Magdalena Milenkovska to "trójka" na liście Nowej Lewicy w okręgu nr 8, obejmującym całe województwo lubuskie. "Pół-Macedonka, warszawianka i migrantka" - czytamy w notce biograficznej na stronie partii Razem. - Urodziłam się w Polsce. Jestem owocem wielkiej miłości Macedończyka i Polki, którzy za komuny poznali się na wczasach w Bułgarii. Wychowałam się w Polsce, jednak większość mojej rodziny mieszka w Macedonii Północnej. Jest to trochę stereotypowa, wielodzietna, głośna rodzina - mówi. Magdalena Milenkovska: Pracowałam w Bollywood Przyznaje jednak, że jeśli chodzi o płynność językową i kulturę, zdecydowanie bliżej jej do Polski. Milenkovska studiowała etnologię na Uniwersytecie Warszawskim. Weszła na rynek pracy w wieku 19 lat. Początkowo związana była z dziennikarstwem, pisała dla dziennika "Fakt". Wkrótce trafiła do Telewizji Polsat. - W latach 2004-2008 pracowałam w "Wydarzeniach", zajmowałam się polityką krajową i zagraniczną. Pracowałam także w Polsat News jako redaktor i wydawca przy takich programach jak "To był dzień na świecie" - mówi. W 2008 roku odeszła z mediów i całkowicie zmieniła branżę. - To jest ciekawa historia, bo pojechałam do Indii. Tam pracowałam w Bollywood. Myślę, że to zupełnie nietypowa biografia jak na kogoś mieszkającego w Polsce - dodaje. Kandydatka Lewicy mieszkała w Mumbaju. Tam pomagała w zatrudnianiu statystów do nagrań wideo i reklam. - Byłam w reklamie z Shah Rukh Khanem - zaznacza. Mowa o aktorze zwanym "królem Bollywood". - Znajomi mi mówili, że to brzmi jak historia Natalii Janoszek. Ale ja tam naprawdę byłam, mam zdjęcia - żartuje. "Czas spędzony w Niemczech otworzył mnie na lewicowe wartości" Po powrocie do Europy, trafiła do Niemiec, do których pojechała bez planu. Początkowo pracowała tam fizycznie. Nieznajomość lokalnych przepisów sprawiała, że pracodawcy nie zawsze uczciwie się zachowywali. - To problem, który dotyka wielu przyjezdnych - mówi. To wtedy stwierdziła, że trzeba wrócić na studia i zająć się rozwiązywaniem takich problemów systemowo. Ukończyła europeistykę. Obecnie Milenkovska pracuje w European Stability Initiative. Jest analityczką zajmującą się kwestiami praworządności i europejskiej polityki migracyjnej. Jest też współprzewodniczącą Stowarzyszenia im. Karola Modzelewskiego i członkinią Sekretariatu ds. Międzynarodowych partii Razem. Do Razem wstąpiła w 2018 roku. - Zajmowałam się polityką od lat, ale nigdy nie czułam, że jest jakakolwiek partia, która reprezentowałaby moje poglądy - tłumaczy. - Na pewno czas spędzony w Niemczech otworzył moje serce na lewicowe wartości - dodaje. - Byłam dziennikarką, pracowałam fizycznie, teraz jestem analityczką w think tanku. Wiem, jak ciężko może być osobom pracującym za granicą. Uważam, że wszystkie te doświadczenia mnie ukształtowały i otworzyły mnie na innych - mówi. "Lubuskie mnie wybrało" Działaczka odbudowała struktury Razem w Berlinie. - Potem poczułam, że to za mało, bo prawdziwej polityki za bardzo nie da się robić z Berlina. Wróciłam do kraju, ale nie do Warszawy, gdzie się wychowałam. Czuję, że poniekąd lubuskie mnie wybrało. Jeżdżę teraz po całym województwie - mówi. Obecnie Milenkovska prowadzi szkolenia z niemieckiego prawa pracy dla pracowników transgranicznych. Nie ukrywa, że inspiracją były jej wcześniejsze doświadczenia na niemieckim rynku pracy. - Wiele osób nie zna dobrze niemieckiego prawa i często nie wiedzą, jak poradzić sobie z nieuczciwym pracodawcą- wyjaśnia. Jak mówi, napisała autorski program dla pracowników transgranicznych. - Wielokrotnie opowiadali mi oni o swoich problemach podczas szkoleń, więc znam ich potrzeby i wiem, jak polepszyć ich sytuację. Chcę być jak najbliżej niemieckiej granicy - deklaruje. - To są często wyborcy, którzy są nieprzekonani. Część czuje rozgoryczenie i nie interesuje się polityką. Nie planują wziąć udziału w wyborach, bo nie wierzą w zmianę. Staram się takie osoby przekonać. Startuję z hasłem: Z Wami po zmianę! - mówi. - W każdej gminie istnieje bezpłatna pomoc prawna. Ja bym jednak chciała rozszerzyć tę ofertę o sprawy pracownicze w zakresie międzynarodowym. To byłaby zarazem pierwsza pomoc przy granicy dla pracowników transgranicznych - dodaje. "To był zryw serca" Oprócz tej kwestii Magdalena Milenkovska działa także w sferze polityki zagranicznej. Głośnym echem odbiło się stanowisko niektórych lewicowych polityków Zachodu, którzy sprzeciwiali się zdecydowanym ruchom wobec Rosji po inwazji na Ukrainę. Milenkovska, wraz z innymi działaczami Sekretariatu ds. Międzynarodowych partii Razem, lobbowała u partnerów z Zachodu o zmianę stanowiska wobec Moskwy i dostrzeżenie środkowo-wschodnioeuropejskiej perspektywy. "Uderzyło nas, że ta perspektywa rzadko pojawia się w wypowiedziach lewicowych polityków Niemiec, Francji, czy Hiszpanii w kontekście obronności Europy, również na flance wschodniej. Chcemy, oferując nasz punkt widzenia - ze środka regionu pozostającego w trudnym sąsiedztwie z Rosją - wprowadzić więcej niuansów do zachodniego spojrzenia, między innymi na konflikt, a teraz już na wojnę Rosji z Ukrainą" - brzmi fragment artykułu Krytyki Politycznej, której działaczka Razem jest współautorką. "Od krajów europejskich, a zwłaszcza od zachodnich ruchów lewicowych, oczekujemy innej strategii, gdzie kierowanie się imperatywem pokoju i hasłem 'nigdy więcej wojny' oznacza budowanie porozumienia poprzez praktyczne działania w ramach strategicznych sojuszy oraz pragmatyczny dialog, a nie naiwny pacyfizm" - dodano. Podobne teksty jej autorstwa pojawiały się w czołowych niemieckich mediach, m.in. "Berliner Zeitung" czy "FAZ". - To był zryw serca - mówi. - Bardzo szybko po wybuchu wojny zebraliśmy w polskim parlamencie przedstawicieli lewicy z Ukrainy, Litwy, Czech, Rumunii, Danii i Finlandii. Pokazaliśmy, że mówimy jednym głosem i ostrzegamy przed imperialną Rosją - dodaje. Oddolne działania Razem zakończyły się rysą na relacjach z zachodnimi partnerami. Partia odeszła z lewicowych sojuszy, które współtworzyły formacje broniące Rosji. Milenkovska działa także w kole ds. zagranicznych Razem. To tam wykuwał się program partii dotyczący polityki zagranicznej, europejskiej, migracyjnej i polonijnej. "Polska jak Niemcy" W biogramie Magdaleny Milenkovskiej czytamy: "Marzy o tym, żeby tak jak w Niemczech, zapewnienie sprawiedliwości społecznej było wpisane do konstytucji". Co jeszcze podoba jej się za Odrą? - Bardzo chciałabym takiego zaangażowania społecznego ludzi. Tam wzburzenie społeczne przekłada się na realne działania. Wydaje mi się, że podobnie mogłoby to wyglądać w Polsce, gdyby system edukacji stawiał na promowanie zaangażowania obywatelskiego i naukę krytycznego myślenia. Przekłada się to na politykę. Nasi przedstawiciele często mijają się z faktami, ale rzadko kwestionuje się ich wypowiedz- tłumaczy. Jak dodaje, w Niemczech po II wojnie światowej zrozumiano, że nierówności to pierwsza przyczyna powstawania konfliktów i ostrzega przed tym ustawa zasadnicza. - Podoba mi się inkluzywność i tolerancja - mówi. O jakich wyborców walczy Magdalena Milenkovska? - Oprócz pracowników transgranicznych, nie ukrywam, że liczę na wyborców podobnych do mnie: dla których ważne są praworządność, równość i europejskie wartości - odpowiada. Przyznaje jednocześnie, że nie podoba jej się narracja, zgodnie z którą należy wesprzeć najsilniejszego oponenta partii rządzącej, byleby doszło do zmiany władzy. - Niektórzy uważają, że wystarczy pokonać PiS. To nieprawda, musimy mieć program i rozwiązania - podkreśla. *** TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej!