Członkowie grupy szukali młodych dziewczyn w trudnej sytuacji życiowej i proponowali im dobrze płatną pracę. Te - często nieświadome, do jakiej pracy jadą - zgadzały się wyjechać za granicę. Tam trafiały do agencji towarzyskich. - Policjanci z Centralnego Biura Śledczego prowadzą śledztwo w tej sprawie od 2006 roku - mówi prokurator Andrzej Laskowski z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. - Już we wstępnej fazie było jasne, że grupa działa przede wszystkim na terenie Wrześni i Gniezna. Prostytutkami pracującymi na rzecz przestępców były młode Polki znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej. Część z nich trafiała do agencji towarzyskich na terenie Niemiec i Szwajcarii - dodaje. W toku postępowania wyodrębniono dwa wątki sprawy: jeden dotyczący grupy przestępców z Wrześni, drugi - z Gniezna. Jak się dowiedzieliśmy, czasami członkowie tych grup "odstępowali" sobie dziewczyny (koszt takiej transakcji wynosił od 300 do 1000 złotych). Nie wiadomo, ile zarabiali na dostarczaniu kobiet do agencji. - Tam nikt księgowości nie prowadzi - mówi prokurator Laskowski. - Wiemy, że dziewczyny werbowane przez te grupy trafiały m.in. do agencji towarzyskiej w Niemczech, której właścicielami było małżeństwo pochodzenia polskiego. Wiadomo też, że dziewczyny otrzymywały niewiele z tego, co zarobiły. Prawdziwe pieniądze zarabiali właściciele agencji i stręczyciele. Dzięki współpracy niemieckiej policji udało się zatrzymać wspomniane małżeństwo; w sumie natomiast - 27 osób, którym łącznie przedstawiono 180 zarzutów. W stosunku do jedenastu zatrzymanych został sporządzony akt oskarżenia. Udało się też ustalić szesnaście pokrzywdzonych dziewczyn. Co ciekawe, dziesięć z nich zostało oskarżonych o składanie fałszywych zeznań, gdyż w trakcie przesłuchań chroniły stręczycieli. - Śledztwo jest kontynuowane, dlatego nie mogę zdradzić żadnych szczegółów, zwłaszcza jeśli chodzi o grupę przestępców z Wrześni, bo jest ona nadal rozpracowywana - dodaje A. Laskowski. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wrześnianie zamieszani w ten proceder są obserwowani przez odpowiednie służby i niebawem podzielą los swoich kolegów. - Jeśli ktoś nagle chciałby zniknąć, to niech pamięta, że należymy do UE i ścigamy tam przestępców tak, jakby byli w Polsce - dodaje prokurator. Dorota Tomaszewska