Ordynator oddziału ginekologicznego szpitala klinicznego w Poznaniu, prof. Krzysztofa D. został skazany na osiem miesięcy więzienia, a starszy lekarz dyżurny tego szpitala Arkadiusz B. na rok więzienia. Obu lekarzom sąd zawiesił wykonanie kary na dwa lata. Każdy z nich musi też zapłacić 1 tys. zł grzywny. Jak powiedziała sędzia Danuta Kasprzyk, uzasadniając wyrok, niezwykle istotnym dowodem były opinie biegłych. - Sąd zebrał opinie pięciu biegłych z rożnych dziedzin medycznych i nie znalazł okoliczności, aby je podważyć. Karolina M. w momencie przyjęcia do szpitala była w stanie zagrażającym życiu i zdrowiu, a lekarze powinni wykonać specjalistyczne badania i cesarskie cięcie - mówiła sędzia. Lekarze byli oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci, sąd nie znalazł jednak bezpośredniego związku między zaniechaniem działań ordynatora, a śmiercią kobiety i płodów. I dlatego skazał ordynatora za błąd lekarski. Natomiast drugi z oskarżonych został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci, gdyż - według sądu - zaniechanie cesarskiego cięcia skutkowało bezpośrednio śmiercią pacjentki. Sąd nie wyznaczył kary dodatkowej w postaci zakazu wykonywania zawodu, bo opinie na temat pracy lekarzy są pozytywne. - Największą dolegliwością dla nich jest sam wyrok a nie jego wysokość. Zakaz wykonywania zawodu byłby nadmierną represją karną dla oskarżonych - powiedziała sędzia. W listopadzie 2006 roku 20-letnia Karolina M., będąc w szóstym miesiącu ciąży, trafiła do powiatowego szpitala w Słupcy (Wielkopolskie) z poważną chorobą. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia została przewieziona do poznańskiej kliniki ginekologiczno-położniczej Akademii Medycznej, gdzie nie wykonano jej specjalistycznych badań, które mogły wykryć zagrożenie zdrowia jej i nienarodzonych dzieci. Podczas pobytu w szpitalu obumarł pierwszy z płodów. Lekarze stwierdzili, że martwy płód nie zagraża życiu drugiego oraz matki i nie wykonali zabiegu cesarskiego cięcia. Po obumarciu drugiego płodu, kiedy stan zdrowia 20-latki znacznie pogorszył się i konieczna była jej reanimacja, wykonano zabieg wydobycia płodów, ale kobiety nie udało się uratować. Zmarła trzy dni po przyjęciu do kliniki. Według opinii biegłych lekarze z Poznania dopuścili się wielu uchybień. Nie wykonali na przykład specjalistycznych badań, które dostarczyłyby informacji o faktycznym stanie zdrowia pacjentki, w tym podstawowego badania USG; nie zdecydowali się też w porę na wykonanie cesarskiego cięcia. Wyrok jest nieprawomocny. Rodzina zamierza odwołać się od wyroku. - Ten wyrok jest zbyt niski, przecież mnie nikt córki nie zwróci. Po konsultacji z adwokatem pewnie złożymy apelację - powiedziała dziennikarzom matka ofiary Wanda Maślanka.