Ustawa, powołującą komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne od wielu dni jest przedmiotem sporów nie tylko politycznych, ale także prawniczych. O tym, co zawiera ustawa i o zastrzeżeniach wobec jej zapisów pisaliśmy tutaj. Część zapisów ustawy jest krytykowana jako niekonstytucyjna. O wątpliwościach mówił także prezydent Andrzej Duda, który - choć podpisał ustawę - to jednocześnie skierował ją do kontroli Trybunału Konstytucyjnego. Od strony zarówno prawnej, jak i politycznej najwięcej znaków zapytania stawia zwłaszcza zapis o możliwości stosowania przez komisję tzw. środków zaradczych. Jednym z nich jest zakaz pełnienia funkcji publicznych na 10 lat. "Lex Tusk". Zakaz pełnienia funkcji publicznych Posłowie opozycji są przekonani, że przepisy, powołujące komisję są wymierzone wprost w Donalda Tuska, dlatego też określają nowe prawo mianem "lex Tusk". W ten sposób interpretują także zapis o zakazie pełnienia funkcji publicznych. W ustawie czytamy, że do orzeczenia o środka zaradczego, jakim jest zakaz pełnienia funkcji publicznych, mają zastosowanie przepisy ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Te precyzują, jakiej funkcji zakaz dotyczy. Chodzi o wszystkie funkcje kierownicze i nadzorcze jednostek sektora finansów publicznych oraz uczestnictwo w "organach stanowiących, nadzorczych i wykonawczych państwowych i samorządowych osób prawnych". Pytamy Krzysztofa Izdebskiego, prawnika, eksperta Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego o to, co to oznacza w praktyce. - Nie dotyczy to samego kandydowania w wyborach, tego zakaz nie obejmuje. Potwierdziła to także w swoim oświadczeniu Państwowa Komisja Wyborcza. Ale co do sprawowania mandatu posła, można się zastanawiać, bo poseł w jakimś stopniu zarządza majątkiem publicznym, choćby głosując nad uchwałą budżetową czy na niższym poziomie dysponując pieniędzmi na swoje biuro poselskie - mówi. - Pewne jest za to, że ktoś objęty zakazem nie może zostać premierem czy ministrem, ale także wójtem, burmistrzem czy prezydentem miasta. Może kandydować, ale nie może potem objąć funkcji - dodaje. "Lex Tusk". Jak anulować decyzję komisji? Taki scenariusz kreśli także opozycja, sugerując, że zakaz nałożony na Donalda Tuska zablokowałby mu możliwość objęcia stanowiska premiera.- To argument szyty pod to, by z Donalda Tuska zrobić ofiarę tej ustawy. Tymczasem, po pierwsze, nie wiemy, czy Donald Tusk w ogóle będzie wezwany przed komisję, a po drugie nic nie stoi na przeszkodzie, by kandydował do Sejmu - odpowiada w rozmowie z Interią Krzysztof Szczucki, szef Rządowego Centrum Legislacji. - A jeśli opozycja zdobędzie większość mandatów w parlamencie, to będzie w stanie skutecznie zmienić regulacje, dotyczące działalności komisji, a także jej skład - podkreśla. Politycy PiS, a także prezydent Andrzej Duda, broniąc zapisów ustawy, przekonują, że od jej decyzji każdemu będzie przysługiwać ścieżka odwoławcza. - Jest możliwość skorzystania z drogi sądowej. W istocie zatem, aby można było rozstrzygnąć ostatecznie o kwestii odpowiedzialności, tutaj będzie w tej sprawie wypowiadał się sąd i - w moim przekonaniu - jest to bardzo silna gwarancja konstytucyjna, co do możliwości odwołania się do dwuinstancyjnego sądowego postępowania - wskazywał Andrzej Duda. "Lex Tusk". Co bada sąd administracyjny Droga sądowa, o której mówi prezydent, to - jak przewiduje ustawa - ścieżka administracyjna. Zakłada ona, że każdy, kto zostanie przez komisję objęty decyzją o zakazie pełnienia funkcji publicznej może odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli ten podtrzyma decyzję komisji, pozostaje jeszcze możliwość wniesienia skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Ścieżka administracyjna nie jest najlepszą ścieżką do weryfikacji decyzji, które przypominają raczej te z postępowania karnego niż administracyjnego, bo mówią wprost o winie - wskazuje w rozmowie z Interią Krzysztof Izdebski. - Sąd administracyjny zajmuje się wyłącznie zgodnością dokumentacji z podstawą prawną, nie rozpatruje faktycznych okoliczności, nie bada ich, nie prowadzi postępowania dowodowego, nie przesłuchuje świadków, nie bierze pod uwagę dowodów innych niż te przekazane przez organ administracyjny, w tym wypadku komisję - wylicza.Krzysztof Szczucki przyznaje, że owszem sąd administracyjny nie jest sądem faktu, ale oprócz badania naruszenia prawa może badać także naruszenie prawa materialnego. - To oznacza, że może badać także same przesłanki, które komisja wzięła pod uwagę przy wydawaniu decyzji - wskazuje.Z taką interpretacją polemizuje jednak Krzysztof Izdebski. - Sąd sprawdzi jedynie, czy dobrze zastosowano dany przepis. Innymi słowy sprawdzi, czy w tych okolicznościach, w których komuś zarzuca się działanie na rzecz Rosji, przepis, na podstawie którego to zarzucono, został dobrze użyty - wyjaśnia. "Lex Tusk". Wstrzymanie wykonania decyzji Wiele wątpliwości budzi także fakt, że nawet jeśli decyzja komisji zostanie zaskarżona do sądu, nie oznacza to automatycznego wstrzymania jej wykonania. Czyli jeśli na kogoś został nałożony środek zaradczy w postaci zakazu pełnienia funkcji publicznych, to samo wniesienie skargi nie wstrzymuje działania tego środka - nadal nie może funkcji publicznych pełnić. - Autorzy ustawy o komisji w części przepisów powołują się na rozwiązania z ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Tam jest zapis, że jeśli decyzja organu jest zaskarżana do sądu, to z automatu mamy wstrzymanie wykonania decyzji na czas rozpatrzenia sprawy przez sąd. Dziwnym trafem akurat ten zapis nie znalazł się w ustawie - wytyka Krzysztof Izdebski. Nie znaczy to, że wykonania decyzji nie można wstrzymać. Można. Trzeba jednak do tego złożyć osobny wniosek do WSA, który rozpatrzy go równolegle do trwającego postępowania właściwego. Wszystko będzie zależało od podejścia sądów administracyjnych, które w tym wypadku mogą, ale nie muszą korzystać z możliwości, jakie dają przepisy. - Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której sąd nie przychyli się do takiego wniosku w przypadku osoby, która ma realne możliwości pełnienia funkcji, czyli na przykład wygrała wybory na wójta czy burmistrza - uważa Krzysztof Szczucki z Rządowego Centrum Legislacji. Przyznaje też, że być może, gdyby w ustawie pojawił się zapis o automatycznym wstrzymaniu decyzji, to przepisy i komisję trudniej byłoby atakować. Długi czas oczekiwania Dlaczego zapis o wstrzymaniu decyzji jest tak istotny? Ponieważ postępowania przed sądem administracyjnym mogą trwać bardzo długo. Osoba oskarżona przez komisję ma 30 dni na wystosowanie skargi do WSA. W praktyce skargę tę składa na ręce komisji, która ma kolejne 30 dni, by przekazać ją wraz z aktami sprawy, czyli całym zgromadzonym materiałem do sądu. Następnie skarga trafi do WSA w Warszawie, gdzie terminy oczekiwania na rozprawę, jak informuje Krzysztof Izdebski, wynoszą w optymistycznym wariancie około 9-12 miesięcy. Jeśli będzie trzeba wnieść kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, to czas oczekiwania wydłuża nam się jeszcze bardziej, bo terminy rozpatrywania spraw są tam o wiele odleglejsze.