Kolejny dzień obrad X kadencji Sejmu od początku dyskusji na sali plenarnej wzbudził spore emocje. Tuż po rozpoczęciu obrad parlament rozpatrywał wniosek Stefana Krajewskiego (PSL-TD), który domagał się informacji właściwego ministra. Polityk chciał, żeby PiS wytłumaczył się za zgodę na umowę Unii Europejskiej i Ukrainy, która znosi pozwolenia dla ukraińskich kierowców. Z tego powodu protestują polscy przewoźnicy. Marszałek wyłączył mikrofon ministrowi Wówczas na mównicę zgłosił się Andrzej Adamczyk, który w rządzie PiS odpowiada za resort infrastruktury. Polityk tłumaczył, że umowa nie była konsultowana z Polską. Jak uznał jednak marszałek Hołownia, wystąpienie trwało zbyt długo. Zagroził wyłączeniem mikrofonu ministrowi Mateusza Morawieckiego. W końcu odebrał mu głos. Wtedy do akcji wkroczył Marek Suski. - Panie Suski, w jakim trybie znalazł się pan przed obliczem wysokiej izby? - pytał marszałek. Z sali było zaś słychać gromkie salwy śmiechu. Hołownia nie ustępował i dopytywał, w jakiej formule chciałby wystąpić Marek Suski. "Z przyzwyczajenia" - krzyknął któryś z posłów. - Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, wszystko to jasne - dowcipkował marszałek. Marek Suski dla Interii: Szymon Hołownia łamie regulamin Sejmu Polityk PiS podnosił, że jego kolega występował jako minister, zaś całą sytuację określił mianem "skandalu". W rozmowie z Interią Marek Suski podtrzymuje, że Szymon Hołownia łamie regulamin Sejmu. - Marszałek sięgnął po mechanizm, który łamie regulamin Sejmu. Przyszedł z show-biznesu, być może zostały mu pewne nawyki. Regulamin czytany wprost mówi, że ministrowie mają możliwość zabrania głosu w dowolnym momencie - powiedział nam Suski. - Marszałek wymyślił sobie ocenę wystąpień ministrów, zanim jeszcze do nich dojdzie. Ocenianie w taki sposób, zanim jeszcze ktokolwiek zdąży coś powiedzieć, jest cenzurą - uważa. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!