Konwencja PiS w Spodku od początku była określana mianem "mobilizacyjnej". Przemówienia i cały przekaz skupiały się wokół postaci Donalda Tuska, tego, co robił jego rząd i tego, co - zdaniem PiS - stanie się, gdy Tusk wróci do władzy. Zaprezentowano również spot, który przypominał najbardziej wulgarne i agresywne wypowiedzi polityków i sympatyków opozycji. Nie ma w tym przypadku. To konsekwentna strategia kampanijna PiS, którą sztab zaakceptował i którą od wielu tygodni realizuje. - Dziwię się zdziwieniu niektórych komentatorów. Prezes wiele tygodni temu w jednym z wywiadów wprost powiedział, jak ta kampania z naszej strony będzie wyglądać. Nawet nie trzeba czytać między wierszami, wszystko jest powiedziane wprost - mówi nam jeden z polityków PiS. Jarosław Kaczyński opowiada o strategii PiS Chodzi o wywiad Jarosława Kaczyńskiego z początku sierpnia dla tygodnika "Sieci". Prezes PiS mówi tam o kampanii jako "ciężkiej batalii", a o politykach i działaczach PiS, że mają być jako wojsko "bitne, dzielne, odważne", które "musi być gotowe nie tylko do działań obronnych, lecz także zaczepnych". - Musi zrozumieć, że czasem trzeba też atakować. Musi przyjąć, że naturalna u wielu obawa przed zderzeniem z agresywnym przeciwnikiem musi zostać przełamana. Musi także zaakceptować fakt, że w czasie kampanii obowiązuje szczególna dyscyplina. Wszyscy muszą działać w określonych ramach naszego przesłania. Każdy, kto idzie z nami. A będą to ramy bardzo ściśle określone, znacznie ściślej niż w poprzednich kampaniach. Bo stawka jest ogromna, a przeciwnik atakuje bardzo brutalnie. I my musimy na to odpowiedzieć w sposób skuteczny - mówił Kaczyński.Te "ścisłe ramy" to przypominanie wszystkich, w ocenie PiS, najbardziej kontrowersyjnych i źle ocenianych decyzji Tuska.- Nie możemy pozwolić, by Polacy nie wiedzieli, jaka jest stawka tych wyborów. Nasi rodacy, idąc do urn, muszą mieć w głowie to zasadnicze pytanie: czy naprawdę chcą, by Tusk wrócił do władzy? Obraz jest jasny: Tusk szkodził polskiej gospodarce, zepsuł Polskę, podważył nasze bezpieczeństwo i polską suwerenność, a potem porzucił kraj dla wysoko płatnej, śliskiej, nawet brudnej pracy w Brukseli. Bo to była praca na rzecz jego patronów, praca, którą zdobył, płacąc polskimi interesami, majątkiem - przekonywał Kaczyński. Wybory parlamentarne 2023. Kiedy? Najważniejsze informacje. Wszystko, co musisz wiedzieć Mobilizacja własnych wyborców I dokładnie wedle tej koncepcji jest dziś budowana kampania PiS. Spoty, pytania referendalne, tematy poruszane w wystąpieniach wszystkich liderów na wiecach wyborczych, wszystko kręci się wokół polityki Donalda Tuska. Zresztą Kaczyński, pytany w wywiadzie, czy nie lepiej byłoby skupić się na pozytywnym przekazie odpowiedział, że o tym "mówiliśmy bardzo intensywnie i z sukcesami przez ostatnie lata". - Miliony Polaków widzą, że Polska zmierza w dobrą stronę, wielu rodaków jest z tego powodu niezwykle dumnych. Ale w kampanii musimy im powiedzieć także o zagrożeniach, które - jeśli się zmaterializują - mogą się dla Polski skończyć tragicznie. Możemy stracić wszystko, co osiągnęliśmy, a nawet więcej - mówił Kaczyński. Sztabowcy PiS, z którymi rozmawiamy tłumaczą, że przyjęcie takiej strategii było podyktowane kilkoma powodami. Skupienie całej narracji na Donaldzie Tusku i jego rządach służy mobilizacji własnych, twardych wyborców, na których postać Tuska działa jak czerwona płachta na byka. - W kampanii 2020 Andrzej Duda wygrał z Rafałem Trzaskowskim właśnie dlatego, że udało nam się na finiszu skleić Trzaskowskiego z Tuskiem i Platformą. Gdyby kampania trwała dłużej, Trzaskowski miałby gorszy wynik niż miał - opowiada nam jeden ze strategów PiS, tłumacząc obecne kalkulacje sztabu. Inny z ważnych polityków PiS mówił nam, że w pewnym momencie jeszcze wtedy prekampanii, w apogeum kłopotów z zalewem ukraińskiego zboża, była w partii poważna obawa o to, że rolnicy mogą odwrócić się od PiS i pójść w kierunku Agrounii i Michała Kołodziejczaka. - Baliśmy się zwłaszcza scenariusza, w którym Kołodziejczak połączyłby siły z PSL. Kiedy okazało się, że idzie do Tuska była w sztabie duża ulga. Bo wiadomo, że rolnik na Tuska nie zagłosuje, choćby nie wiem co - relacjonował nasz rozmówca. Demobilizacja umiarkowanych wyborców Kolejny, nie mniej ważny cel, który PiS chce osiągnąć budowaniem kampanii wokół Tuska, to demobilizacja potencjalnych wyborców opozycji. W badaniach wychodzi, że grupa niezdecydowanych wyborców oscyluje dziś między 10-12 proc. Sztabowcy PiS szacują, że większość z nich to potencjalni wyborcy opozycji. Uderzając w antytuskowe tony PiS chce przekonać umiarkowanych i niezdecydowanych wyborców, że Tusk wcale nie jest lepszym wyborem niż PiS. - Jeśli taki wyborca uzna, że "oni wszyscy są tacy sami" i zostanie w domu, to dla nas to dobrze - mówi jeden ze strategów PiS. - Sęk w tym, że wyborcy mają krótką pamięć, a na media w przypominaniu przeszłości Tuska też liczyć nie możemy. Jeśli my nie będziemy opowiadać o tym, co złego Tusk zrobił, to skąd wyborca ma o tym wiedzieć. Ma prawo nie pamiętać, zwłaszcza, że Tusk kreuje się na nową jakość w polityce, jakby nigdy nie rządził, nie ponosił żadnej odpowiedzialności. Nie możemy na to pozwolić - dodaje. Strategia PiS, co nie umyka uwadze komentatorów, zaczyna momentami przypominać strategię Platformy z 2015 roku. Wówczas to PO straszyła Kaczyńskim i Macierewiczem, a siłą PiS był pozytywny przekaz, konkretny program wyborczy i nowe twarze. Dziś wygląda to tak, jakby te role się odwróciły. PiS i PO, zamiana ról? Tusk podczas marszu prezentował nową odsłonę "polityki miłości", ślubował "zakończenie wojny polsko-polskiej dzień po wyborach", bo "jak się pogoni agresora, to już nie ma powodu do wojny" podczas gdy w tym samym czasie PiS w Katowicach mówił tylko o Tusku, prezentując spot z najbardziej agresywnymi i wulgarnymi wypowiedziami polityków i sympatyków opozycji. "Końcówka obecnej kampanii PiS coraz bardziej przypomina PO na ostatniej prostej w 2015. Szablonowość, przewidywalność, monotematyczność (wtedy PO straszyła Kaczyńskim, dziś PiS straszy Tuskiem), brak świeżości, samozadowolenie, przekaz tylko dla najtwardszych" - podsumował w mediach społecznościowych Marcin Palade, politolog i ekspert od geografii wyborczej. Pozytywny przekaz nie wypalił? Sztabowcy PiS nie zgadzają się z takim stawianiem sprawy. Mówią, że ich kampania jest odpowiedzią na to, jak swoją kampanię prowadził od początku Tusk i opozycja. - My przy nich jesteśmy harcerzykami - mówi jeden z naszych rozmówców z PiS. I to dość powszechne w PiS przekonanie. Podobnie jak to, że kampania negatywna była najlepszym z możliwych kierunków na tym etapie, na którym znajduje się obecnie partia rządząca. - Trudno postawić wyłącznie na pozytywny przekaz i składanie kolejnych obietnic, bo zawsze pojawia się argument, że było osiem lat, więc mogliście to zrobić. Poza tym nie jest tak, że mamy tylko negatywny przekaz. Było 800 plus, darmowe autostrady, bezpłatne leki od 65. roku życia, niedawno pomysł modernizacji budynków, więc nie jest tak, że niczego nowego nie proponujemy - opowiada nasz rozmówca. - Zawsze trzeba umiejętnie dopasowywać kampanię do momentu, w jakim się znajdujemy. Inaczej wyglądała kampania w 2015, inaczej po czterech latach rządów, a inaczej jest po ośmiu. Jesteśmy bardziej poobijani, mamy na koncie wpadki, mniejsze i większe, to też ma wpływ na sposób prowadzenia kampanii - dodaje. Przy okazji tego typu rozmów z politykami PiS pojawia się zawsze argument, że pozytywny przekaz był testowany i nie wypalił. Sztandarowym przykładem jest tu kongres programowy UL, który nie przyniósł spodziewanego wzrostu w sondażach, pomimo ogłoszenia programu 800 plus.- Kampania trwa de facto od grudnia. Mieliśmy mnóstwo pozytywnych przekazów. Programowy ul, konwencja w Końskich. Na pewno znacznie więcej niż PO. Ale to nie przynosiło większego efektu. Tusk za to od dwóch lat w zasadzie tylko i wyłącznie nas atakuje - mówi jeden z naszych rozmówców.Ostatnie dwa tygodnie kampanii będą nastawione na dalszą realizację obranej przez PiS strategii kampanijnej. I nawet jeśli w partii słychać głosy, że kampanię można była bardziej zniuansować, że za mało jest gry pozytywnym przekazem, za mało pokazywania własnego programu, to na razie nie wybrzmiewają one zbyt donośnie. Zaczną wybrzmiewać, jeśli ostateczny wynik wyborów nie będzie po myśli PiS. Zobacz raport: Wybory parlamentarne 2023 *** Czytaj więcej: Wybory 2023. Waloryzacja emerytur. Obietnica Koalicji Obywatelskiej Lista wszystkich komitetów. Kto startuje w wyborach? Metoda D'Hondta. Jak przeliczane są głosy w wyborach? Wybory 2023. Wyniki exit poll - co to jest i co oznacza? ***