W poniedziałek z Poznania wyjeżdżał pierwszy transport zimowych ubrań dla małych mieszkańców Afganistanu. Wówczas, po trzech tygodniach prowadzonej akcji, fundacja informowała, że zebrano tonę odzieży. - Darczyńcy okazali się mistrzami ostatniej chwili. Siedzibę Fundacji dosłownie zalała fala darów. Przedwczoraj wszedł z ulicy nieznajomy człowiek, położył na stole tysiąc złotych i wyszedł. Wczoraj rano znaleźliśmy pod drzwiami kilkadziesiąt pudeł wypełnionych butami - poinformowała Justyna Janiec - Palczewska, koordynatorka zbiórki. W akcję włączyły się tysiące osób z całego kraju, a także m.in. kilkaset szkół. - Podstawowa trudność akcji polegała na tym, że ubrania musiały być nowe. Czapki i szaliki dziergały więc warsztaty terapii zajęciowej, koła gospodyń wiejskich i "niezrzeszeni". Rekordzistka zrobiła na drutach 150 czapek. Wśród podarowanych rzeczy znalazło się nawet nowe futro z kozy - powiedziała Janiec - Palczewska. Rzeczy zostaną przewiezione na lotnisko wojskowe do Wrocławia, stamtąd transport, kilkoma samolotami, odleci do Afganistanu. Podobna zbiórka odzieży prowadzona była również przed rokiem. Jej organizatorzy mówią, że w zeszłym roku w Afganistanie zamarzło więcej ludzi, niż zginęło od wybuchów bomb. Połowa ofiar zamarznięcia to dzieci.