Koncert rozpoczął się punktualnie - bywalcy imprez tego rodzaju wiedzą, że zdarza się to wyjątkowo rzadko, można zresztą nawet spróbować wysnuć tu pewną prawidłowość: im większy artysta, tym krócej trzeba na niego czekać... Karolina Kozak po prostu pojawiła się na scenie i nie siląc się na wymuszone dowcipy, które są rzekomo niezbędne, by nawiązać kontakt z publicznością - po prostu zaśpiewała. A jej głos jak magnes przyciągał wszystkich przechodzących pasażem, żeby się zatrzymali i posłuchali chociaż chwilę. Z kilkudziesięciu osób stojących przed sceną stopniowo zrobiło się kilkaset. Karolina Kozak słynie nie tylko jako wspaniała wokalistka obdarzona wspaniałym, niezwykłym głosem - ale także jako autorka mądrych i oryginalnych piosenek. I nie wiadomo, co ludzi przyciągało bardziej: jej głos z doskonałą dykcją i frazowaniem prosto z bossa novy, a może trochę swingu - czy wspaniałe, mądre piosenki, które śpiewała. Wokalistka ma niezwykły i bardzo rzadko zdarzający się dar: potrafi w kilku słowach wyrazić sedno naszych rozterek i smutków, oddać rozterki samotności czy wszystkie strachy i lęki zawarte kolejnej próbie bycia razem z kimś mimo wszystko, mimo złych doświadczeń, mimo ogromnych trudności, by zaufać... Równie dobrze - a to już naprawdę wyjątkowa rzadkość - idzie jej wyśpiewanie radości, tęsknoty za odpoczynkiem i tym, by tak po prostu pójść i w morzu nałowić sobie ostryg na kolację. Także i tu potrafi dwoma - trzema słowami nazwać nasze tęsknoty za rajem i sprawić, żeby to morze, plaża i palmy znalazły się na wyciągnięcie ręki... To był magiczny koncert. Za oknami Starego Browaru powoli ciemniało letnie niebo, robiło się coraz przytulniej i intymniej, a oryginalny i niezwykle wszechstronny głos wokalistki - jeśli można tak powiedzieć o głosie... - wyśpiewywał wszystko to, co każdy z nas ma tam gdzieś w swoim zabieganym sercu, znękanej samotnej duszy, ale do czego tak trudno się przyznać nawet przed sobą samym... Karolina puszczała urokliwe mydlane bańki, a widzowie klaskali do wtóru i spiewali, oczywiście nacjętniej "razem zestarzejmy się", bo to znają wszyscy, bo ta piosenka ma w sobie coś takiego, że nie można jej zapomnieć. Muzyka Karoliny to coś między jazzem, bossa novą, swingiem, piosenką aktorską i poezją śpiewaną - jest też i reggae, odrobina muzyki świata, no i przede wszystkim niezwykła osobowość wokalistki, która nadaje temu wszystkiemu ostateczny kształt i niesamowitą, ciepłą lekkość. I jeśli się jej posłucha choć raz, to nie można się już dziwić, że jej pierwsza solowa płytę "Tak zwyczajny dzień", krótko po premierze znalazła się w czołówce najchętniej kupowanych płyt w Polsce. Album zaledwie po tygodniu był już na 6 pozycji. Karolina Kozak bisowała i gdyby się dało, to pewnie bisowałaby jeszcze niezliczoną ilosć razy. Okazuje się, że inteligentna muzyka ma w Poznaniu bardzo wielu fanów. el Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl