Lech K. i Jan G. zostali skazani na półtora roku więzienia, a Marcin G. na rok i osiem miesięcy. Wszystkim oskarżonym zawieszono wykonanie kar na okres dwóch lat. Dodatkowo sąd ukarał ich grzywnami, muszą też pokryć koszty sądowe. Były trener ma też roczny zakaz wykonywania zawodu. Wyrok nie jest prawomocny. Był to już drugi proces w tej sprawie. W pierwszym sąd orzekł trzy uniewinnienia (w tym dla nieżyjącego już prezesa Intaru Jana Ł.) oraz pół roku więzienia dla Marcina G. Wyrok ten zaskarżył prokurator, a Sąd Okręgowy w Kaliszu postanowił o ponownym rozpatrzeniu sprawy przez sąd I instancji. W ponownym procesie prokurator zażądał dla Marcina G. kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Obrońcy wnieśli o uniewinnienie Lecha K. i Jana G., argumentując, że Marcin G. działał sam. Prosili o wymierzenie mu półrocznej kary w zawieszeniu jej wykonania na trzy lata. W 2007 r. odbył się mecz finałowy, którego stawką był awans Intaru do ekstraligi żużlowej. Wtedy to Marcin G. miał proponować jednemu z zawodników Stali 40 tys. zł., a później 25 tys. euro, za celową stratę 6 punktów i przyczynienie się w ten sposób do wygranej ostrowian. Ostatecznie Intar pozostał wtedy w I lidze, ale na klub - gdy wyszła na jaw próba przekupstwa - nałożono 400 tys. zł. kary i 7 minusowych punktów na starcie rozgrywek. Prokuratura zarzuciła oskarżonym "korupcję sportową w formie czynnej", czyli "złożenie obietnicy wręczenia korzyści majątkowej w zamian za wpłynięcie na wynik zawodów sportowych". Oskarżyciel twierdził, że Marcin G. był wykonawcą wcześniejszych uzgodnień, jakie poczyniła cała czwórka oskarżonych. - Czyn, jakiego dopuścili się oskarżeni jest wysoce szkodliwy społecznie. Takie czyny godzą w prawidłową rywalizację sportową, w podstawowe zasady fair play - uzasadniała poniedziałkowy wyrok sędzia Małgorzata Malkowska. Obrońcy zapowiedzieli apelacje.