W wakacje dach budynku całkowicie się zapadł, ale już wcześniej został nadgryziony zębem czasu. A że nikt o niego nie dbał, stopniowo niszczał, by w końcu stać się kłopotliwą i niebezpieczną ruderą. Dewastacja nastąpiła, pomimo że w czerwcu 2002 r. służby konserwatorskie z przedstawicielem Urzędu Miasta i Gminy w Kobylinie obejrzały obiekt, stwierdzając jego zły stan techniczny. Jak zaznaczono w protokole oględzin, miał silnie skorodowaną elewację, z rozlicznymi ubytkami tynku i korozją cegieł, a stropy i dach częściowo zarwane. Wówczas zalecono pilne zabezpieczenie obiektu, a docelowo przeprowadzenie remontu kapitalnego. Niestety, właściciel nie zrobił nic, aby uratować obiekt. Trzeba też jasno stwierdzić, że kaliski konserwator zabytków nie sprawdził, czy zalecenia wprowadzono w życie. No bo jak inaczej rozumieć fakt, iż kontrola planowana była na... pierwszy kwartał 2008 r. Niewielki budynek powstał w pierwszej połowie XIX wieku, a w 1969 roku trafił na listę zabytków. Przez wiele lat był mieniem Skarbu Państwa, później został sprzedany w prywatne ręce. - Gdy moi rodzice kupowali łąkę w Starkówcu od prywatnej osoby, nie wiedzieliśmy, że do tej nieruchomości rolnej należy budynek. Nawet w akcie notarialnym nie było to zaznaczone - mówi Maria Wachowiak, obecna właścicielka. Budynek stał się więc dla mieszkańców podkobylińskiej wsi kulą u nogi. Kiedy chcieli go zburzyć, wyszło na jaw, że dawna kuźnia jest pod ochroną konserwatora. - Zaczęło się od publikacji w "Forum Kobylińskim" w 2007 roku - przypomina kobieta. Michał Ciesielski, wydawca i redaktor naczelny wspomnianego czasopisma, 16 grudnia 2007 r. pisał w swojej gazecie: Znacie ten zabytek? Widzieliście, w jakim jest teraz stanie? Porównajcie, proszę, chociaż załączone fotografie. Niewątpliwy postęp, nieprawdaż? Postęp ruiny. Na jednym zdjęciu widać starkówiecką kuźnię na początku lat 70. ub. wieku, gdy jeszcze nie była zniszczona, a na drugiej fotografii obiekt w 2007 r., gdy już był ruderą. Teraz właściciele dawnej kuźni, którzy złożyli w kaliskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków wniosek o wykreślenie z rejestru budynków zabytkowych, czekają na decyzję Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków. Sprawę prowadzi członek zespołu ekspertów tej instytucji - Tomasz Śleboda. - Na podstawie opinii sporządzonej przez oddział w Poznaniu wykonaliśmy projekt decyzji o wykreślenie nieruchomości z rejestru - wyjaśnił Rzeczy. Ma on w ciągu kilku tygodni trafić do resortu kultury i dziedzictwa narodowego. - Czy obiekt zostanie wykreślony - tego nie wiem. Decyzję podejmie bowiem minister kultury. Niezależnie od tego, czy będzie zgoda na przekształcenie zabytku w zwykły budynek, właścicielka nie zamierza go remontować. - To rudera, która nie jest mi do niczego potrzebna. Nawet jeśli podjęłabym się remontu, to przecież nikt mi za to nie zwróci pieniędzy - wyjaśnia. Pozytywna decyzja ministra kultury spowoduje, że właścicielka złoży w starostwie wniosek o pozwolenie na rozbiórkę. Los starej kuźni jest przesądzony. Zniknie z krajobrazu wsi, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Pozostaje tylko pytanie, czy musiało dojść do tak dalece idącego zaniedbania obiektu? Sebastian Pośpiech