkania Karola Nawrockiego. "Zrobiłem, co potrafiłem"
Powtórzył, że o relacjach z seniorem informował Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Teraz informacje przekazane służbom w dobrej wierze zostały wykorzystane do politycznej wojny - oznajmił Nawrocki.
- Cały aparat Tuska chce mnie zniszczyć, ale ja się nie poddam. Nic mnie nie złamie. Przykro mi, że za zakładnika wzięli człowieka, któremu pomagałem przez lata, człowieka niewinnego - powiedział prezes IPN.
Oświadczył, że w tej sprawie "zrobił, co potrafił, z ludzkiego odruchu pomocy". - Moje czyste intencje użyto do polowania na mnie, a pośrednio ofiarą stał się pan Jerzy - ocenił kandydat popierany przez PiS.
Wspomniał, że kawalerkę przekazał na cel charytatywny "z zapewnieniem dożywotniego prawa zamieszkania w nim i opieki panu Jerzemu". - Bo wiem, że dobro zawsze zwycięży zło - zakończył Nawrocki
Zobacz również:
- Afera z mieszkaniem Nawrockiego krok po kroku. Co się wydarzyło?
- "Pomoc zaczęła przekraczać moje możliwości". Nawrocki o panu Jerzym
- Trzaskowski o mieszkaniu Nawrockiego. "Nie chcemy cynicznych polityków"
- Sztabowcy PiS nie mają złudzeń. "To nasz największy kryzys"
- Trzy pytania o mieszkanie Nawrockiego. Notariusze wyjaśniają