Mężczyzna wrócił do domu i powiedział znajomej o zdarzeniu. Ta odnalazła psa, pogrzebała go i zawiadomiła policję. Sprawcy grozi do dwóch lat więzienia. Do zdarzenia doszło w okolicach ul. Darzyborskiej, na przedmieściach Poznania od strony Swarzędza. W poniedziałek 57-letni mężczyzna wyszedł na spacer z psem swojej konkubiny. Poszedł z nim do pobliskiego lasku. Po kilku minutach spacerowania mężczyzna zdenerwował się, że pies nie chce załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. W pewnym momencie "opiekun" jamnika chwycił brzozową gałąź i uderzył nią kilkakrotnie czworonoga w głowę. Po chwili stwierdził, że pies nie żyje. 57-latek wrócił do domu i opowiedział o całym zajściu właścicielce psa. Kobieta wraz ze swoją koleżanką odnalazła pod jedną z choinek ciało swojego zwierzęcia. Kobieta pogrzebała zwierzę by "nie zainteresowały" się nim osoby postronne lub dzikie zwierzęta. - Kobieta nie chciała ukrywać przestępstwa - zapewnia Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Po przyjściu do domu właścicielka psa poinformowała o całym zdarzeniu policjantów. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przesłuchali kobietę i jej konkubenta. Następnie udali się w miejsce gdzie został pochowany pies. W najbliższych dniach zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która jednoznacznie określi czy ciosy, które zadał mężczyzna psu były śmiertelne. 57-latek został zatrzymany. Mężczyźnie zostaną przedstawione zarzuty z Ustawy o Ochronie Zwierząt. Grozi mu do dwóch lat więzienia. red, KMP Informacja pochodzi z portalu Tutej.pl