Niejeden roztrzepany, bądź zajęty rozmową przechodzień, zahaczył głową o nisko zawieszony znak. Drogowcy zapowiadali, że zajmą się sprawą, ale przez miesiąc zdążyli poprawić... jeden znak drogowy. TuTej pisał o tym problemie miesiąc temu. Poinformowaliśmy wtedy poznański Zarząd Dróg Miejskich o sytuacji w okolicach Starego Miasta. Znaki drogowe zamontowane za nisko zagrażały przechodniom nie tylko wysokiego wzrostu. Do dziś sytuacja niewiele się zmieniła. Poznań nie jest przyjaznym miastem dla pieszych, a tym bardziej dla amatorów melancholijnych spacerów z głową w chmurach. Większą rację bytu mają tutaj ludzie twardo stąpający po ziemi z oczami "dokoła głowy". W okolicach Starego Rynku trzeba szczególnie uważać na zbyt nisko zawieszone znaki drogowe. Znaki wiszą poniżej przepisowej wysokości, która wg rozporządzenia Ministra Infrastruktury wynosi 2,2 metra. W przeciągu miesiąca od ukazania się naszego artykułu poprawiono tylko jeden znak! Znak, który przestał być zagrożeniem dla pieszych znajduje się na ulicy Koziej. Niestety, w myśl starego przysłowia "jedna jaskółka wiosny nie czyni" reszta znaków nadal tkwi na zardzewiałych słupach, od czasu do czasu sprowadzając na ziemię co bardziej roztrzepanych przechodniów. Szczególne niebezpieczeństwo "karłowate" znaki stanowią w nocy, kiedy widoczność jest ograniczona, a przechodnie rozmarzeni, szczególnie po zakończeniu zabawy w nocnym lokalu. Należy żywić nadzieję, że zmiana wprowadzona na ul. Koziej będzie zwiastunem przyszłych działań drogowców w kierunku poprawienia bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów na poznańskich ulicach. Stare Miasto, "serce Poznania" jest najlepszym miejscem, aby rozpocząć realizację szczytnych założeń. Na szczęście nowe znaki, które są teraz stawiane w okolicach Starego Rynku zawieszone są już na przepisowej wysokości. To świetna informacja dla wszystkich marzycieli. Justyna Maćkowiak Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl