Jak powiedziała w piątek Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, kobieta nie jest nauczycielką, ofiarowała się, że nieodpłatnie pomoże dzieciom, które mają kłopoty w matematyce. Z ustaleń prokuratury w Rawiczu wynika, że dziecko było przez pewien czas wożone do domu korepetytorki, gdzie odbywały się zajęcia. W ich trakcie kobieta robiła zdjęcia rozebranej dziewczynce. Sprawa wyszła na jaw, bo o sesjach fotograficznych dziewczynka powiedziała rodzicom. - Według relacji 11-latki zostało jej wykonanych kilka zdjęć. Kobieta przyznała, że wykonała fotografie telefonem komórkowym, następnie przesłała je koledze. Wszystko to, jak twierdzi było "w celach naukowych" - powiedziała Mazur-Prus. Sprawę opisał w piątek dziennik "Polska Głos Wielkopolski". Prokuratura nie dysponuje zdjęciami, które wykonała kobieta, nie było ich w zabezpieczonym na potrzeby śledztwa telefonie komórkowym. Śledczy będą próbowali je odzyskać m.in. z pomocą operatora telekomunikacyjnego. Niezależnie od prób odzyskania fotografii, prokuratura powoła biegłego, który po rozmowie z dzieckiem, na podstawie opisu tych zdjęć wypowie się, czy miały one charakter niedozwolony. Według prawa, kto utrwala takie treści z udziałem małoletniego poniżej lat 15, podlega karze więzienia od roku do lat 10.