Sprawa dotyczy zdarzenia, do jakiego doszło w czerwcu ubiegłego roku w Poznaniu. Policyjni antyterroryści mieli pobić mężczyznę, który dzień wcześniej w jednym z poznańskich klubów miał zaatakować bawiących się tam funkcjonariuszy w cywilu. Jak powiedział prokurator rejonowy w Szamotułach Michał Franke, czterem mężczyznom postawiono zarzuty pobicia. - Materiał dowodowy, m.in. zeznania świadków, opinie biegłych, informacje uzyskane z KWP w Poznaniu, wskazuje na to, że faktycznie doszło do pobicia pokrzywdzonego przez policjantów. Moim zdaniem został on poważnie pobity. Funkcjonariusze nie chcieli składać wyjaśnień, powołując się na tajemnicę państwową. Przeprowadzimy ich przesłuchanie w odrębnym trybie - powiedział prokurator. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak powiedział, że sprawa dotyczyła pięciu funkcjonariuszy. - Wczoraj wpłynęły dokumenty dotyczące czterech osób, piąta przeszła na emeryturę. Komendant wojewódzki policji polecił wdrożyć procedurę związaną z zawieszeniem tych policjantów - powiedział. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", pokrzywdzonym jest poznański kick bokser. Mężczyzna powiedział gazecie, że funkcjonariusze kopali go, uderzyli w głowę kolbą od pistoletu. Mężczyzna miał być też rażony paralizatorem, bity pięściami po twarzy i zastraszany. Andrzej Borowiak powiedział, że pokrzywdzony po zdarzeniu nie zgłosił się do policji, nie złożył skargi ani zażalenia na zatrzymanie, dopiero po dwóch dniach zgłosił się do prokuratury w sprawie pobicia. - Od samego początku policja deklarowała pełną współpracę z prokuraturą w celu pełnego wyjaśnienia tej sprawy - zapewnił rzecznik.