Burza wokół mieszkania Karola Nawrockiego. "Dno kompletne, słów brakuje"
- Opowieść pielęgniarki, która opiekowała się panem Jerzym, to coś wstrząsającego. Na miejscu PiS pewnie wycofałabym kandydata i oddała to mieszkanie do gminy. To jest jakieś dno kompletne. To na tyle bulwersujące, że słów brakuje - mówi Interii Agnieszka Pomaska z KO. - Prawdopodobnie do żelaznego elektoratu PiS ta historia nie dotrze w prawdziwej wersji. Mimo wszystko jesteśmy przekonani, że to Karol Nawrocki znajdzie się w drugiej turze - dodaje inna posłanka KO Dorota Łoboda.

Sprawa mieszkań Karola Nawrockiego od dwóch dni zdominowała kampanię wyborczą. Zaczęło się od debaty, w której kandydat PiS powiedział, że ma jedno mieszkanie.
Onet ustalił, że lokale są jednak dwa - drugie Nawrocki miał pozyskać na mocy umowy ze schorowanym panem Jerzym, który w zamian za opiekę miał mu przekazać mieszkanie.
We wtorek sztab Nawrockiego opublikował oświadczenie majątkowe, z którego wynika, że szef IPN rzeczywiście ma dwa lokale.
Z kolei na konferencji prasowej posłowie PiS poinformowali o treści testamentu, w którym pan Jerzy miał przekazać mieszkanie na rzecz Karola Nawrockiego. - Przekazuję mój dobytek Karolowi Nawrockiemu. Wydziedziczam żonę i dzieci. Robię to ze względu na brak kontaktu od 37 lat - brzmi treść testamentu, odczytana przez Przemysława Czarnka.
Mieszkanie Karola Nawrockiego. "Jest skompromitowany"
- Miało być jedno mieszkanie, są dwa i pół. Od kandydata na prezydenta oczekiwalibyśmy najwyższych standardów moralnych. Karol Nawrocki, jako kandydat na prezydenta, jest skompromitowany. Teraz będą mówić, kto ma ile mieszkań, kto ma ile spadków, ale to jest bez znaczenia, bo ten człowiek kandyduje na najwyższy urząd w państwie - mówi Interii Agnieszka Pomaska z KO, członkini sztabu Rafała Trzaskowskiego.
- Okazuje się, że wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiemy. Został przyłapany na kłamstwie, a okazuje się, że to najmniejsza przewina. Nie wypada tak kręcić, mataczyć. To jest po prostu kompromitujące. Limit się wyczerpał - dodaje Pomaska.
Jak uważa z kolei Dorota Łoboda z KO, oświadczenie majątkowe nie rozwiewa wątpliwości związanych ze sposobem przejęcia tego mieszkania. - Pokazuje tylko tyle, że Karol Nawrocki skłamał podczas debaty, mówiąc, że ma jedno mieszkanie. Bardziej bulwersujące są okoliczności przejęcia lokalu - uważa posłanka, która również jest aktywnie zaangażowana w kampanię Trzaskowskiego.
Opowieść opiekunki pana Jerzego. "Bulwersujące, słów brak"
Obie posłanki ze sztabu Trzaskowskiego wskazują na inny artykuł Onetu, w którym opiekunka pana Jerzego opowiedziała, w jaki sposób Karol Nawrocki angażował się w opiekę nad schorowanym człowiekiem. Kobieta w zasadzie ujawniła, że szef IPN nie bywał w mieszkaniu pana Jerzego, ani nie opiekował się staruszkiem.
- Opowieść pielęgniarki, która opiekowała się panem Jerzym, to coś wstrząsającego. Na miejscu PiS pewnie wycofałabym kandydata i oddała to mieszkanie do gminy. Mamy do czynienia z wyłudzeniem mienia komunalnego. Czego on teraz nie pokaże, to wszystko jest bez znaczenia. Gdzie są jego wartości moralne? To jest jakieś dno kompletne. To na tyle bulwersujące, że słów brakuje - grzmi posłanka Pomaska.
- Opowiada, że z dobroci serca przez lata pomagał starszemu, schorowanemu człowiekowi, robił zakupy, kupował lekarstwa. Tymczasem wszystko to okazuje się grubym naciąganiem. Po pierwsze, nie robił tego bezinteresownie, ale za warte kilkaset tysięcy mieszkanie. Po drugie, nawet i tego nie robił, co ujawniła opiekunka pana Jerzego. Cała ta historia, nawet jeżeli nie złamał prawa, jest naganna moralnie i etycznie - uważa posłanka Łoboda.
Mieszkanie Karola Nawrockiego. Sprawa pogrąży kandydata?
Obie nasze rozmówczynie są przekonane, że sprawa mieszkań Nawrockiego kompromituje kandydata PiS. Ich zdaniem ten temat jest na tyle obciążający, że polityk powinien pożegnać się z marzeniami o prezydenturze. Tak jednak być nie musi, czego świadomość mają członkinie sztabu Trzaskowskiego.
- Tak się to powinno skończyć, bo wybieramy człowieka, do którego powinniśmy mieć zaufanie. Który nie kręci, nie jest cwaniakiem, nie naciąga. Tutaj okazuje się, że to kandydat, który ukrywa fakty niewygodne ze swojej przeszłości. Czy taka osoba może być zwierzchnikiem sił zbrojnych, odpowiadać za nasze bezpieczeństwo? - zastanawia się Łoboda.
- Żyjemy w bardzo spolaryzowanym społeczeństwie. Prawdopodobnie do żelaznego elektoratu PiS ta historia nie dotrze w prawdziwej wersji, ale w wersji przekazanej przez polityków PiS, którzy opowiadają, że to prowokacja i to służby wrobiły Nawrockiego, a politycy KO też mają po kilka mieszkań. Tylko to nie w tym leży problem - dodaje Łoboda.
Agnieszka Pomaska: - PiS zastanawiało się, jak przechytrzyć wyborców. Co zrobić, by ludzie zapomnieli o ich ośmiu latach. Postanowili wystawić kandydata, o którym niewiele wiadomo. A teraz zbierają owoce. I nie robią tego żadne służby, ale sam sobie na to zapracował, pokazują to dziennikarze. Cwaniactwo ma krótkie nogi.
Mimo tak ostrych słów w sztabie Trzaskowskiego panuje przekonanie, że tak czy inaczej, to Nawrocki zmierzy się z ich kandydatem w drugiej turze wyborów.
- Tak. Mimo wszystko jesteśmy przekonani, że to Nawrocki znajdzie się w drugiej turze. Nic nie wskazuje na to, żeby notowania Mentzena wystrzeliły. On już chyba zniechęcił do siebie tych nieprzekonanych. Pamiętamy, że trzeba przekonać nieprzekonanych, wyjść poza własny elektorat, by wygrać wybory. Dla tych osób ta przeszłość Nawrockiego może być dyskwalifikująca - podkreśla Łoboda.
Jak jednak mówi, w sztabie kandydata KO panuje spokój. - Nie strzelają korki od szampana, bo cały czas uważamy, że to będzie walka do ostatniej chwili. A te różnice finalnie mogą się okazać bardzo niewielkie - przestrzega posłanka.
Karol Nawrocki odpowiada na zarzuty
Tymczasem sam Karol Nawrocki tłumaczył się z majątku i znajomości z panem Jerzym w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na platformie YouTube. Nawrocki do oświadczeń majątkowych wpisuje trzy mieszkania, choć jedno należy wciąż do jego żyjącej matki. Drugie mieszkanie to lokal, w którym mieszkają Nawroccy, a trzecie, którego dotyczy cała sprawa.
- Pan Jerzy pisał mi listy, np. "Karol, przekaż mi 500 zł". W innym prosi o czajnik, jakiś rodzaj skarpet, koszulę. To rok 2012. To pokazuje, że ten człowiek potrzebował pomocy, mimo że już wtedy opiekował się nim MOPR. To pokazuje, że ta nasza znajomość, bezinteresowna, miała swój bezpośredni cykl - tłumaczy Nawrocki.
- Niezależnie od tego, czy się opiekowałem, czy nie, a się opiekowałem, to mieszkanie nabyłem w sposób legalny, zgodnie z umową kupna-sprzedaży, przekazując panu Jerzemu środki finansowe na przełomie 14 lat. Czy się opiekowałem? Intensywność była różna. Rzeczywiście po roku 2021 była zdecydowanie mniejsza, bo wyprowadziłem się do Warszawy. Nawet mamę odwiedzałem rzadziej - mówi Nawrocki.
- Po tym całym zgiełku zadzwonił do mnie kolega, który, gdy nie mogłem pomóc, podał mi kod, mówiąc: "Karol, w twoim imieniu zanosiłem pieniądze". Mój syn Daniel pamięta wspólne zakupy wielkanocne czy zakup telewizora dla pana Jerzego. Jest nasza szlachetna umowa, że pochowam pana Jerzego, choć oczywiście niech żyje jak najdłużej. A dbałem o niego przez wiele lat - podkreśla szef IPN.
Rymanowski zauważył, że od kwietnia do grudnia 2024 roku Nawrocki nie pojawiał się u pana Jerzego. Staruszka w domu pomocy społecznej znaleźli dziennikarze. Nawrocki przyznaje, że nie wiedział, że pan Jerzy jest w DPS.
- Szukałem Jerzego na własną rękę, rozmawiałem z sąsiadką. Nie jestem jego rodziną, nie miałem o nim informacji. Jestem jedyną osobą, poza MOPR, która była w stanie pomóc Jerzemu. Która mu pomagała - dodaje Nawrocki.
Łukasz Szpyrka