Lekarze zgodzili się na przesłuchanie znajdujących się na oddziale psychiatrycznym policjantów, którzy brali udział w tej akcji. Prawdopodobnie pomylili oni nastolatków z poszukiwanym od dwóch lat bandytą. - Funkcjonariusze wydziału kryminalnego usiłowali wylegitymować kierowcę samochodu marki Rover. Pomimo wezwań policji, jak i pomimo pokazania legitymacji kierowca nagle ruszył do tyłu, staranował policyjny samochód, a następnie próbował przejechać interweniujących policjantów - twierdzi rzecznik wielkopolskiej policji Ewa Olkiewicz. Dziś na konferencji prasowej szef wielkopolskiej policji zapewniał, że funkcjonariusze, biorący udział w akcji, to świetni i doświadczeni fachowcy. Wg niego ocena całego zdarzenia zależy wyłącznie od tego, jak w czasie kontroli zachowywali się młodzi ludzie. - Policjanci dawali wyraźne znaki, że są policjantami - mówił komendant Henryk Tusiński. Policja zaczęła strzelać bez żadnego ostrzeżenia, funkcjonariusze nie byli umundurowani - mówią z kolei rodzice poszkodowanych chłopaków. Sprawę bada teraz specjalna grupa prokuratorów, która przesłuchała postrzelonego chłopaka. Jeśli okaże się, że policjanci nie musieli użyć broni, grozi im zarzut przekroczenia uprawnień, a nawet zabójstwa. - Kluczem do oceny całego zdarzenia będzie wyjaśnienie, czy kierujący samochodem marki Rover uciekał policjantom i czy stworzył realne zagrożenie życia dla tych policjantów. To będzie odpowiedź: czy mieli prawo użyć broni w tym przypadku - mówił komendant Tusiński. Zapewnia on, że sprawa będzie dokładnie zbadana. Zaznaczył, że policjanci biorący udział w akcji są gotowi złożyć wyjaśnienia przed prokuratorem. Ma to nastąpić jeszcze dziś, najpóźniej jutro. W ocenie wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Andrzeja Brachmańskiego "na pierwszy rzut oka wydaje się", że policjanci postępowali zgodnie z procedurami. - Czekamy na ustalenia prokuratury. Odpowiedzi na wszystkie pytania w tej sprawie może dać tylko prokuratorskie śledztwo - powiedział. Dodał, że resort jest w stałym kontakcie z ministerstwem sprawiedliwości i policją. Wyjaśnił także, że ze względu na prokuratorskie śledztwo policja nie może na razie prowadzić własnego postępowania. Dotychczas nie byli też przesłuchiwani policjanci, uczestniczący w akcji, dopiero po 7 maja spotka się z nimi prokurator. W znowelizowanej przed niespełna dwoma laty ustawie o policji, dającej funkcjonariuszom większą swobodę użycia broni, wykreślono przepis nakazujący policjantowi takie strzelanie, by nie pozbawić życia lub zdrowia przestępców czy osób postronnych. Policjant, strzelając do przestępcy, ma zgodnie z prawem, starać się wyrządzić możliwie najmniejszą szkodę. Ustawowe regulacje umożliwiają policjantom - jeśli jest to "możliwie najmniejsza szkoda" - również zastrzelenie przestępcy. Rząd, który zaproponował nowelizację, chciał także surowiej karać zabójców policjantów, lecz Sejm odrzucił propozycję takich przepisów. W sytuacjach, gdy z zachowania osoby posiadającej broń lub niebezpieczne narzędzie wynika, że wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia ludzkiego, policjant może użyć broni, jeżeli przedtem poinformuje jedynie, iż jest policjantem - krzyknie: "policja!". - W sytuacji, gdy nie podporządkujemy się poleceniom policjanta, na przykład zaczniemy uciekać, lub zagrożone jest czyjeś życie lub zdrowie - czyjeś, a więc także policjanta - musimy liczyć się z tym, że policjant użyje broni - wyjaśnia rzeczniczka komendanta głównego policji mł. insp. Alicja Hytrek. O tym, w jakiej sytuacji policjant może użyć broni, posłuchaj w relacji reportera RMF Romana Osicy: 15 godzin po tragicznej akcji w Poznaniu udało się schwytać Sebastiana Sz. Ukrywał się w Swarzędzu, ale w innym mieszkaniu niż wcześniej przeszukała policja. Miał przy sobie trzy karabiny z tłumikami, granaty i materiały wybuchowe. Policja poszukiwała go od dawna za napad na konwój koło Poznania, gdzie ranne zostały dwie osoby. Dyskusja o większych uprawnieniach użycia broni przez policję rozgorzała, gdy w marcu 2002 roku w podwarszawskich Parolach kilkunastu uzbrojonych bandytów zaatakowało policjantów inwentaryzujących towar z odzyskanej skradzionej ciężarówki. Jeden policjant został śmiertelnie ranny; postrzelonych zostało również kilku napastników. Kilka tygodni później w Czechowicach-Dziedzicach zastrzelonych zostało przez przestępców dwóch policjantów.