Rzekome niedopełnienie obowiązków miało polegać na tym, że policjanci nie zatrzymali kierowcy po pierwszym wykroczeniu, ale czekali na kolejne, a każde następne jest przecież stwarzaniem zagrożenia dla pieszych i innych kierowców. Tak przynajmniej uznał mieszkaniec Ostrzeszowa i wysłał pismo na Warmię i Mazury. Prokuratura ustaliła, że chodzi o akcję w Łabędniku Małym. To tam policjanci złapali kierowcę, który przekroczył dozwolona prędkość o 100 kilometrów na godzinę, nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych i wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Prokuratorzy z Bartoszyc mają teraz trzy miesiące na decyzję, od której może zależeć działanie policyjnej drogówki w całym kraju. Informacje o kierowcach-rekordzistach, którzy jednorazowo popełniają dużą liczbę wykroczeń, pojawiają się stosunkowo często. Może rzeczywiście bezpieczniej będzie złapać ich, gdy tylko zaczną szaleć, nie pozwalając rozwinąć im skrzydeł.