Zakończona w Wągrowcu kontrola miała związek ze sprawą mężczyzny aresztowanego pod koniec maja pod zarzutem zgwałcenia 11-latki w okolicach Skoków (woj. wielkopolskie). Krzysztof K. był już wcześniej skazany za podobne przestępstwo na 6 lat więzienia i w 2011 roku wyszedł na wolność. Ktoś popełnił błąd 28-latek miał zakaz zbliżania się do swojej poprzedniej ofiary, ale zakaz ten nie był weryfikowany, bo sąd w Wągrowcu miał nie przesłać do policji odpowiednich dokumentów. Jak poinformował rzecznik prasowy poznańskiego sądu okręgowego Jarema Sawiński, przeprowadzona w wągrowieckim sądzie kontrola potwierdziła, że w 2011 r. zawiadomienie o wyjściu z więzienia Krzysztofa K. dotarło do wągrowieckiego sądu, ale nie przedłożono go przewodniczącemu wydziału. - W aktach nie ma żadnej dokumentacji na ten temat. Sędzia wizytator stwierdził, że uchybienie mogło nastąpić zarówno przy pracy pracownika sekretariatu, jak i wskutek nieprawidłowego obiegu dokumentów - powiedział. Będzie kontrola Rzecznik podkreślił, że nie ma to bezpośredniego związku przyczynowo-skutkowego ze zdarzeniem, do którego doszło w maju w Skokach. - Zakaz zbliżania się dotyczył wyłącznie dziewczynki, która była pokrzywdzona w poprzednim postępowaniu, w którym mężczyzna został skazany na więzienie - wyjaśnił. - W związku ze stwierdzonymi uchybieniami prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu zarządził kontrolę sposobu wykonania środka karnego w postaci zakazu zbliżania się osoby skazanej za przestępstwa seksualne do ofiary po odbyciu kary pozbawienia wolności. Kontrola będzie przeprowadzona we wszystkich sądach w okręgu - poinformował rzecznik. Sawiński dodał, że prezes poznańskiego sądu przesłał protokół z wizytacji do rzecznika dyscyplinarnego, który zbada zakres odpowiedzialności sędziego nadzorującego w 2011 r. obieg dokumentów w wągrowieckim sądzie. Prezes sądu w Wągrowcu ma ustalić, dlaczego nie doszło do przedłożenia sędziemu dokumentu dotyczącego Krzysztofa K. Aresztowanemu za gwałt i pedofilię grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.